piątek, 10 grudnia 2021

KSIĘGI MAGII



C
o się stanie gdy zmieszamy ze sobą pomysły z powieści Young Adult (z czasów, zanim ta nazwa powstała), magiczną część uniwersum DC Comics oraz szalone pomysły Neila Gaimana? Ponadczasową miniserię, która stała się podstawą dla aż dwóch regularnych serii komiksowych (jedna dorobił się nawet bardzo dziwacznego spin-offu/sequela). A jakby było tego mało, to jeszcze powstały komiks jest naprawdę dopieszczony graficznie!


Ach… Przełom lat 80. i 90. Brytyjska Inwazja trwa w najlepsze. Alan Moore, Neil Gaiman, Grant Morrison czy Peter Milligan pozwalają sobie na totalne szaleństwo, które daje nam w końcu imprint Vertigo. Wśród tych wszystkich możliwych odjazdów znalazło się też miejsce dla miniserii inspirowanej trochę ONCE AND FUTURE KING T.H. White’a, OPOWIEŚCIAMI Z ZIEMIOMORZA Ursuli K. Le Guin czy KRONIKAMI AMBERU Rogera Zelaznego. Zwała się ona KSIĘGI MAGII, a jej scenarzystą był nie kto inny niż Neil Gaiman.


4 zeszyty opublikowane jeszcze pod szyldem DC Comics zabierają czytelników w szaloną podróż po przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości uniwersum tego wydawcy, skupiając się na magii i jej użytkownikach. Nie zabraknie też wycieczki do magicznych światów równoległych. Cała ta eskapada złożona jest z elementów, które znane są każdemu miłośnikowi fantasy —  małoletni wybraniec (Tim Hunter), niechętni mentorzy (Constantine, Phantom Stranger, Mister E. oraz Doctor Occult), niezwykłe cuda, szalone niebezpieczeństwa i morał ocenie jaką płaci się za moc. Bo to w końcu historia o cenie magii. I szukaniu odpowiedzi czy warto ją zapłacić. 


Dziś te motywy mogą wydać się zgrane niczym talia kart 3-ligowego magika. Na początku lat 90. były to jednak pomysły w miarę świeże (HARRY POTTER czerpiący inspirację z tych samych źródeł co dzieło Gaimana jeszcze się nie ukazał), a dodatkowo tutaj za tło dla nich robią właściwie wszystkie ważniejsze postaci magiczne z komiksów DC. Tytuł ten stanowi wręcz świetne kompendium dla ludzi, którzy wcześniej unikali raczej tytułów pełnych magii na rzecz peleryn, gadżetów i traum młodych miliarderów. 


Scenariuszowo Gaiman po prostu tutaj błyszczy. Kolejne strony chce się przewracać bardzo szybko, ale jednocześnie żal to robić. W końcu panowie John Bolton, Scott Hampton, Charles Vess oraz Paul Johnson naprawdę się postarali, aby każdy kadr cieszył oko. Każdy z tych rysowników posiada własny, unikalny styl, ale razem doskonale się uzupełniają i komponują. Nie ma tutaj wrażenia, że jak tylko zmienia się rysownik, to nagle lądujemy w jakiejś innej rzeczywistości. Przejścia są płynne, a każdy zeszyt wypełniony i makabrycznym horrorem, i pięknem magii. 


Jeżeli szukaliście tego tytułu tak jak ja (bo przegapiliście pierwsze polskie wydanie z czasów Szewczyka Dratewki), to obowiązkowo nowe powinno trafić na waszą półkę. Jeżeli nie znacie tytułu — tym bardziej po niego sięgnijcie. To Gaiman w świetnej formie, a przy okazji kawał naprawdę porządnego fantasy. 


Opisywane wydanie zbiera materiał z zeszytów THE BOOKS OF MAGIC #1-4

Komiks do nabycia w sklepach Egmont i ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz