Strony

Instagram

piątek, 29 sierpnia 2025

DC BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY TOM 106 - BATMAN: TAJEMNICA CZERWONEGO KAPTURA

Oto i on, czyli wyczekiwany przez wiele osób 106 tom kolekcji DC Bohaterowie i Złoczyńcy. Również przeze mnie, dlatego datę 27 sierpnia zaznaczyłem sobie w kalendarzu, aby nie przegapić premiery tego komiksu. Dlaczego wyczekiwany? Po części ze względu na zawartość, gdyż o ile połowa materiału ukazała się już kiedyś w Polsce, to druga część będąca jej bezpośrednią kontynuacją, do tej pory ominęła kraj nad Wisłą. Po drugie ze względu na stosunek ilości stron do ceny. Uwzględniając dodatki ten wyróżniający się na tle innych odsłon kolekcji grubasek posiada aż 400 stron, za które Hachette bierze od nas jedynie okładkowe 49,99zł. Grzech byłoby nie skorzystać z takiej okazji, prawda? Co prawda zbieram tomy wybiórczo, ale z tych co posiadam do tej pory najgrubszy był (około 330 stron) tom 43 AQUAMAN: KRONIKI ATLANTYDY. Cieszył on i nadal cieszy nie tylko objętością, ale także jakością, bo to ścisła topka albumów wydanych w tej kolekcji. Czy o TAJEMNICY CZERWONEGO KAPTURA również można powiedzieć to samo? Miał być krótszy tekst, ale wyszło jak wyszło.

Rozpoczyna się kolejny ważny rozdział w życiu Batmana i całej bat-rodziny. Do miasta przybywa nowy mściciel, który lubi strzelaniny, wybuchy, nie boi się zabijać i wprowadza wielki chaos w poczynania nowego przestępczego bossa w Gotham - Czarnej Maski. Batman oczywiście wkracza do akcji i szybko okazuje się, że tajemnicza postać w czerwonym hełmie/masce wie o nim różne rzeczy i zna sekrety, o jakich nikt z przeciwników Mrocznego Rycerza nie mógł się przecież nigdy dowiedzieć. Do tego Red Hood jest dobrze wyszkolony, a jego ruchy przypominają Bruce'owi kogoś, kto przecież już dawna nie żyje. Czy możliwe zatem, że ten o którym myśli powstał z martwych? Liczne starcia, liczne wybuchy, nieoczekiwane team-upy, tajemnice, twisty oraz kluczowe pytanie o to, czy Batman będzie w stanie raz na zawsze pozbyć się swojego największego wroga i uwolnić wreszcie miasto od Jokera?

Nie ma sensu udawać, że tytułowa tajemnica nadal jest tajemnicą, bo przecież każdy fan DC dobrze wie, kto skrywa sie pod czerwonym hełmem i od lat nosi pseudonim Red Hood, nawiązując tym samym do dawnej ksywy noszonej przez Jokera. Głównego "bohatera" 106 tomu kolekcji zdradza już sama okładka oraz pierwsze zdanie ze wstępu do tego komiksu. Nie sposób mówić o TAJEMNICY CZERWONEGO KAPTURA bez wymienienia z imienia i nazwiska Jasona Todda, czyli drugiego Robina, który został uśmiercony pod koniec lat 80-tych, a jego krew na rękach mają zarówno twórcy DC, jak i czytelnicy. Hachette cenimy za wydawanie wielu nowych dla polskiego fana historii, ale jednocześnie ganimy za kolejność ukazywania się niektórych pozycji. Tak jest właśnie w tym przypadku. Najpierw dostaliśmy - całkiem niedawno - tom 104, gdzie znajdziemy m.in. przygody Jasona w roli Robina. Teraz dostajemy trzeci chronologicznie etap, gdzie postać ta powraca zza grobu. Natomiast przy końcu kolekcji otrzymamy etap drugi, kiedy Jason umiera. Standardowa praktyka. Ale nie ma co dłużej narzekać i czas przejść do zawartości.

Żeby lepiej zbudować klimat i przygotować na główne danie, album rozpoczynają dwa prologi, które odbieram jako pozytywny dodatek. Pierwsze 24 strony pochodzą z BATMAN #617 - 618, czyli dobrze znanej historii BATMAN: HUSH (u nas wydane m.in. pod postacią 2 tomu WKKDC z roku 2016), gdzie Bruce spotyka zmartwychwstałego Jasona, którym okazuje się Clayface. Fragmenty dołączone chociażby z tego powodu, że jak wspomina scenarzysta Judd Winick właśnie te kadry zainspirowały go do napisania później prawdziwego powrotu Jasona Todda. Kolejne 14 stron to już wybrane plansze z BATMAN #629 - 630, gdzie Batman ma halucynacje i wydaje mu się, że rozmawia ze swoim byłym Robinem. Mniej istotny dodatek, ale także spełnia swoje zadanie.

Zeszyty 635 - 641 serii BATMAN to dubel tego, co zobaczyliśmy w 2018 roku pod postacią 57 tomu WKKDC, dlatego dłużej nie będę się nad tymi fragmentami rozwodził. W Gotham pojawia się tajemniczy Red Hood, który zaczyna mocno mącić w przestępczym półświatku, którego królem niedawno został Black Mask. Fabuła jest dosyć prosta i trudno doszukiwać się tutaj jakiejś głębi postaci, gdyż mamy do czynienia bardziej z akcyjniakiem, gościnnymi występami (Mr. Freeze, Amazo, Joker, Onyx) i sekretem, który bardzo szybko przestaje być sekretem, gdyż karty zostają na dosyć wczesnym etapie wyłożone na stół. Batman od początku wie, kim jest Red Hood, ale potrzebuje czasu, aby się upewnić na sto procent, m.in. zasięgnąć rady innych cudownie przywróconych do życia kolegów. Mamy nawiązania do wspomnianego już HUSHA, KRYZYSU TOŻSAMOŚCI, WAR GAMES (np. kwestia Spoiler, Oracle, Onyx), jest scena "łomotomii" i ogólne wrażenie, że główny wątek mógł zostać trochę lepiej poprowadzony. Ale w sumie jest to szybka lektura i nawet przyjemna do śledzenia, która nie posiada tak naprawdę zamkniętego zakończenia i pozostawia kilka pytań.

Odpowiedzi na pytania dostajemy w drugiej części zbioru (zeszyty 645-650), gdzie po siedmiu latach przerwy wreszcie otrzymujemy po polsku kontynuację wątku powrotu Jasona Todda zza grobu. Winick ukazuje nam kolejny rozdział walki Black Maska z Red Hoodem, który konsekwentnie przejmuje biznes tego pierwszego i zachodzi mu za skórę. Nadal jest to głównie dynamiczna, widowiskowa, pełna strzelanin, krwawych potyczek, eksplozji oraz gościnnych występów (Kapitan Nazi, Hiena, Count Vertigo, Deathstroke) fabuła, która dostarcza sporo frajdy, dramaturgii, a w pewnym momencie nawet odrobinę humoru. Są twisty, trochę flashbacków z przeszłości, nieoczekiwany team-up oraz nawiązania do NIESKOŃCZONEGO KRYZYSU, który w tym samym czasie rozgrywał się w DCU. Stąd np. pojawia się scena kataklizmu, jaki dotknął Bludhaven. Niektóre fragmenty zachwycają, inne wydają sie zapychaczami, a pewne rozwiązania pozostawiają niedosyt i wołają o wytłumaczenie. Przykładem tej ostatniej jest kwestia pochodzenia i udziały w intrydze osoby, która walczyła z Black Maskiem w rozdziale 648. Batman musi też dokonać ważnego wyboru i zmierzyć się z pytaniami, które wielokrotnie go prześladują: dlaczego nie pomścił Jasona, nie zakończył do tej pory krwawej krucjaty Jokera i nie uwolnił miasta od kolejnych, nieuniknionych tragedii?

Finał nie jest jednoznaczny i powoduje pewien niedosyt. Domyśl się, co tak naprawdę się stało z postacią X czy Y, bo dla nas twórców nie ma to w sumie na tym etapie aż tak dużego znaczenia. Wszyscy i tak prędzej czy później powrócą w odświeżonym nieco uniwersum. W tym czasie było już bowiem wiadomo, że w DCU rozpoczyna się okres znany jako "One Year Later", także dotychczasowe wątki niekoniecznie musiały doczekać się później konkretnego wytłumaczenia, czy kontynuacji, bo wszystko można było wygodnie wytłumaczyć/wyprostować/usprawiedliwić NIESKOŃCZONYM KRYZYSEM i związanym z tym eventem zawirowaniami w rzeczywistości.

Ostatnia historia pochodzi z annuala, gdzie cofamy się w czasie i obserwujemy, w jaki sposób Jason powrócił do życia i kto mu w tym pomógł. Pojawia się przy okazji małe dopowiedzenie/wyjaśnienie sceny z BATMAN: HUSH, którą widzieliśmy na początku omawianego tomu. Wskrzeszenie byłego Robina wydaje się średnio uzasadnione i rodzi pewne pytania. Znów mamy wytłumaczenie połączone z NIESKOŃCZONYM KRYZYSEM, które wraz z innym etapem przywracającym zmysły wydaje się mocno przekombinowane. A można to było zrobić prościej i bardziej logicznie, co pokazała późniejsza animacja, przy której zresztą Judd Winick współpracował, i gdzie poprawił/ulepszył to, co wcześniej zaprezentował w swoim komiksie.  Więcej konkretów dotyczących wcześniejszych działań Jasona/Red Hooda pokaże Winick kilka lat później, w mini serii RED HOOD: THE LOST DAYS. 

Od strony wizualnej jest dobrze, ale mogło być lepiej. Jest to mieszanka, gdzie większość rozdziałów naszkicował lubiany przeze mnie Doug Mahnke, którego prace wykończył Tom Nguyen. Ten konkretny styl dobrze sprawdzał się w wielu różnych komiksach superbohaterskich i tak samo dobrze sprawdza się tutaj. Mocne cieniowanie, dobrze dobrane kolory, czy przejrzyste kadry, także ja jestem zadowolony. Szkoda jedynie, że Mahnke nie wykonał w całości dwóch story arców, przy których pracował, gdyż dodatkowi artyści niekoniecznie okazali się trafnym wyborem. Paul Lee jako tako się wpasował, Shane Davis natomiast ma kompletnie inną kreskę, i chociaż jego plansze wyglądają fajnie, to jednak zmiana stylu jest zbyt drastyczna. Totalnym niewypałem okazał się dla mnie Eric Battle, który odstaje od reszty i zepsuł mi częściowo przyjemność ze śledzenia wydarzeń w zeszytach 649-650. Na samym początku albumu witają nas natomiast przyjemne rysunki autorstwa Jima Lee oraz mniej przyjemne od Dustina Nguyena, którego spotykamy na początku jego przygody z komiksami, gdzie nie ma jeszcze wypracowane późniejszego stylu, nie mówiąc już o jego pięknych akwarelach. 

Duże wrażenie zrobiły na mnie piękne okładki do poszczególnych rozdziałów, jakie przygotowali Matt Wagner oraz Jock. Ten drugi stworzył także główną okładkę do albumu, nawiązując oczywiście do kultowej grafiki legendarnego Jima Aparo.

Na sam koniec tradycyjnie czekają na nas dodatki. Konkretnie 13 stron, gdzie m.in. znajdziemy wspomniane posłowie Winicka i jego szkice postaci, a także kilka słów od redaktora Nicka Jonesa. Poza tym jest jeszcze 10 stron z oryginalnym scenariuszem i szkicami prosto z BATMAN #635. Te ostatnie niestety w wersji 4 strony w jednej, także szału nie ma i niektórym potrzebna będzie lupa. Według mnie lepiej dać mniej tego typu bonusowego materiału, ale wydrukowane w skali 1 do 1.

Nie mogę powiedzieć, że lektura tego komiksu jakoś mocno mną wstrząsnęła, urwała cztery litery i na długo pozostanie w mojej pamięci. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że kiedyś, gdy opisane w tym zbiorze historie ukazywały się oryginalnie w formie zeszytów, robiły na odbiorcach spore wrażenie, ale dziś już takich emocji komiks ten nie generuje. Czytając i oglądając miałem wielokrotnie wrażenie, że gdzieś już podobne pomysły i rozwiązania spotkałem, że twórca czerpie mocno z Jepha Loeba i wykreował takiego własnego BATMAN: HUSH. I podobnie jak wspomniany tytuł Loeba i Lee, tak TAJEMNICA CZERWONEGO KAPTURA ma w sobie to coś, co wielu osobom przypadnie do gustu i uznają taki komiks za klasyk, obowiązkową opowieść z Mrocznym Rycerzem, jaką kiedyś trzeba zaliczyć/odhaczyć. I nie mam z tym problemu, w pełni to rozumiem. Bo przecież omawiany komiks nie jest zły, jest całkiem niezły, ale po prostu bez jakiegoś pierwiastka zajebistości w sobie. Czyta się to szybko, lekko, przyjemnie i jeśli tylko nie macie jakichś wygórowanych oczekiwań w stosunku do fabuły, to ten pełen dynamicznych sekwencji, licznych pojedynków i kilku zwrotów akcji widowiskowy tytuł powinien was zadowolić. 

Nie podlega wątpliwości, że to historycznie patrząc dosyć ważny fragment bat-mitologii, a że wykonanie nie jest pozbawione wad, to już inna kwestia. A do tego nie ma co się oszukiwać - cena robi swoje i nie ma co się w sumie zastanawiać, tylko brać tom 106, póki jeszcze jest dostępny.

-----------------------------------------

I jeszcze rzut oka na to, co Hachette przygotowało w ramach dwóch kolejnych tomów kolekcji. Niestety będą to historie, które już wcześniej dostaliśmy od Egmontu. 10 września ukaże się album 107 zatytułowany CZŁOWIEK ZE STALI, czyli początki supermanowego runu pióra Briana Michaela Bendisa z roku 2018. Ani ta konkretna opowieść, ani tym bardziej cały run nie jest warty poświęcania mu czasu i pieniędzy, dlatego lepiej sobie ten tom odpuścić.

Natomiast 24 września do sprzedaży trafi album 108 zatytułowany JOKER: ZEMSTA. Kolejny dubelek, ale tym razem akurat całkiem przyjemny i teoretycznie mógłbym go nawet polecić. W praktyce jednak nie polecę, bo lepiej zainwestować w kompletną jokerową serię od Egmontu (JOKER: POLOWANIE NA KLAUNA). Hachette niestety wycięło z całości bardzo dobre rozdziały poświęcone Gordonowi, które zilustrował rewelacyjny Francesco Francavilla.

A jakby tego było mało, tom 109 to również dubel (BATMAN: SEKTA - jak ktoś nie ma od Egmontu, to niech bez wahania bierze tańsze wydanie od Hachette), a zatem dla mnie oznacza to dłuższą przerwę z kolekcją i oddech dla portfela. Następna recenzja dotyczyć będzie poświęconego JSA tomu 110.

--------------------------------------

Omawiany album zawiera materiał z oryginalnych komiksów BATMAN v1 #635 - 641, #645 - 650 oraz BATMAN ANNUAL #25. Plus fragmenty z BATMAN v1 #617-618, #629-630.

Autor: Dawid Scheibe

3 komentarze:

  1. JSA to 110. tom.
    Jak zwykle dzięki za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś czyta i docenia te moje wypociny :D Błędne cyferki oczywiście już poprawione

      Usuń
    2. Proszę tak nie mówić o porządnie wykonanej pracy.

      Usuń