Poprzedni wolumin Wally West musiał dzielić ze swoim przyszywanym wujkiem Barrym "nudziarzem" Allenem. ZAĆMIENIE jest już jednak pełnoprawnym tomem z najszybszym i zarazem najlepszym z Flashy. Niezmienne jest natomiast to, że scenarzysta Jeremy Adams to fan rudego sprintera, dający oznaki miłości do tej postaci na przestrzeni całego komiksu. Nie wiem, czy autor wspominał o tym w wywiadach, a zatem poniższy wniosek stawiam na bazie obserwacji, ale Adams musiał szczególnie upodobać sobie run Marka Waida z lat 90-tych. Podobnie jak on miesza dramat rodzinny z bombastycznymi przygodami, niecodziennymi lokacjami i grą o wysoką stawkę. Widać było to już w poprzednim tomie, tutaj jest tego jeszcze więcej.
ZAĆMIENIE otwiera historia, w której Wally postanawia znaleźć pracę i ostatecznie zostaje zatrudniony przez Mistera Terrifica w Terrific Tech. Praca u zaprzyjaźnionego trykociarza pozwoli mu nie tylko użyć wiedzy zdobytej w swoich fantastycznych przygodach, ale zapewni też nielimitowany czas pracy, dzięki czemu będzie mógł zarówno mieć etat, jak i jednocześnie superbohaterzyć. A praca jest Westowi potrzebna, bo obok Animal Mana to prawdopodobnie najbardziej rodzinny bohater DC.
Wally'ego cechowała ciekawa relacja ze swoimi przeciwnikami - będąca na pierwszym planie w runie Geoffa Johnsa. Mój ulubiony sprinter wierzy w resocjalizację i jest bardziej wyrozumiały o ile jego Łotrzy przestrzegają pewnego kodeksu. W ZAĆMIENIU dostaniemy krótką historię z udziałem Heat Wave'a z emocjonalnym uderzeniem w jej finale.
Wspomniałem już o Animal Manie nie bez przczyny, albowiem córka Wally'ego Irey ma nową, najlepszą przyjaciółkę - Maxine Baker/Animal Girl. Banter pomiędzy dziewczynkami z dodatkiem brata Irey - który chce podkablować siostrę u mamy by mieć konsolę wyłącznie dla siebie - jest znakomicie rozpisany. Z przykrością muszę jednak donieść, że w dalszej części runu Adamsa Buddy Baker się nie pojawi i nie dostaniemy spotkania obu rodzin. A mogłoby z tego wyjść czyste złoto, widząc jak dobry w pisanie relacji jest skryba FLASHA. Czego dowodem jest historia z potańcówką ojców i córek przerwana przez niejakiego Doktora Koszmara. Cała intryga jest tu zaledwie pretekstem do pokazania wholesome relacji Wally'ego z Irey.
Główna historia tomu to prawdziwa jazda bez trzymanki. Za sprawą tajemniczej glewii, wywołującej w ludziach najgorsze instynkty Wally trafia do Gemworld. Pojawia się tamtejsza księżniczka Ametyst, jest Doktor Fate i Mroczna Liga Sprawiedliwości, a głównym złym jest Eclipso. Prawdziwym highlightem tej opowieści, jak i całego tomu jest zeszyt #776, który jest interaktywny.
Postacie łamią czwartą ścianę i to czytelnik musi pomóc Flashowi i Fate'owi wydostać się z tarapatów. Trzeba przekręcać komiks, chuchać na niego i naciskać, a frajda z tego wszystkiego jest niepomierna :) Osobiście uwielbiam tego typu zabiegi, zdecydowanie zbyt rzadko występujące w komiksach nie skierowanych do dzieci.
Ów zeszyt, jak i cała historia potwierdzają, jak utalentowanym artystą jest Fernando Pasarin, rysownik odpowiadający za większość grafik w ZAĆMIENIU. Radzi on sobie dobrze ze scenami akcji i kreacją fantastycznych światów, ale mimika postaci w jego wykonaniu to czysta wirtuozeria. Jest ona nie tylko wyrazista, ale też zaopatrzona w komediowy ładunek. Pasarin może śmiało stanąć obok Kevina Maguire'a i Steve'a Liebera, mistrzów w tym właśnie fachu.
Przy ZAĆMIENIU nie sposób się nudzić, lektura angażuje od pierwszych stron. Niby to klasyczne superhero, ale mimo tego i tak jest powiem świeżości, za sporawą masy serducha włożonej przez scenarzystę. Fanom Wally'ego polecać nie trzeba.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach THE FLASH #772–779.
Komiks otrzymałem do recenzji od wydawcy. Wydawca nie ma wpływu na moją opinię.
Damian Maksymowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz