Jedną z tych rzeczy, jakie zapamiętam odnośnie kolekcji DC Bohaterowie i Złoczyńcy jest to, jak wiele dostajemy w jej ramach komiksów pochodzących z lat 80-tych. Zarówno tych poprzedzających, jak i tych wydanych już po KRYZYSIE NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH. Aktualnie jesteśmy w trakcie rozpoczętego wraz z tomem 94 cyklu sześciu albumów ze wspomnianej dekady i trzeba przyznać, że są to pozycje w zdecydowanej większości warte poznania. Najnowszy wolumin opatrzony numerem 97 przynosi ze sobą powrót Mike W. Barra, którego to scenarzystę kojarzyć można chociażby z niedawnego tomu 88 kolekcji zatytułowanego BATMAN: GRACZ PO DRUGIEJ STRONIE LUSTRA, czy też dostępnej w polskiej wersji językowej BATMAN: SYN DEMONA (gdzie debiutuje Damian Wayne). Tym razem scenarzysta ten zaprasza nas do swojego runu w ramach serii DETECTIVE COMICS, który wystartował już po wspomnianym kryzysie, i gdzie za ilustracje odpowiada popularny artysta - Alan Davis.
Tradycyjnie zacznę od kilku słów na temat fabuły. Joker powraca i wykorzystuje Catwoman wbrew jej woli, aby raz jeszcze uprzykrzyć życie Batmanowi i Robinowi. Jakby tego było mało, dynamiczny Duet będzie musiał zmierzyć się jeszcze kolejno ze Strachem na Wróble oraz powracającym do przestępczego życia po okresie spędzonym za kratkami, Szalonym Kapelusznikiem. Podczas tego ostatniego starcia Jason Todd poważnie ucierpi, zdesperowany Bruce poszuka pomocy u swojej przyjaciółki, a przy okazji poznamy szczegóły odświeżonego originu Człowieka Nietoperza. W komiksie tym znajdzie się także dla krótkiej historyjki w czerni i bieli oraz specjalnego zeszytu, gdzie Batman i dwójka znanych detektywów podejmie się dokończenia tego, czym sto lat wcześniej zajmował się sam Sherlock Holmes.
Podobnie jak wielu z Was, na ten tom czekałem szczególnie i cieszę się, że wreszcie ukazał się również na naszym rynku komiksowym. Wszyscy znają BATMAN: ROK PIERWSZY oraz BATMAN: MROCZNY RYCERZ KONTRATAKUJE, ale mniej więcej w tym samym czasie, w ramach budowanego na nowo w drugiej połowie lat 80-tych batmanowego zakątka DCU pod wodzą redaktora Dennisa O'Neila, swoje zadanie do wykonania dostał także duet Mike W. Barr i Alan Davis. Barr idzie swoją drogę odcinając się od mrocznej, poważnej i smutnej wizji Batmana, jaką szerzą w tym czasie jego koledzy, a także od tego, co jeszcze przed resetem DCU tworzył np. Doug Moench w DETECTIVE COMICS. Stawia przede wszystkim na wspólne przygody Batmana i Robina, sięga po wiele elementów ze Srebrnej Ery, filmów z Adamem Westem, tworząc połączenie przygody, kryminału, dziwacznych pułapek, absurdalnego momentami humoru, aby zawrzeć w swojej pracy wszystko to, co charakterystyczne dla historii z Batmanem wynika z poprzednich dekad. Ponad wszystko inne stawia rozrywkę i dobrą zabawę dla czytelnika, a kwestie detektywistyczne poszły na dalszy plan. Widać to szczególnie w rozdziałach, gdzie przeciwnikami Dynamicznego Duetu są Joker i jego gang, Strach na Wróble, czy Szalony Kapelusznik. Jednocześnie udało mu się zaprezentować tyle dramaturgii, poruszających i emocjonalnych ludzkich kwestii, chwytających za serce momentów, że odbiorca czuł się zaangażowany i zadowolony z tego, co mu przedstawiono. Ta różnorodność na przestrzeni całego tomu wypada znakomicie.
Duże wrażenie robi powiększony objętościowo specjalny zeszyt (#572), gdzie za jednym zamachem celebrowana jest 50 rocznica istnienia serii DETECTIVE COMICS, jak również 100 rocznica debiutu Sherlocka Holmesa. Tutaj na chwilę Barr odchodzi od obranej ścieżki i mocno nawiązuje do tytułu tworzonej przez siebie serii, zdecydowanie stawiając na detektywistyczny wydźwięk. Gościnnie występują się Sam Bradley, Ralph Dibny/Elongated Man oraz Sherlock Holmes, Batman pojawia się w Londynie, a głównym zadaniem jest dokończenie sprawy sprzed stu lat, ocalenie Wielkiej Brytanii, królowej Elżbiety II i powstrzymanie zamachowców. Rewelacyjnie rozpisana intryga, warto samemu poznać jej przebieg.
Na koniec dostaliśmy coś, co po polsku mieliśmy już okazję w różnych miejscach przeczytać i obejrzeć. A są to dwa finałowe rozdziały. DETECTIVE COMICS #574 to jedna z najjaśniejszych części zbioru, gdzie pojawia się Leslie Thompkins, wplecione w przedstawione nam odświeżone fragmenty originu Bruce'a Wayne'a. Tutaj nie ma już śmieszkowania, tylko poruszone zostają bardzo poważne i istotne kwestie. Na podstawie flashbacków oraz rozmowy Batmana z panią doktor, Barr obserwujemy w skrócie podróż Bruce'a do miejsca, w którym jest obecnie, a także poznajemy motywy jego postępowania oraz opinię, jaką na ten temat ma Leslie. Świetny rozdział z mocnym przekazem, pełen nadziei, a do tego zakończony happyendem. To z niego pochodzi intrygująca okładka całego albumu, która nie ma absolutnie nic wspólnego ze śmiercią Robina z rąk Jokera, gdyż ta nastąpi znacznie później, napisana i narysowana przez kogoś innego.
Ostatnia, bardzo krótka opowiastka pochodzi z roku 2002, zaś akcja kręci się wokół pewnego ważnego dla wielu mieszkańców i samego Batmana lokalu, któremu nie można pozwolić upaść. Uwielbiam tego typu stricte detektywistyczne shorty, w których panuje specyficzny klimacik.
Od strony graficznej mamy do czynienia z topowym produktem. Alan Davis (z pomocą inkera Paula Neary oraz kolorystki Adrienne Roy) wspina się tutaj na wyżyny swoich umiejętności. Zachwycają zarówno charakterystyczne sylwetki poszczególnych postaci (Batman ukazany jako zwykły człowiek w kostiumie, a nie jakaś nadludzka, przerysowana postać) mimika twarzy, sposób poruszania się, jak również sposób, w jaki przedstawione zostaje miasto Gotham, pełne po brzegi nie tylko ciekawej architektury, ale i zróżnicowanych mieszkańców. Czysta, przejrzysta, pełna dynamiki kreska, która pozwala na szybkie i przyjemne poruszanie się pomiędzy poszczególnymi sekwencjami, a w wielu scenach można wyraźnie zauważyć inspiracje artysty popkulturą, poczuć się jakby się oglądało dobry film akcji, a nie tylko czytało komiks. DETECTIVE COMICS w wykonaniu Davisa zapamiętam również ze względu na roześmianego przez większość czasu Robina oraz ukazanie autentycznego, szczerego uśmiechu na twarzy Mrocznego Rycerza, co akurat nie jest takim częstym zjawiskiem. Fajnie się to wszystko ogląda i nie dziwi fakt, że prace Davisa w tym komiksie stały się jedną z inspiracji dla twórców kultowej BATMAN: THE ANIMATED SERIES.
Po kilka stron przypadło w numerze jubileuszowym w udziale takim twórcom, jak Terry Beatty, Carmine Infantion, czy E.R. Cruz i stanowiły one miłą odmianę. Zwłaszcza prace tego ostatniego, który wygenerował świetny klimat we fragmencie poświęconym najsłynniejszemu londyńskiemu detektywowi.
Przygoda Mike'a W. Barra oraz Alana Davisa z serią DETECTIVE COMICS mogła i powinna trwać znacznie dłużej, ale ze względu na decyzje redaktorów, które nie podobały się Davisowi (w tym ta, która przelała czarę goryczy, czyli zmiana rodzaju broni na okładce #575 bez wiedzy autora), doczekał się on zaledwie siedmiu odsłon. Omawiany tom 98 dobrze sprawdza się nieźle jako zamknięta całość, ale mimo wszystko pozostaje pewien niedosyt. Kwestia broni, jaką zabrał młody Bruce po śmierci rodziców kontynuowana jest później w BATMAN: YEAR TWO (DETECTIVE #575 - 578, Davis odszedł po zilustrowaniu pierwszego rozdziału), ale tego po polsku jeszcze do tej pory nie wydano. Co ciekawe jest to ten bardziej znany fragment runu Barra (ostatni napisany przez niego zeszyt to 581), ale niekoniecznie udany. Bardziej jako ciekawostka kusząca magią swojego tytułu, ale dosyć pusta w środku. Na szczęście w 1991 powstał dobry jakościowo sequel w postaci BATMAN: FULL CIRCLE, gdzie powrócił Alan Davis, Reaper, i który fajnie nawiązuje do kwestii zabójcy Wayne'ów. Polecam sprawdzić, jeśli będziecie mieli kiedyś okazję. Koniec dygresji.
Czy warto kupić i przeczytać? Jak najbardziej! Ten stosunkowo krótki run Barra i Davisa nie jest tak mocno rozpoznawalny oraz przytaczany, jak ukazujące się w tym samym okresie pozostałe bat-opowieści, ale zdecydowanie zasługuje na to, aby było o nim głośniej. Zeszyty te pokazują, jak odmienną, nie tak ciężką i mroczną wizję Batmana jak jego koledzy po fachu miał Mike W. Barr. Jak potrafił wyrwać się z panujących swego czasu schematów, jak ciekawą aurę, łączącą wiele klasycznych elementów z wcześniejszych komiksów z tym bohaterem potrafił roztoczyć nad Gotham, wydobywając z tytułowej postaci to wszystko, co w niej najlepsze. Jakościowo bardzo dobra pozycja (dotyczy to zarówno scenariusza, rysunków, jak i wszelkich umieszczonych w komiksie dodatków), która pomimo upływu lat nadal zachwyca, bawi, wzrusza. Jeden z lepszych poświęconych Batmanowi tomów, jakie do tej pory ukazały się w ramach kolekcji od Hachette.
----------------------------------
A teraz jeszcze rzut oka na ostatnią stronę, gdzie jak zawsze czekają zapowiedzi dwóch najbliższych tytułów. I chyba nie jest to dla nikogo zaskoczeniem - otrzymamy dwa komiksy z lat 80-tych :) Na pierwszy ogień idzie album 98 zatytułowany WONDER WOMAN: BOGOWIE I ŚMIERTELNICY (premiera 7 maja). Jest to początek runu George'a Pereza, który w ramach restartu DCU po KRZYSIE NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH podjął się odświeżenia postaci WW. Większość materiału była już wydana w Polsce w roku 2018 pod postacią 49 albumu WKKDC. Natomiast 21 maja ukaże się album 99 zatytułowany KOSMICZNE SPOTKANIA. Tym razem cofamy się do lat 1980 - 1981. W komiksie znajdziemy wybrane numery serii DC COMICS PRESENTS, gdzie dochodziło do ciekawych team-upów z Supermanem w roli głównej. Sami wielcy twórcy - Wein, Starlin, Swan, Levitz, Wolfman, Thomas - zaprezentują licznie obsadzone, efektowne i widowiskowe starcia, a głównym przeciwnikiem Człowieka ze Stali i jego sojuszników będzie Mongul. Polecam oba komiksy, a w szczególności tom 98.
--------------------------------------
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS v1 #569 - 574 oraz BATMAN: GOTHAM KNIGHTS #25
Dawid Scheibe






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz