Strony

Instagram

poniedziałek, 24 lutego 2025

BLACK CANARY: BEST OF THE BEST 1-3

Poniżej premierowa recenzja autorstwa Krystiana, który postanowił niedawno dołączyć do ekipy DCManiaka. Opinia dotyczy aktualnie wydawanej (ukazały się na tę chwilę 3 z planowanych 6 zeszytów) limitowanej serii poświęconej Black Canary, za którą odpowiada duet Tom King/Ryan Sook.                                                   

Miniseria BLACK CANARY: BEST OF THE BEST to przede wszystkim zabawa konwencją. Nie uświadczycie tutaj klasycznej przygody z gatunku superbohaterskiego, ponieważ wszystko utrzymane jest w tonie dramatu sportowego. Fabuła ma z pozoru dość nieskomplikowany, ale mimo wszystko intrygujący koncept – podczas lektury każdego zeszytu czytelnik będzie śledził oficjalny sportowy pojedynek między Black Canary, a Lady Shivą o tytuł najlepszej wojowniczki. Supermoce? Zakazane. Liczą się jedynie pięści, technika i wytrwałość. Publiczność? Oczywiście, w dodatku taka, która swoim zasięgiem zdecydowanie wykracza poza naszą planetę. Jakby tego było mało całe wydarzenie jest ściśle związane ze śmiertelną chorobą matki tytułowej bohaterki. Historię będziemy mogli poznawać symultanicznie, z dwóch perspektyw – zaciekłych zmagań na ringu pań przeplatanych retrospekcjami z przygotowań do starcia i dzieciństwa Dinah, które dobitnie nakreślą motyw drogi i rozwoju protagonistki. 

Sam scenarzysta Tom King to autor, wobec którego od zawsze miałem ambiwalentne uczucia. Jego historie naprzemiennie uważam za wybitne albo wręcz beznadziejne – rzadko potrafię znaleźć coś pomiędzy, wpisującego się w ramy “przeciętności”. Run poświęcony Batmanowi w ramach linii wydawniczej DC Rebirth był dla mnie jak przejażdżka rollercoasterem. Każdy wzlot poprzedzał jedynie kolejny upadek, więc do lektury tego tytułu podchodziłem z pewną rezerwą i kredytem zaufania. Podczas czytania na myśl wiele razy przychodziły mi klasyczne motywy i rozwiązania fabularne doskonale znane z franczyzy filmowej “Rocky”, którą pokochałem będąc jeszcze dzieckiem, więc można powiedzieć, że King zdecydowanie uderzył w mój czuły punkt. Właśnie w tym tkwi cały paradoks – z jednej strony dostajemy coś świeżego w ramach gatunku superhero, a z drugiej przyjemnie znajomego, dającego wręcz wydźwięk déjà vu. W drugim zeszycie pojawia się kapitalna sekwencja treningu Dinah pod okiem matki, która jest z jednej strony tak abstrakcyjna, przerysowana i hardcorowa w swoim wydźwięku, że aż urocza. Kanarek przestaje ślicznie śpiewać, a zaczyna wyć z bólu i zmęczenia. Tymczasem ja obserwując te wszystkie kadry, z jednej strony jej współczułem, a z drugiej dawałem się całkowicie pochłonąć konwencji i pod moim nosem niejednokrotnie zagościł szczery uśmiech. 

O ile do tej pory w mojej ocenie postać Black Canary miała zazwyczaj szczęście do rysowników (na myśl przychodzą mi chociażby zjawiskowe prace Eda Benesa), tak wizja niektórych scenarzystów na jej postać pozostawiała często niestety wiele do życzenia. Jej rola niejednokrotnie była spłycana i ograniczana do tego, by Green Arrow miał z kim dzielić intymne uniesienia w sypialni. Przepiękne włosy koloru blond oraz niewątpliwie ponętne kształty, okraszone obcisłym kostiumem i kabaretkami, skutecznie odwracały uwagę czytelnika (szczególnie męskiego) od tego, jaką Dinah jest osobą i co ma do przekazania. Od scenarzysty  tym razem wymagałem przede wszystkim tego, by wystarczająco dogłębnie nakreślił jej rys psychologiczny oraz relacje z innymi bohaterami, co sprawiłoby, że jej siła charakteru w końcu będzie mogła wedrzeć się na pierwszy plan i porządnie wybrzmieć. Nie chciałbym zapeszać, ale jak na razie właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia i niezmiernie mnie to cieszy. Dość skomplikowana, wielowymiarowa, pełna niuansów, ale piękna relacja z matką dodaje historii wzruszającego, emocjonalnego tonu. W trzecim zeszycie sam Mroczny Rycerz wpada w odwiedziny, by odbyć przyjacielski sparing, na czym historia zyskuje nutkę nieprzesadzonego efekciarstwa. Rysunki autorstwa Ryana Sooka również prezentują się imponująco i bardzo dobrze dopełniają wydźwięk całej opowieści. 

Podsumowując, uważam, że póki co miniseria reprezentuje sobą naprawdę wysoki poziom i zdecydowanie jest warta zapoznania się z nią. Z niecierpliwością czekam na drugą połowę miniserii. BLACK CANARY: BEST OF THE BEST to opowieść o sportowej wytrwałości, rodzinie, autorytetach, ale przede wszystkim o budowaniu własnej legendy. 

Autor: Krystian Beliczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz