piątek, 13 września 2024

SUPERMAN: SYN KAL-ELA TOM 3: BITWA O GAMORRĘ

Seria SUPERMAN: SYN KAL-ELA była dla mnie relaksującą lekturą. Tom Taylor potrafi pisać postacie, które angażują czytelnika. Dodatkowo bohaterowie są bardzo pozytywni i dają czytelnikom ciepło, czyli  dokładnie to, co komiksy o Supermanie powinny robić. Przed lekturą trzeciego, a zarazem ostatniego tomu obawiałem się, że zakończenie serii nie spełni oczekiwań, zwłaszcza że obejmuje tylko trzy woluminy. Moim zdaniem seria ma potencjał na więcej tomów i dłuższą historię. Jak więc wypada SUPERMAN: SYN KAL-ELA BITWA O GAMORRĘ?

Zacznę od tego, co moim zdaniem było negatywne. Tempo komiksu jest bardzo szybkie — wiele rzeczy dzieje się zbyt szybko, co skutkuje brakiem rozwinięcia wątków. Dotyczy to szczególnie finału związanego z państwem Gamorra, gdzie tytułowa bitwa pojawia się dopiero w ostatnich dwóch lub nawet jednym zeszycie. Akcja zmierza do niej bardzo szybko, mimo że początek serii sugerował, że pomoc obywatelom Gamorry będzie znacznie trudniejszym wyzwaniem. Tymczasem bohaterowie szybko radzą sobie ze wszystkimi przeszkodami, co kłóci się z wcześniejszymi zapowiedziami o trudności interwencji.

Kolejnym minusem jest zakończenie wątku prezydenta Gamorry, które jest dość sztampowe. Rozwiązanie tego problemu wydaje się niezgodne z duchem komiksu, który dotychczas emanował pro obywatelskością i pozytywnym podejściem.

Z pozytywnych stron komiksu - jak zawsze emanuje on nadzieją i pozytywnym przekazem. Widać to w relacji ojca Supermana, w której pełne zaangażowanie i miłość do syna oraz wnuka są wyraźnie odczuwalne. Nightwing i Robin również wspierają młodego Supermana w jego celach i służą pomocą. Ważna jest też relacja Jona z Jayem Nakamurą, która jest wspierająca mimo przeciwności losu. Jay jest bohaterem, który działa proaktywnie i chce pomóc obywatelom swojego kraju. Warto wspomnieć, że Jon stał się lepszym bohaterem dzięki swojemu chłopakowi, który nie bał się mówić mu prawdy. Uwielbiam ten duet.

Jeśli chodzi o sferę artystyczną, to odpowiedzialni są za nią dwaj rysownicy: Clayton Henry i Cian Tormey. Cian Tormey pracował już przy wcześniejszych tomach, a jego styl jest bardzo szczegółowy i realistyczny. Widać w nim teksturę obiektów, co dodaje głębi. Kompozycja paneli jest dynamiczna, co daje kinowe wrażenie. Język ciała postaci w jego rysunkach jest bardzo ekspresyjny, co pomaga w odbiorze emocji. Kolorystyka jest stonowana i subtelna, ale na tyle ciepła, że atmosfera pozytywnego komiksu jest odczuwalna. Z kolei Clayton Henry jest mistrzem czystej i wyraźnej kreski, a jego sceny akcji są znacznie lepiej oddane. Czuć w nich siłę superbohaterów. Oba style doskonale się uzupełniają, nie wybijając czytelnika z rytmu.

BITWA O GAMORRĘ może nie jest jakimś majstersztykiem komiksowym, ale to solidny komiks. Jedynym minusem który dostrzegam jest to, że seria już się zakończyła. Chciałoby się więcej przygód tych postaci. Miejmy nadzieję, że na polskim rynku pojawi się więcej komiksów z młodym Supermanem i jego chłopakiem.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN: SON OF KAL-EL #11 - 15. Omawiany tom znajdziecie m.in. w internetowym sklepie Egmontu, lub w ATOMComics.

Komiks otrzymany do recenzji od Egmontu, przy czym wydawca nie miał wpływu na treść powyższego tekstu.

Autor: Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz