Strony

Instagram

niedziela, 23 czerwca 2024

DC BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY TOM 75 - NOWI MŁODZI TYTANI: TERMINATOR I TRYGON

Odsłona numer 75 przynosi ze sobą kolejne ciekawe urozmaicenie, czyli przygody zespołu nastoletnich bohaterów świata DC. To pierwszy raz, kiedy Młodzi Tytani pojawiają się w głównych rolach na kartach kolekcji Hachette i trzeba przyznać, że chyba nie można było lepiej wybrać, jeśli chodzi o historie z udziałem tego zespołu. Jest to jeden z najgrubszych tomów kolekcji (blisko 300 stron) i jednocześnie początek legendarnego, jednego z najlepszych stworzonych kiedykolwiek dla DC, runu Marva Wolfmana oraz George'a Pereza, jaki wreszcie można przeczytać w polskiej wersji językowej. Klasyk, jakiego w kolekcji po prostu nie mogło zabraknąć.

Tajemnicza dziewczyna o imieniu Raven postanawia uformować nową wersję drużyny Młodych Tytanów. Ich zadaniem będzie niebezpieczna misja, o której na razie nie mają pojęcia, a od której powodzenia zależeć będą już wkrótce losy całego świata. W składzie nowej ekipy znaleźli się zarówno znani młodzi bohaterowie - Robin, Kid Flash, Wonder Girl, czy Beast Boy (teraz noszący pseudonim Changeling) jak również dwie zupełnie nowe postacie - Starfire oraz Cyborg. Czy pomimo wielu dzielących ich różnic oraz wychodzących na jaw rewelacji/tajemnic uda im się stworzyć skuteczny, rozumiejący się i zgrany zespół.

Jak sam tytuł wskazuje, w komiksie czeka nas starcie z Terminatorem i Trygonem (z naciskiem na tego drugiego), którzy debiutują w świecie DC, a oprócz tego także m.in. z tzw. Straszliwą Piątką dowodzoną przez Dr. Lighta oraz Marionetkarzem. Całość napakowana jest po brzegi akcją, dlatego też dzieje się sporo, skaczemy często z jednego miejsca do drugiego, a w tak zwanym między czasie pochylamy się nad problemami osobistymi poszczególnych członków tego na nowo zmontowanego zespołu. Śledzenie przebiegu różnych pojedynków oraz poznawanie odpowiedzi na nurtujące pytania/tajemnice jest całkiem przyjemne, ale jeszcze lepiej bawiłem się czytając i oglądając te przyziemne sekwencje, gdzie zaglądamy do prywatnego życia nastolatków (trudna relacja z ojcem, nowa miłość, próba odnalezienia się na nowej planecie itp), albo kiedy dochodzi do kłótni pomiędzy nimi. A tych ostatnich jest sporo, bo grupa dopiero się dociera, próbuje poznać siebie nawzajem i przecież nikt nie lubi, jak ktoś ma przed pozostałymi sekrety, lub też chce manipuluje ich poczynaniami. Te dziesięć numerów plus prolog to naprawdę solidna porcja przygód, dzięki którym można wkręcić się w zaprezentowany przez twórców świat, kogoś polubić bardziej, a kogoś mniej. Łatwo też zrozumieć fascynację czytelników serią, kiedy ta debiutowała, gdyż dochodzi tutaj do ważnych debiutów postaci, jakie na trwałe zadomowiły się w DCU - Trygon, Deathstroke, Cyborg, Starfire, Raven, i które niosły ze sobą po pierwsze dużo sekretów/niewiadomych, a po drugie nową jakość i świeżość.

Główna historia ułożona jest w taki sposób, że stopniowo wykładane są karty na stół, a scenarzysta podsyca zainteresowanie i prowadzi nas do nieuniknionej konfrontacji z wielkim złym. Są liczne wymiany ciosów, wycieczki do innego wymiaru, kwestia mieszania w umysłach, czy też częste zwroty akcji. Im dalej brniemy w ten komiks tym staje się on lepszy, tak samo jak lepiej układa się współpraca drużyny dowodzonej przez Robina. Minus jest taki, że kiedy docieramy do ostatniej planszy zostajemy z mocnym cliffhangerem, którego kontynuacji trzeba szukać już tylko w oryginalnych wydaniach.

Jak juz wspomniałem omawiany album jest jak na standardy kolekcji spory objętościowo i przyznaję, że nie byłem w stanie przeczytać go za jednym, a nawet za dwoma podejściami. Wpływ na to miał głównie fakt, że komiks powstawał w roku 1980 i zawiera w sobie wszystkie związane z tym czasem naleciałości. Nie da się nie zauważyć zamiłowania do słowotoku ze strony scenarzysty i wrzucania przesadnej, przytłaczającej często ilości dymków z tekstem na każdą stronę. Nie zdziwi też chyba nikogo tendencja złoczyńców do wygłaszania licznych i podniosłych monologów, gdzie głównie podkreślają swoją wielkość i siłę z cyklu "nikt mnie o nic nie pytał, ale i tak o sobie opowiem". Nie mogło też zabraknąć przemyśleń bohaterów, gdzie dokładnie opowiadają co aktualnie robią. Sam język dziś jest już mocno archaiczny, przez co sposób pisania dialogów i przestarzały żargon nie robią wrażenia, a wręcz denerwują, czy w niektórych miejscach śmieszą. Tutaj do pieca dorzuca również sam tłumacz, który w mojej ocenie niestety zbyt odleciał i serwuje od siebie jakieś dziwne egzotyczne zwroty typu "ma u mnie krzywo", "powstrzymać szmondaka", "ja piórkuję", "pięciuset neptków przeciw naszej siódemce". To prawda, że w pewnych momentach - i chodzi zarówno o język, jak i sposób postępowania poszczególnych postaci - wali za przeproszeniem ostrym oldskulem, ale raz jeszcze trzeba podkreślić, że tego należało się spodziewać i trzeba taki stan rzeczy po prostu zaakceptować. Problem mają ci wszyscy, którym naprawdę trudno czytać komiksy pisane jeszcze przed KRYZYSEM NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, gdyż tom 75 może okazać się w pewnym momencie ścianą trudną do przebicia.

George Perez pokazuje tutaj swoją klasę i wielkie umiejętności. Podziwianie jego prac to za każdym razem duża przyjemność i tak też jest w przypadku tej serii. Ilustracje są dopracowane, szczegółowe, równe jakościowo i według mnie trafiające w gusta każdego czytelnika. Perez zgodnie ze standardami panującymi kilka dekad temu, zasypuje nas sporą ilością mniejszych kadrów, co ma swój specyficzny urok, ale jednocześnie nie jest jakieś mocno komfortowe do poruszania się po tym komiksie dla czytelnika w roku 2024. Dziś same rysunki potrafią powiedzieć więcej, niż dziesiątki słów, ale w roku 1980 było na odwrót. Ilustracje nie ukazywały niestety szczegółowo przebiegu akcji i czytając ten komiks miałem w wielu miejscach wrażenie, że najzwyczajniej coś mi umknęło, a po prostu tego nie pokazano. Zamiast tego decydowano się za każdym razem na wrzucenie bloku tekstu i wyjaśnienie, co się stało pomiędzy konkretnymi scenami.

Komiks zostaje uzupełniony o kilkanaście stron dodatkowych materiałów. Są to w większości felietony autorstwa Marva Wolfmana z różnych okresów, które pozwalają przenieść się w przeszłość i zasmakować szczegółów/kulis związanych z tworzeniem się serii THE NEW TEEN TITANS.

NOWI MŁODZI TYTANI: TERMINATOR I TRYGON stanowi ciekawą podróż w czasie, aby poznać to, co na początku lat 80-tych najlepszego miało do zaoferowania wydawnictwo DC. Wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać i absolutnie nie żałuję, że po ten album sięgnąłem. Dziś oczywiście taki sposób pisania oraz rysowania na nikogo nie zrobi już wrażenia. Można jednak w pełni zrozumieć, iż te ponad 40 lat temu seria oferowała coś unikalnego, wzbudzała całą masę emocji, wyróżniając się na tle innych komiksów superbohaterskich i bijąc rekordy popularności. Jeśli określasz siebie mianem prawdziwego fana DC, to po prostu nie wypada prędzej czy później nie sięgnąć po tak kultowe i ważne dla całej branży komiksy/historie/runy. Nawet, jeśli przebrnięcie przez taki komiks nie należy do rzeczy szybkich i łatwych, do czego przywykliśmy czytając dzisiejsze historie obrazkowe z bohaterami świata DC. Kupujcie i czytajcie, bo to jeden z lepszych tomów w kolekcji Hachette.

-----------------------------------------

Dwa kolejne tomy, które przed nami to jednocześnie dwie nowości na polskim rynku. Najpierw ukaże się tom 76 BATGIRL: NAJMROCZNIEJSZE ODBICIE (3 lipca). Gail Simone wraz z początkiem New 52 przywróciła Barbarę Gordon do roli Batgirl tworząc serię przystępną dla nowego czytelnika. Natomiast 17 lipca premierę zaliczy tom 77 VIGILANTE: SAMOZWAŃCZY STRÓŻ PRAWA. Jeszcze jeden projekt współtworzony przez Marva Wolfmana z lat 80-tych. Nie są to z pewnością żadne musowe, obowiązkowe i jakościowo z górnej półki pozycje, ale całkiem przyjemne i według mnie warte zakupu.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DC COMICS PRESENTS #26 oraz THE NEW TEEN TITANS #1 - 10.

Autor recenzji: Dawid Scheibe

2 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję! Tom zamówiłem,bo to wydarzenia (może nie bezpośrednio) przed Kontraktem Judasza. Wgle te komiksy z lat 80tych, nawet trafiają w mój gust. Nie wszystkie co prawda,i fakt,są specyficzne w dzisiejszym odbiorze. Ale te o Legionie z Kolekcji i np Kontrakt Judasza bardzo dobre moim zdaniem. Sięgnę pewnie też po Vigilante bo to podobny klimat i czas chyba;). Będzie Wasza recenzja? Pzdr!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, recenzje dwóch najbliższych tomów są w planach :)

      Usuń