Strony

Instagram

wtorek, 25 lutego 2025

ZATANNA #1 - recenzja nr.1

Annataz acarwop w mikleiw ulyts

Jedną z ciekawszych premier lutego stanowił dla mnie komiks ZATANNA, za który niemal w całości odpowiada Jamal Campbell. Tytułowa bohaterka nie jest na tyle popularna i lubiana, aby otrzymać serię ongoing, ale mini seria wydaje się w mojej ocenie idealnie skrojonym pod nią formatem. Dopiero co zakończyła się interpretacja Zatanny autorstwa Mariko Tamaki i Javiera Rodrigueza (październik 2024), a już w ramach DC All In wystartowała kolejna. Jest to zatem dobry czas dla miłośników tej parającej się magią bohaterki. Dla znanego i lubianego artysty, jaki niewątpliwie jest Campbell, to pierwsza okazja, aby oprócz przygotowania rysunków wykazać się również w roli scenarzysty komiksowego. Wielu wybitnych mistrzów ołówka wyłożyło się wcześniej na tym polu, ale być może JC okaże się jednym z wyjątków od reguły. Bardzo mu tego życzę.

Yzrt, awd, nedej... hcein einzcopzor ęis wohs!

Zatanna powraca do życia scenicznego, poszukując bardziej spokoju i odpoczynku od wszystkiego tego, co związane jest z całym tym ciężkim superbohaterskim kawałkiem chleba. Nikogo chyba jednak nie zdziwi fakt, że spokój nie będzie jej dany na zbyt długo. Kiedy ona i jej zespół przygotowują się w San Francisco do kolejnego spektaklu, poszczególni członkowie ekipy zostają nagle porwani przez tajemniczą Lady White i wciągnięci do wnętrza obrazu!? Nie mogło być inaczej - Zatanna wyrusza na pomoc.

Campbell rozpoczyna z przytupem i przez cały czas utrzymuje wysokie tempo. Zostajemy zasypani niczym asami sypanymi z rękawa iluzjonisty wieloma informacjami oraz obrazami (może nawet zbyt dużo tego, jak na jeden zeszyt), zaczynając od pewnej bajkowej opowieści (co pewnie w kolejnych numerach będzie rozwijane), poprzez umieszczonych na dwustronicowej rozkładówce garści flashbacków związanych z historią Zatanny, aby chwilę później odbyć z główną bohaterką szaloną podróż przez różne filmowe plany. Jest to połączenie klasycznego wizerunku i znanych elementów z czymś zupełnie nowym, świeżym. Akcja pędzi szybko do przodu, a scenarzysta niczym rekwizyty wyciągane z magicznego kapelusza sięga po zaskakujące widownię rozwiązania. I to jest w tym komiksie fajne, że nie sposób przewidzieć, co za chwilę się wydarzy, jaką sztuczkę magik Campbell ma nam do pokazania, co znajduje się w kufrze z pomysłami, jaki znajduje się do jego dyspozycji. Chociaż nie zdążyliśmy w tak krótkim czasie dobrze poznać poszczególnych postaci - tylko jeden przyjaciel Zatanny otrzymuje więcej czasu na tej dosyć chaotycznej scenie, a zamiary Lady White nie są jasne, to wszelkie twisty, te zabawne (duży plus za pomysłowość) jak i dramatyczne momenty składają się na to, że czytelnik czuje się zaintrygowany. Taką Zatannę czyta i ogląda się z dużą przyjemnością, pomimo że jak zawsze w komiksach z jej udziałem, pojawiają się jakieś zakręcone i nie do końca zrozumiałe sekwencje/pojęcia/zdarzenia związane ze światem magii.

W komiksie nie mogło zabraknąć wypowiadanych wspak zaklęć, jakże charakterystycznych dla Zatanny. Chyba jest ich ciut więcej, niż zazwyczaj, ale są one stosunkowo krótkie i nie utrudniają w żaden sposób lektury. Jeśli ktoś przebrnął przez listy umieszczone w OSTATNI DZIEŃ HOWARDA PHILLIPSA LOVECRAFTA, to takie rzeczy jak odszyfrowanie zaklęć wypowiadanych przez córkę Giovanniego Zatary to bułka z masłem ;)

Ynlauziw kytzsretsjam!

Nie odkryję przysłowiowej Ameryki stwierdzając, że najjaśniejszym punktem spektaklu są artystyczne popisy Jamala Campbella, który tradycyjnie dla siebie zadbał jednocześnie o szkice, tusz oraz kolory. A kiedy rysownik odpowiada za fabułę, to siłą rzeczy ułoży wszystko w ten sposób, aby mieć duże pole do popisu i móc pokazać takie fanaberie, fantazje czy cudactwa, na jakie ma po prostu ma ochotę. ZATANNA zdecydowanie jest komiksem, gdzie wszelkie eksperymenty wizualne zawsze będą pasowały jak ulał. Jeśli mieliście okazję podziwiać wcześniejsze prace wspomnianego artysty w SUPERMANIE (właśnie ukazał się pierwszy tom tej serii od Egmontu), NAOMI, czy np. FAR SECTOR, to doskonale wiecie, czego można się po tym twórcy spodziewać. Campbell wspiął się tym razem na jeszcze wyższy poziom i zafundował pełne fajerwerków wizualnych przedstawienie, które na długo pozostaje w pamięci. I nie ma w moich słowach absolutnie żadnej przesady. Na każdej stronie dzieje się tak dużo, że warto zatrzymać się na dłużej i delektować się zarówno tymi małymi, jak i większymi kadrami, które są bogate w detale, a przy tym po prostu piękne. Szata graficzna jest mocno różnorodna i urozmaicona, a przeskakując pomiędzy odmiennymi sceneriami i eksperymentując z kompozycją artysta udowadnia, jak rozbudowany posiada warsztat, jak dużym dysponuje talentem, a także jak świetnie odnajduje się w pełnym magii oraz wszelkich dziwactw klimacie. Uwielbiam ten styl rysowania, dzięki czemu przeglądanie kolejnych stron ZATANNY to dla mnie czysta przyjemność. Oby tylko kolejne numery nie zaliczyły opóźnień, bo tak dopracowane ilustracje są z pewnością czasochłonne.

I jeszcze kwestia, o której przy okazji recenzji komiksów bardzo rzadko wspominam. Słowa pochwały należą się odpowiedzialnej za liternictwo Arianie Maher, która zadbała o urozmaicenie w tym segmencie. Dotyczy to zaklęć wypowiadanych przez Zatannę, kwestii głoszonych przez główną antagonistkę, czy też scenerii filmowej, z jaką w danym momencie mamy do czynienia. Nie ma monotonni, tylko jest pewne urozmaicenie, co fajnie dopełnia oprawę graficzną.

Wszystko kończy się mocnym cliffhangerem, który spełnia swoje zadanie i sprawia, że chce się sięgnąć po kontynuację, aby jak najszybciej poznać dalszy rozwój wypadków i odpowiedzi na najważniejsze pytania. ZATANNA #1 to świetnie narysowany i ciekawie napisany komiks, który bawi oraz zaskakuje od początku do końca, i który pozostawia po sobie praktycznie same pozytywne wrażenia. Jedynka udowodniła, że Campbell nadaje się do powierzonego mu zadania i pozostaje życzyć sobie, aby dalej było jeszcze ciekawiej. A coś czuję, że faktycznie tak będzie. Nie wiem, jakie kto ma gusta i oczekiwania, ale ja dostałem taki inauguracyjny zeszyt, jakiego oczekiwałem. Zdecydowanie warto zainteresować się tym komiksem, nawet jeśli nie należycie do zagorzałych fanów tytułowej postaci, bo to lekka i przyjemna lektura. 

Ceinok icśęzc jezswreip. Gąic yzslad ipątsan...

ZATANNA #1, w różnych wariantach okładkowych do wyboru, do kupienia w sklepie ATOM Comics.

Autor: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz