Strony

Instagram

niedziela, 17 sierpnia 2025

TM-Semic: zdarzyło się w sierpniu - SUPERMAN 8/95

W sierpniu mija równo 30 lat od momentu, gdy polski czytelnik mógł być świadkiem śmierci największego superbohatera świata DC. Wydarzenie to rozegrało się na łamach wydanego przez TM-Semic komiksu SUPERMAN 8/95, z prostą, ale jakże symboliczną, wymowną i mającą status kultowej okładką w kolorach czerni i czerwieni.

Za finał konfrontacji Człowieka ze Stali z Doomsdayem odpowiadał niemal w całości Dan Jurgens (scenariusz + szkice), który był jednym z najlepszych rysowników Supermana w latach 90-tych. Starcie Kal-Ela z wielkim, umięśnionym stworem z wystającymi na zewnątrz ostrymi kawałkami kości, którego jedynym celem było zabijanie, rozegrał się na ulicach Metropolis. poważnie zniszczone miasto, łzy obserwujących, zakrwawione ciało Supermana oraz dramatyczne zakończenie, gdzie obaj przeciwnicy padli martwi na ziemię, a załamana Lois trzyma w rękach ciało swojego ukochanego. Oj działo się, działo i te trzy dekady temu komiks ten potrafił wywołać spore wrażenie na odbiorcy, chociaż w rzeczywistości była to tylko krótka, efektowna, szybka w lekturze nawalanka z minimalną ilością tekstu.

SUPERMAN 8/95 był cieńszy od wcześniejszych numerów serii licząc zaledwie 28 stron historii zamiast 44 (TM-Semic drukował w jednym numerze dwa oryginalne zeszyty po 22 strony każdy). Pamiętam, jak będąc dzieciakiem zdziwiłem się kupując go w kiosku, bo był chudszy a kosztował tyle samo, co wcześniejszy numer ze standardową ilością stron.

Polski wydawca nic nie uciął na szczęście w stosunku do oryginału. Dostaliśmy 1 do 1 przedruk jubileuszowego SUPERMANA #75, ale nie dostaliśmy rozkładówki, która powinna być na samym końcu. Zamiast tego scenę tę podzielono dwie duże, dwustronnicowe grafiki, tyle że pojawił się problem z odpowiednim spasowaniem i wyszło to dosyć średnio delikatnie mówiąc. Do tego ostatnia strona wylądowała już na wewnętrznej stronie tylnej okładki. Fakt, nie było to idealne wydanie, ale i tak byłem podekscytowany obserwując te całostronicowe kadry, z których każdy prezentował się niczym plakat do powieszenia na ścianie. Piękne wspomnienia, dlatego też pomimo posiadania tej historii w znacznie lepszych jakościowo wersjach, nadal nie rozstaję się z TM-Semicowym wydaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz