W 106 tomie kolekcji DC Bohaterowie i Złoczyńcy pojawiła się informacja, że scenarzysta Judd Winick powrócił po kilku latach przerwy z nowymi przygodami postaci, którą wskrzesił na łamach komiksu BATMAN: TAJEMNICA CZERWONEGO KAPTURA. I dziś właśnie będzie o tej mini serii, która liczyła sześć zeszytów i wystartowała w czerwcu 2010 roku ujawniając nowe, nieznane fakty związane z tym, jak wyglądały losy Jasona Todda od momentu zmartwychwstania, aż po przyjęcie tożsamości (nowego) Red Hooda. Dawno go nie czytałem, a teraz nadarzyła się okazja i jednocześnie potrzeba, aby na gorąco po przeczytaniu wspomnianego albumu od Hachette ten komiks sobie odświeżyć.
Były Robin w cudowny sposób ożył i dosłownie wykopał sobie drogę na powierzchnię, ponownie dołączając do świata żywych. Błąkającego się bez celu, będącego w stanie katatonii Jasona odnajduje Talia Al Ghul, a następnie wbrew ojcu przywraca mu sprawność umysłu wrzucając chłopaka do Jamy Łazarza. Tym samym niejako nowa, śmiercionośna broń zostaje wypuszczony w świat, aby móc wykorzystać swój gniew, umiejętności oraz pieniądze otrzymane od Talii, broniąc niewinnych i karząc surowo tych, którzy na to zasługują. Dwa główne cele, które zamierza zlikwidować to Joker oraz... Batman!
Winick powraca do tematu Red Hooda i rozwija oraz dopowiada to, co wcześniej ukazał na łamach BATMAN ANNUAL #25 z 2006 roku. Kilka scen z tego annuala nawet się powtarza, ale ma to akurat konkretne uzasadnienie. Na przestrzeni tych sześciu rozdziałów wypełniona zostaje cała przestrzeń od zmartwychwstania tytułowej postaci, praktycznie aż po moment, gdy spotykamy go w BATMANIE #635. Jest to zatem dobry prequel do TAJEMNICY CZERWONEGO KAPTURA. Winick konsekwentnie i w satysfakcjonujący sposób rozwija na naszych oczach i buduje wizerunek nowego Jasona Todda. Nowego, gdyż mężczyzna, który wyłonił się z Lazarus Pit to już nie jest ten sam Jason, tylko ktoś bardziej zagadkowy, nieprzewidywalny, którego wypuszczenia tak mocno obawia się Ra's Al Ghul, widząc w nim wielkie zagrożenie.
Ważną postacią w trakcie tytułowych "zaginionych dni" okazuje się Talia, dzięki której Jason nie musi martwić się o finanse, a do tego może szkolić się pod okiem specjalistów z całego świata. Batman nauczył go swego czasu bardzo wiele, ale nie wyszkolił go w kwestii tego, jak boleśnie kogoś okaleczyć, skutecznie wyciągnąć informacje, zacierać po sobie ślady, otruć, wysadzić w powietrze, a nawet zabić. Nie waha się też sięgnąć po broń palną. Zdobywa zatem niezbędną wiedzę i umiejętności, które wykorzystuje później często do wyeliminowania swoich nauczycieli, gdy uzna ich za zbyt niebezpiecznych. Co jak co, ale posiada jednak jakieś wypaczone poczucie sprawiedliwości. W trakcie swoich podróży Todd popełnia także błędy i nie wszystko idzie po jego myśli. A przecież w tej niebezpiecznej i ryzykownej grze, w którą zaczął od niedawna grać, jeden błąd może równie dobrze oznaczać jego śmierć.
Początkowo Jason na wieść o tym, że Bruce go nie pomścił i Joker nadal robi to, co robił, zdecydował się ich obu po prostu zabić. Z czasem jednak jego pogląd na przeszłe (z pierwszego życia) wydarzenia ewoluuje i stwierdza, że to nie jest to, że pomimo nadarzających się okazji, takie rozwiązanie nie przyniesie mu pełnej satysfakcji. Stąd właśnie realizuje inny pomysł, którego nieoczywisty finał możemy śledzić w BATMAN #650.
Tempo w tym komiksie jest dosyć szybkie, nie ma zbędnych przestojów, wątków pobocznych i odwracania uwagi od najistotniejszego tematu. Nie ma też dorzucania zbędnych złoczyńców z galerii Batmana, czego przyznam mocno się obawiałem. I super, bo nie każdy tak potrafi konstruować fabułę. Sceny pełne akcji są też dobrze przełamywane spokojniejszymi, mocno emocjonalnymi fragmentami. Do tego w tej przemianie z Robina na Red Hooda, pozytywnie zaskakuje to, jak scenarzysta nakreśla portret psychologiczny głównego bohatera oraz jego interakcje z Talią, która gra tutaj na kilka frontów. Swoje zadanie spełnia także narracja zaproponowana przez Winicka, dzięki czemu możemy zajrzeć do umysłu Jasona i lepiej zrozumieć jego postępowanie. Cholera, są nawet takie sceny, że powinniśmy być na niego źli, a zamiast tego popieramy jego decyzje i zaczynamy mu kibicować. Scenarzysta zrobił ze swojej strony wszystko, aby ktoś, komu do tej pory Jason/Red Hood był obojętny, dołączył do jego miłośników.
Ilustracje nie są z górnej półki, ale też nie doznałem w tej kwestii jakiegoś większego zawodu. Historię zaczął rysować Pablo Raimondi, który w sumie odpowiada za 1.5 zeszytu. Pół numeru drugiego narysował Cliff Richards, zaś pozostałe 4 to już robota Jeremy'ego Hauna i jego dobrze mi znanej z innych komiksów kreski. To właśnie jego prace najbardziej przypadły mi tutaj do gustu, chociaż uczciwie mówiąc nie wyróżniają się one szczególnie na tle innych ilustracji, jakie można spotkać w komiksach superbohaterskich. Lepiej warstwa graficzna prezentuje się, gdy trzeba pokazać dominujące w tej utrzymanej w szybkim tempie opowieści wybuchy, pościgi oraz bezpośrednie starcia, natomiast gorzej wygląda to w tych spokojniejszych sekwencjach, gdzie można przyczepić się do różnych detali, w tym sposobu rysowania twarzy. Ogólnie nie jest źle, ale można było zaangażować do tego projektu kogoś znacznie lepszego, kto ładniej i przyjemniej opakowałby historię napisaną przez Winicka.
Warto również podkreślić, że oprócz okładek wykonanych przez Billy'ego Tucci (możecie jego prace spotkać np. w jednym zeszycie wydanej u nas serii JONAH HEX), w komiksie nie zobaczymy Jasona noszącego charakterystyczny czerwony hełm/kask. Dopiero na ostatniej stronie trzyma go w ręku, a tak, nie licząc kilku kadrów, paraduje bez żadnej maski, czy czegoś, co zasłaniałoby mu twarz.
Komiks ten czytałem wiele lat temu, a teraz wróciłem do niego po raz kolejny, świeżo po przeczytaniu TAJEMNICY CZERWONEGO KAPTURA. I właśnie w takiej formie, czyli nie (jak kiedyś dla mnie) jako osobny twór, ale jako wartościowy dodatek, uzupełnienie 106 tomu kolekcji DC Bohaterowie i Złoczyńcy, album ten sprawdza się znacznie lepiej. Tak naprawdę jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów Red Hooda, którzy z zadowoleniem przyjęli wcześniejsze historie z tą postacią napisane przez Judda Winicka i chcą dowiedzieć się więcej na temat tego, co spotkało wcześniej Jasona Todda. RED HOOD: THE LOST DAYS to szybki w lekturze, solidnie napisany, widowiskowy i ogólnie udany tytuł. Nie wybitny, ale naprawdę udany, spełniający pokładane w nim oczekiwania. Płynnie wpisuje się w znane nam już wydarzenia, wypełnia kilka luk oraz odpowiada na pytanie odnośnie tego, w jaki sposób Jason podróżując po DCU wkroczył na ścieżkę naznaczoną śmiercią i zniszczeniem, próbując odnaleźć się na nowo w świecie, który kiedyś w brutalny sposób zbyt szybko opuścił. Tak właśnie powinien wyglądać dobrze, solidnie napisany origin Red Hooda. Polecam sprawdzić.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów RED HOOD: THE LOST DAYS #1 - 6.
Nowe wydanie tego komiksu ukazało się pod koniec sierpnia i bez problemu znajdziecie je w ofercie ATOM Comics. Mini seria wchodzi też w skład BATMAN: UNDER THE RED HOOD THE DELUXE EDITION.
Autor: Dawid Scheibe




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz