Strony

Instagram

niedziela, 16 listopada 2025

DC COMPACT: STRAŻNICY

WATCHMEN – dzieło przytłaczające swoją wybitnością?

       Na mojej drodze stanęło niezwykle karkołomne zadanie. Trudno bowiem powiedzieć coś odkrywczego o linii wydawniczej DC Compact, o której fani naszego ukochanego medium trąbili w internecie już od jakiegoś czasu, stopniowo budując hype na jej przyjęcie w kraju nad Wisłą. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy bibliotekarki, która widziała, jak dokonuję komiksowych sprawunków, wypychając mój biedny plecak po brzegi grubymi "cegłami'' w twardych oprawach i próbuję go za sobą ciągnąć. Torba praktycznie się nie domykała i wyglądała, jakby miała lada moment wybuchnąć. Dźwigając ją przez miasto, wyglądałem niczym hobbit Bilbo Baggins zmierzający na największą przygodę swojego życia opisaną przez Tolkiena. Chciałbym więc podziękować wydawnictwu Egmont za to, że oszczędzają miejsce w naszych mieszkaniach, stan portfeli, a nierzadko również ręce i  kręgosłupy. Wielu z nas jest wdzięcznych za komiksy, które można swobodnie poczytać w autobusie, tramwaju albo podczas przerwy w pracy, czy na uczelni. Wydania, po których nie będziemy specjalnie płakać, jeżeli poplamimy je podczas posiłku jakimś sosem albo zgubimy z roztargnienia w przypadkowym miejscu.

        O ile niełatwo napisać coś odkrywczego o zaletach wydań kompaktowych, o tyle jeszcze bardziej problematyczne wydaje się napisanie czegoś oryginalnego o tytule, który jest jednym z kamieni milowych całego medium i sprawił, że komiks już nigdy nie będzie taki sam. Dzięki Alanowi Moore’owi historie tworzone za pomocą sekwencji następujących po sobie obrazków przestały być „czytadłami dla dzieci”, a stały się pełnoprawną formą przekazu, która może wzruszać, podejmować trudne i ambitne tematy oraz zmuszać odbiorcę do refleksji.

         Muszę ze wstydem przyznać, że od dawna odkładałem lekturę tego konkretnego tytułu, bo z komiksowymi „klasykami” nigdy nie było mi jakoś specjalnie po drodze. Millerowski  "Rok pierwszy'' oczywiście posiadam na swojej półce, ale bardziej z poczucia kronikarskiego obowiązku niż ze szczerej sympatii wiązanej z tą konkretną historią. Na poziomie intelektualnym zdaję sobie sprawę, że to świetna opowieść, ale jeżeli chodzi o uczucia- między mną, a tym komiksem nie zaiskrzyło. W żaden sposób nie chwycił mnie za serce, a koncept komisarza Gordona zdradzającego swoją ciężarną żonę z jakąś małolatką poniekąd zniszczył mi dzieciństwo. Lęk przed kultowymi tytułami był zdecydowanie głównym powodem, dla którego nie wziąłem na tapet Strażników o wiele wcześniej. Czy moje obawy się potwierdziły? Odpowiedź nie będzie jednoznaczna, ponieważ nie jestem w stanie zamknąć swojej opinii jedynie w kilku lakonicznych stwierdzeniach. Z jednej strony bez wątpienia jest to komiks zarówno fabularnie, jak i graficznie zaplanowany w najdrobniejszym szczególe.  Wypełniony po brzegi symboliką, nowatorskimi rozwiązaniami narracyjnymi pogłębiającymi immersję czytelnika i inteligentnym, filozoficznym metakomentarzem. Jestem osobą, która studiuje kierunek ściśle związany z polityką, więc tematy poruszane przez scenarzystę nie są mi obce. Muszę powiedzieć, że sposób, w jaki przedstawione są tu motywy społeczne zrobił na mnie ogromne wrażenie i jest wystarczającym dowodem na imponującą, holistyczną wiedzę Moore'a, która zahacza o różne gałęzie nauki. Koncepcja "what if" jest tutaj zarysowana naprawdę logicznie, pomysłowo i przekonująco. Sam scenarzysta nie traktuje czytelnika jak półgłówka i nie daje mu wielu odpowiedzi na tacy w bezpośredni sposób, a w zamian bawi się naszymi oczekiwaniami. Część smaczków będziemy w stanie wyłapać najprawdopodobniej dopiero po którejś z kolei lekturze tego tytułu. Strażnicy to nie jest bowiem "jednostrzałowiec" do odhaczenia tylko pełnoprawna epopeja, którą można interpretować na wielu różnych poziomach.

        Z drugiej jednak strony- dlaczego inteligentne dzieła są jednocześnie tak często przygnębiające? Czy "Watchmen" to opowieść, która przytłacza swoją wybitnością? Z takimi myślami zostawił mnie mój umysł po zakończonej lekturze. "Strażnicy" to dzieło doskonałe, ale bez wątpienia nie dla każdego i nie na każdym etapie życia. Mam tu na myśli zarówno wiek potencjalnego odbiorcy, jego wrażliwość, jak i aktualny stan psychiczny. Jestem bowiem z łatwością w stanie sobie wyobrazić, że osoby znajdujące się w kryzysie psychicznym, depresji, czy zwykłym „dołku” mogą tej historii po prostu emocjonalnie nie udźwignąć. Bardzo duszny i klaustrofobiczny klimat daje się bowiem mocno we znaki, setting świata jest surowy i nieprzejednany, a  bohaterowie dokonują niejednokrotnie skrajnie obrzydliwych rzeczy. Ktoś szukający chwilowego eskapizmu nie zazna tu ukojenia, lecz otrzyma filozoficzną bombę z opóźnionym zapłonem. Jeżeli czytelnik porzuci to dzieło już na poziomie drugiego zeszytu wcale nie znaczy, że „nie rozumie ambitnej sztuki” albo jest ignorantem, czy prostakiem. Po prostu to nie jest komiks, który poprawi Ci nastrój, przytuli Cię i podpowie, byś dzielnie trzymał głowę w górze. Nie, on raczej powie: „Chodź, pokażę Ci, jak bardzo świat jest popsuty, a my piękni w swojej brzydocie”. Robi to niezwykle inteligentnie i celnie, ale niekoniecznie w przyjemny sposób. Czy historia Alana Moore’a zrobiła na mnie ogromne wrażenie? Oczywiście, że tak. Czy polecę ten tytuł każdemu, kto choć trochę interesuje się powieściami graficznymi? Bez wątpienia. Czy wolałbym jednak przeczytać coś lżejszego, a mniej ambitnego? By być w pełni szczerym znów muszę odpowiedzieć twierdząco. Z taką (i tylko taką) puentą Was dzisiaj zostawiam.

-------------------------------------------------

Komiks otrzymany w celach recenzenckich od wydawcy, przy czym Egmont nie miał wpływu na treść powyższej opinii.

Do kupienia m.in. w sklepie Egmontu lub na ATOM Comics.

Autor: Krystian Beliczyński

1 komentarz:

  1. Dzięki za recenzję 👌 Fajne spostrzeżenia odnośnie tematyki i klimatu Strażników. A jak ocena samego wydania i czytania Strażników w DC Compact? No i samej jakości DC Compact? Ja parę zeszytów z wersji USA przeczytałem i te mocniej eksploatowane się rozpadały 😢. Także to takie na raz do przeczytania, dwa i potem chyba się rozwalają;). Ale wiadomo,że to nie wersję kolekcjonerskie. A co do samych strażników czytałem w dużym formacie i było to wygodne ze względu na "przerywniki" gdzie były wycinki z gazet,jakieś wspomnienia bohaterów itd. jestem ciekaw jak w DC Compact to wyglądało i czy nie było problemu z wielkością czcionki i czytaniem. Dzięki i pzdr!

    OdpowiedzUsuń