Strony

Instagram

czwartek, 3 lipca 2025

FLASH TOM 1: DZIWNY ATRAKTOR

Flash jest bardzo szeroko eksploatowaną postacią w DC Comics już praktycznie od początków jej istnienia. Nie sposób zliczyć wszystkich speedsterów, którzy przebiegali na kartach komiksów, a kilku z nich nosiło tytuł szkarłatnego speedstera. Głównym Flashem zawsze był Barry Allen, a po jego odejściu pseudonim przejął Wally West, dawny Kid Flash, który od kilku lat współdzieli z Barrym tytuł. Dziwny atraktor opowiada właśnie jego przygody.

Barry nie jest już najszybszym człowiekiem na świecie. Ten tytuł przejął już Wally. Pomiędzy bohaterami istnieje pewne napięcie, po części owiane tajemnicą. Już na samym początku historii pojawia się dziwny atraktor, przez który Wally musi inaczej podejść do swoich umiejętności. Ponownie wyrusza na podróż przez speedforce. Ponadto zatraca swoją relację z rodziną, w tym z dziećmi, którzy tak samo jak on, mają dostęp do Speedforce. Wally doświadcza bólu i dezorientacji przy użyciu prędkości, co dokładnie pokazuje, że coś jest z nią nie tak.

Dziwny atraktor jest niestety ogromnym zawodem. O ile sam koncept wydaje się ciekawy, tak niestety nie wypada on tak dobrze realizacyjnie. Każdy zeszyt jest przegadany i przejęty przez mądre głowy, które próbują wyjaśnić, na czym polega tytułowe zjawisko, co niestety jedynie mąci. Sprawia to ogólne wrażenie mocno przegadanego komiksu, gdzie jest mało miejsca na pokazywanie historii komiksowym stylem, a więcej na tanią i tandetną ekspozycję.

Ponadto całą fabułę i napięcie rozbija środkowy zeszyt, który jest ponownym tie-inem do Świata bestii, który aktualnie przejął serię Tytani. Tym razem mamy wyciągnięty zeszyt z albumu Beast World Tour, który opowiada o wydarzeniach z Central City i ataku zarodków na rodzinę Flasha. O ile sam tie-in jeszcze jakoś poszerza nasze spojrzenie na postać Flasha w ramach eventu, tak niestety całkowicie rozbija narrację uchwyconą w tej serii. Kilka opowieści, różne style graficzne, nic poza zwykłą superbohaterską bijatyką.

Głównym tematem przewodnim serii są relacje rodzinne, skrajnie zaniedbane przez Wally’ego. Dialogi, które wypowiadają bohaterowie są niestety bardziej deklaratywne. Jest tu mało miejsca na obrazowość, bardziej na narrację dialogową, przez co komiks niestety nie ma ani trochę dobrze dobranego tempa. Początek runu, za który odpowiada Simon Spurrier jest niestety kiepskim zalążkiem kilku fajnych pomysłów. Zakończenie z kolei powinno nastrajać na więcej, niemniej po całych dekadach przygód Wally’ego nie zaskakuje ani trochę. Może wzbudzałby oczekiwania po jakkolwiek interesującej fabule.

Ilustracje Mike’a Deodato są co najwyżej poprawne. Zbyt mało jest tu epickich kadrów bieganin, a ogrom mocy Flashów rozłożony jest na małych kwadracikach, co niestety bardziej nadaje ekspozycyjności historii. Bohaterowie często są rysowani w podobnych pozach, co daje przeczucie kalkowania konkretnych ilustracji.

Kiedy sięgałem po album Flash: Dziwny Atraktor miałem nadzieję, że dostaniemy świeży start po resecie numeracji i dobre wejście w postać bez większej znajomości jej przygód. Niestety nie tym razem. O ile można jeszcze gdzieś sympatyzować z Wallym na etapie innych serii, jak chociażby run od Johnsa, tak niestety Spurrier daje co najwyżej zalążki, które mają potencjał na rozwój, lecz nie bronią się w ramach tej jednej opowieści. Dziwny Atraktor nie działa ani jako dobra opowieść o Flashu, ani jako tie-in do tytanowego eventu. Jest to ogromny zawód.

-------------------------------

Komiks otrzymaliśmy do recenzji od wydawnictwa Egmont, co nie ma wpływu na ostateczną ocenę.

Powyższe wydanie zbiorcze możecie nabyć np. w sklepie Egmontu lub w ATOM Comics.

Autor: Wiktor Weprzędz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz