piątek, 16 lutego 2024

ALL-STAR SUPERMAN

Dziś krótko o pozycji, którą tak naprawdę każdy fan świata DC, a zwłaszcza miłośnik Człowieka ze Stali, powinien obowiązkowo kiedyś przeczytać. Maksi seria ALL-STAR SUPERMAN Morrisona i Quitely'ego rodziła się w bólach - od listopada 2005 do września 2008, ale finalny produkt okazał się jak najbardziej warty czekania. 

Supermanowi udaje się uratować pierwszą misję naukową, jaka wyruszyła w stronę Słońca. Niestety jednocześnie wpadł w pułapkę zastawioną przez Lexa Luthora i absorbuje jednorazowo zdecydowanie zbyt dużą dawkę promieniowania słonecznego, niż pozwalają mu na to możliwości jego ciała. Z jednej strony jego nadludzkie moce ulegają zwielokrotnieniu (również intelekt) , ale efekt uboczny jest taki, że komórki zaczynają się powoli rozpadać i największego ziemskiego czeka nieuchronna śmierć. Pozostało mu 12 miesięcy życia i pełen emocjonujących momentów wyścig z czasem. Kal-El postanawia wykorzystać ostatnią szansę, przezwyciężyć trudności i liczne kłody rzucane mu pod nogi, podjąć się realizacji wielu ważnych wyzwań i zapisać się złotymi zgłoskami w pamięci ludzkości, zostawiając po sobie świat w jak najlepszym możliwym kształcie.

"We must always strive to leave the world a better place than we found it"

SUPERMAN FOR ALL SEASONS Jepha Loeba i Tima Sale'a to komiks świetny, ale okazuje się, że kilka lat później powstało coś jeszcze bardziej wyjątkowego. Grant Morrison oraz Frank Quitely w piękny i zarazem dosyć oryginalny sposób oddali hołd Kal-Elowi oraz praktycznie całemu związanym z nim zakątkowi świata DC. To kwintesencja tego bohatera, dzieło monumentalne, wzruszające, a jednocześnie zaskakujące i momentami zabawne oraz wręcz absurdalne.

Mamy tutaj dwanaście osobnych rozdziałów skupionych na innej kwestii, czy problemie, ale wszystkie te części składają się na jeden klarowny obraz podkreślający wielkość (w różnym znaczeniu tego słowa) Ostatniego Syna planety Krypton. Niczym mityczny Herakles Superman wykonuje kolejno 12 ważnych i wymagających prac, począwszy od ocalenia pierwszej załogowej misji na Słońce, poprzez stworzenie nowego życia, aż po znalezienie sposobu/formuły na wykreowanie swojego następcy. Scenarzysta napakował tą opowieść wieloma nawiązaniami i odniesieniami, i o ile sprawdza się ona jako uniwersalna, zamknięta całość, to osoby lepiej zaznajomione z wieloletnią, bogatą historią tego bohatera lepiej zrozumieją i docenią zabiegi twórców.

Oprócz Supermana dobrze nakreślony zostaje również drugi plan, cieszą udane i trafne dialogi. Czyta się dobrze od początku do końca, a sam finał wydaje się adekwatny, satysfakcjonujący, bez cienia zawodu czy rozczarowania. Szalony Szkot nie byłby sobą, gdyby nie zdecydował się sięgnąć po mniej oczywiste, wręcz dziwaczne postacie (a tych jest naprawdę sporo) oraz koncepcje, dzięki czemu z jednej strony komiks ten wzrusza i skłania do refleksji, zaś kiedy indziej mocno szokuje lub w pozytywny sposób śmieszy. Świeże i niespotykane podejście, ale to wszystko tak fajnie do siebie pasuje, że na koniec nie sposób uznać, iż decyzje te były trafione.

"I will die. But I will do so knowing that everything I stood for was... was worth it!"

Frank Quitely to gwarancja nieszablonowych i odbiegających od przyjętych superbohaterskich standardów rysunków. Można taką kreskę równie dobrze kochać, jak i nienawidzić, dla mnie ilustracje są jak najbardziej do zaakceptowania i pasują do dziwactw, jakie zaproponował Morrison. Niektóre postacie raz wyglądają jak nastolatkowie, zaś w innym miejscu niczym podeszli w latach emeryci, ale ten artysta tak już po prostu ma. Jest dużo szczegółów, podkreślona zostaje odpowiednio sylwetka eSa, a do tego podoba mi się sposób, w jaki czytelnik oraz osoby przedstawione w komiksie z łatwością odróżnią Człowieka ze Stali od Clarka Kenta. Wiele kadrów na dłużej zapada w pamięci, zaliczyć je można do tych kultowych plansz, do których na przestrzeni minionych dwóch dekad wielu twórców się odwoływało. Chociażby ta strona, gdzie nasz bohater powstrzymuje młodą dziewczynę przed skokiem z budynku - cały on w jednej małej pigułce. Polecam powiększony format, który sprawia, że ilustracje prezentują się jeszcze bardziej efektownie. No i nie sposób nie wspomnieć o prostej, ale jakże genialnej i wymownej okładce do zeszytu 10, gdzie Superman symbolicznie trzyma cały świat w swoich rękach.

ALL-STAR SUPERMAN to najlepsze, co mogło spotkać komiksowego Człowieka ze Stali. Dla mnie ta kwestia nie podlega żadnej dyskusji. Laurka wystawiona dla tego bohatera, ale również dla jego sojuszników, wrogów oraz ideałów, jakimi eS się kieruje. Ten komiks stanowi najlepszą odpowiedź na pytanie o to, dlaczego Superman jest tak wielkim i wspaniałym herosem. Nie jestem jakimś wielkim fanem twórczości Granta Morrisona, jedne projekty lubię bardziej, inne mniej, a niektórych po prostu nie trawię. Ale za ALL-STAR SUPERMAN jestem mu strasznie wdzięczny. Uwielbiam ten napakowany wieloma mądrymi cytatami oraz poruszający sporo życiowych problemów komiks, do którego często i z dużą przyjemnością wracam. To jedna z perełek mojej kolekcji, bez wahania zakupiona w najlepszej możliwej wersji, czyli absolute. Aż prosi się, aby po ponad dekadzie album ten znów ukazał się w polskiej wersji językowej.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ALL-STAR SUPERMAN #1 - 12.

Komiks znajdziecie w ofercie sklepu ATOM Comics.

Dawid Scheibe

1 komentarz:

  1. Dzięki za artykuł i przypomnienie o tym komiksie 👌widziałem kiedyś animacje,ale komiksu nie czytałem. Widzę,że w Atom Comics w lipcu będzie jakaś wersja w dobrej cenie (kompaktowa). To będzie okazja w końcu przeczytać 👌😉. Wgle co to za seria DC Compact Comics? Jakieś małe formaty? Są to wgle pełne wersje komiksów? Dzięki i pzdr

    OdpowiedzUsuń