DC POWIEŚĆ GRAFICZNA 13+ to cykl dedykowany młodym czytelnikom poruszający ważne tematy społeczne - tak serię, do której należy MŁODZI TYTANI: STARFIRE opisuje samo wydawnictwo. Kogóż więc najlepiej wysłać do jej zrecenzowania? Mnie - bezdzietnego kawalera w średnim wieku o centrokonserwatywnych poglądach. Ale cóż, trzeba próbować tak nowych rzeczy, jak i mierzyć się z nowymi wyzwaniami. Więc lecimy!
MŁODZI TYTANI (w którym pojawiły się już powieści graficzne poświęcone Raven, Beast Boyowi i Robinom) dzieje się w uniwersum innym od głównej linii DC. Nie ma tu dorosłych superbohaterów, a ci młodzi są dopiero na początku swojej drogi, albo nawet jeszcze przed nim. Tak jest też z Kori Anders - "Starfire" (biorę w cudzysłów, gdyż postacie nie posługują się pseudonimami) to nie księżniczka Tamaranu uciekająca z niewoli, a normalna nastolatka z chorobą stawów, która w wakacje pracuje w barze nad plażą. Jednak zamiast chodzić na imprezy i uganiać się za chłopakami, woli oddawać się pasji do astronomii - zupełnie odwrotnie niż jej siostra Kira. Pewnego dnia uaktywniają się jednak jej moce, przez co staje się celem organizacji Hive - na szczęście pewna grupa podobnych jej młodzików może pomóc jej się przed nią ochronić.
Jeśli miałbym wnosić po krótkim opisie, który zacytowałem na początku, pisząc STARFIRE scenarzystak Kami Garcia postawiła przed sobą dwa cele: naturalność i zaangażowanie. Jeśli chodzi o to pierwsze, wyszło jej to całkiem nieźle - postacie są nieco wyidealizowane, ale wciąż zachowują się i mówią tak, jak mogliby to robić nastolatkowie. Chociaż raczej ci bardziej niż mniej ułożeni - nawet Damian czy Kira, mający grać rolę buntowników, to w gruncie rzeczy dobre dzieciaki. Ale i ci pozytywni bohaterowie mają coś za uszami - ot, choćby Kori czepia się chłopaka siostry bez w sumie żadnego powodu. Ich losy (bo przygody to za duże słowo) śledzi się z zainteresowaniem, nawet mimo tego, że superbohaterskich treści nie ma tu za wiele - ale, jak wspomniałem, nie to miało być tu najważniejsze. Dodatkową korzyścią z tego, jak i niewielkiego formatu jest fakt, że całość czyta się bardzo szybko, więc nie powinna znudzić nawet przyzwyczajonej do kilkunastosekundowych rolek młodzież. Nieco gorzej wyszła jednak ta zaangażowana część. O ile fakt, że Kori jest chora na stawy jest dość ciekawy, to jednak mowa jest o tym nieco za często (zwłaszcza na początku) i temat nie zawsze wychodzi organicznie. Jestem całym sercem za edukacją, ale trzeba to robić tak, by czytelnik nie poczuł się jak na wykładzie, a tu czasami tak niestety jest.
Mimo tego poważnego tematu i kilku innych tego typu wątków, cały zbiór ma raczej lekki charakter. Stąd mimo całkiem sporej objętości (acz niewielkiego formatu) czyta się go naprawdę szybko - wziąłem go na 5-godzinna jazdę pociągiem, a skończyłem w niecałe 1,5 godziny. Z jego charakterem dobrze współgrają rysunki Gabriela Picolo, wykonane w bardzo charakterystycznym stylu: starannym i nieco kreskówkowym, ale momentami mało szczegółowym - mimo to ładnym. W sumie jedyne, do czego mogę się naprawdę przyczepić, to krótki fragment, w którym Kira narzeka na brak opalenizny w porównaniu do koleżanek z pracy, po czym widzimy, że w ogóle od nich pod tym względem nie odbiega.
Ostatecznie, recenzja ta przyjęła bardziej pozytywny wydźwięk niż się spodziewałem, jednak pisząc ją wziąłem poprawkę na grupę docelową serii, do której nie należę. I o ile sądzę, że dorosłym komiks ten może nie podpasować - ja, szczerze mówiąc, przeczytałem go bez większego zachwytu - ale młodym licealistom lub późnym podstawówkowiczom (zwłaszcza płci żeńskiej) prawdopodobnie się spodoba. Jeśli więc macie córkę czy siostrzenicę w tym wieku, to będzie to dobry prezent, tym bardziej, że niezbyt kosztowny.
Andrzej "Tallos" Radziejewski
Recenzja napisana na podstawie egzemplarza recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na jej treść.
Opisywany zbiór zawiera materiały pierwotnie opublikowane jako TEEN TITANS: STARFIRE.
Ten i inne komiksy z multiwersum DC Comics możecie kupić w sklepie Egmontu lub na ATOM Comics.pl.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz