Nareszcie! Po wielu latach wyczekiwania wreszcie doczekałem się w polskiej wersji językowej komiksu GREEN LANTERN: REBIRTH (nie mylić z inicjatywą Rebirth/Odrodzenie z roku 2016), który rozpoczął w 2004 roku wielką sagę Geoffa Johnsa poświęconą Zielonym Latarnikom. Lepiej późno, niż wcale. I do tego pod koniec października mija równo 20 lat od premiery tej przełomowej mini serii, a zatem całkiem przypadkowo (tak zakładam) Hachette wstrzeliło się idealnie z premierą tego albumu. Oprócz głównej mini serii otrzymujemy dodatkowo trzy zeszyty ongoingu GREEN LANTERN, jaki wystartował zaraz po jej zakończeniu. Jest co czytać i nad czym się zachwycać.
Hal Jordan to najlepszy i najbardziej znany Zielony Latarnik, który w pewnym momencie upadł na samo dno. Zniszczył Korpus Zielonych Latarni i stał się groźnym dla całego uniwersum złoczyńcą znanym jako Parallax. Po drodze próbował stworzyć od nowa cały wszechświat, nieoczekiwanie uratował ziemskie Słońce, a także stał się gospodarzem dla ducha zemsty - Spectre. Teraz Hal powraca do świata żywych i ponownie zakłada pierścień mocy. Jego powrót naznaczony jest łańcuchem dziwnych zjawisk, bólem i cierpieniem wielu osób, a do tego nie wszyscy superbohaterowie wieżą w jego dobre intencje. Okazuje się jednak, że to nie Jordan, ale kontrolująca go od lat pewna żółta istota odpowiada za wszystkie nieszczęścia, jakie spotkały głównego bohatera. Cała prawda wreszcie wychodzi na jaw.
Interludium:
Miłośnicy komiksów z udziałem Zielonych Latarni, którzy zbierają je w wersji polskojęzycznej nie mają zbyt komfortowej sytuacji, zwłaszcza jeśli pragną przeczytać sobie chronologicznie sagę Geoffa Johnsa. Pozostaje im zbierać porozrzucane losowo fragmenty tego klasycznego runu, jakie na przestrzeni ostatnich lat pojawiły się w ramach WKKDC, od Egmontu, czy właśnie w kolekcji DC Bohaterowie i Złoczyńcy. Jakby ktoś chciałby sobie ułożyć w odpowiedniej kolejności czytania wydane do tej pory u nas części runu Johnsa plus poprzedzające je najważniejsze historie z udziałem Jordana, to wyglądałoby to tak:
•GREEN LANTERN:
TAJNA GENEZA - WKKDC tom 23 (według mnie najlepszy punk startowy)
•GREEN LANTERN: SZMARAGDOWY ZMIERZCH - Hachette tom 73
•GODZINA ZERO: KRYZYS W CZASIE - Hachette tom 36
•OSTATNIA NOC - Hachette tom 60
•GREEN LANTERN: ODRODZENIE - Hachette tom 84
•GREEN LANTERN:
ZEMSTA GREEN LANTERNÓW - WKKDC tom 68
•GREEN LANTERN: POSZUKIWANY HAL JORDAN - WKKDC tom 73
•GREEN LANTERN: WOJNA Z KORPUSEM SINESTRO - Egmont
•NAJCZARNIEJSZA NOC - Egmont
A najlepiej zainwestować w pogrubione wydania amerykańskie (w tym również w ukazującą się równolegle serię GREEN LANTERN CORPS), bo całości wydanej od Egmontu w takiej formie, jak BATMAN: ZIEMIA NICZYJA czy ŚMIERĆ SUPERMANA możemy się nigdy nie doczekać.
Koniec Interludium :)
Wracając do tematu. Oklepane określenie, że od tej pory nic już nie będzie takie samo, akurat w przypadku mini GREEN LANTERN: ODRODZENIE jak najbardziej jest prawdziwe. Johns umiejętnie połączył stare z nowym, w efektowny, logiczny i ciekawy sposób wskrzesił największego z Green Lanternów na należne mu miejsce. Przy okazji bardzo szybko i sprawnie pozamiatał/usunął pewne wcześniejsze wątki (jak np. ten dotyczący Guya Gardnera), przywrócił sprawdzone i lubiane przez fanów elementy czy postacie (np. Sinestro), a także przygotował grunt pod nowe historie, które pragnie za chwilę rozwijać, rewolucjonizując mitologię Zielonych Latarni. Jest bardzo emocjonalnie, widowiskowo, pojawiają się mocne i przywoływane później wielokrotnie w innych komiksach sceny oraz zaskakujące cliffhangery. Jest też dosyć tłoczno, ale każdy występ jest w pełni uzasadniony i stanowi wartość dodaną. Liga Sprawiedliwości na czele z Batmanem i Green Arrowem, Ganthet, Kyle, Guy, John, Kilowog, czy np. Black Hand - każdy dokłada swoją cegiełkę do tego, aby jak najlepiej nakreślić zachowanie lub znaczenie Jordana. Przy okazji mała ciekawostka - pierwszy zeszyt mini serii nosi jakże wymowny tytuł "Blackest Night", zaś ostatni "Brightest Day".
Najważniejszą kwestią poruszoną i wyjaśnioną w mistrzowski sposób w komiksie przez scenarzystę jest ta dotycząca bezsilności pierścieni Zielonych Latarników na kolor żółty, a także to, kto odpowiadał za szaleństwo Jordana. Parallax okazał się osobnym bytem, awatarem strachu pasożytującym na swoim gospodarzu, co zaowocowało m.in. siwymi pasemkami we włosach Hala. To, jak Johns wymyślił i na stałe dopisał żółtego Parallaxa do mitologii GL i uzasadnił jego wpływ na Jordana oraz pierścienie mocy okazało się interesujące i sensowne, przedstawione w mistrzowski wręcz sposób. Dawniej członkowie Korpusu uznawani byli za osoby całkowicie pozbawione strachu. Johns sprawił, że każdy z nich jednak czuje strach, ale mimo wszystko jest w stanie go przezwyciężyć.
Wszystkie sześć zeszytów składające się na główną opowieść są dziełem Ethana Van Scivera. Artysta ten należy do moich ulubionych, z tych co mieli okazję współpracować z Johnsem przy latarniowej sadze. Urodzony, aby rysować przygody Green Lanternów. Od razu widać jakość bijącą od tych szczegółowo przygotowanych plansz i bogactwo detali, co musiało być dosyć czasochłonne. Ale trud się opłacił, gdyż wiele kadrów, zwłaszcza tych większych, zapiera dech a obfitujące w liczne rozbłyski i wybuchy dynamiczne sceny na dłużej pozostają w pamięci. Johns zadbał o wysoki poziom scenariusza, zaś Van Sciver (z dużą pomocą wspierających go inkera oraz kolorysty) zapewnił wysokiej jakości oprawę wizualną. Cudeńko.
Druga część zbioru to trzy numery serii regularnej, gdzie już nie jest tak epicko i efektownie, ale nie znaczy, że poziom jest słaby. Hal próbuje wrócić do poprzedniego życia i ponownie pracować jako pilot, co wiąże się z różnymi wspomnieniami. Poznaje przy okazji pilotkę o pseudonimie Cowgirl, a także musi stawić czoło przełożonemu, z którym kiedyś nie układało mu się najlepiej. A żeby nie było zbyt nudno, to wyląduje w samym środku konfliktu pomiędzy dwójką Manhunterów (maszyny, które służyły Strażnikom Wszechświata przed stworzeniem GLC). Można to potraktować jako sympatyczny przerywnik przed kolejnymi problemami, z jakimi w kolejnych odsłonach serii GREEN LANTERN przyjdzie się zmierzyć Halowi. Ilustracje wykonuje tutaj śp. Carlos Pacheco, którego kreska nie jest tak bogata w detale i robiąca wrażenie na odbiorcy, jak Van Scivera. Najważniejsze jednak, że bardzo przyjemnie się patrzy na takie rysunki, które akurat pasują do bardziej przyziemnych klimatów zaprezentowanych w tej opowieści.
Pomiędzy te dwie części wciśnięta została jeszcze bardzo udana, pełna ciepła oraz wspomnień jednozeszytowa historia stworzona przez genialnego Darwyna Cooke'a w ramach one-shota GREEN LANTERN SECRET FILES AND ORIGINS. 'Wciśnięta' to idealne słowo w tym przypadku, bo niestety plansze w większości pomniejszono i wrzucono po cztery na jedną stronę. Nie pierwszy to niestety taki zabieg w ramach kolekcji. Redaktorowi wydania też pewnie było głupio z takiego rozwiązania, przez co nawet nie wspomniano o tej historii np. na tylnej okładce albumu. Tej samej okładce, gdzie udało się pomylić "Szmaragdowy Świt" ze "Szmaragdowym Zmierzchem".
GREEN LANTERN: ODRODZENIE to bez wątpienia jedna z najlepszych oraz najważniejszych pozycji wydanych u nas przez Hachette. W mojej ocenie jeden z nielicznych dobrych punktów startowych dla tych, którzy chcą zagłębić się w świat Korpusu Zielonych Latarni i zarazem swoisty kamień milowy, jeśli chodzi o perypetie Hala Jordana oraz samo postrzeganie kosmicznego zakątka DCU. Komiks dobrze skonstruowany, który praktycznie się nie zestarzał i nadal zachwyca, który na zawsze zapisał się w historii DC Comics, do którego chętnie wracam i który sprawił, że na dobre wciągnąłem się w kolorowy świat wykreowany przez Johnsa i liczne grono jego współpracowników. Oczywiście polecam i jednocześnie zazdroszczę tym, którzy po raz pierwszy będą mieli okazję zapoznać się z jego zawartością.
-----------------------------------
W przyszłym miesiącu ukażą się dwa kolejne tomy w ramach kolekcji. Oba stanowią nowość na polskim rynku. 6 listopada dostaniemy tom 85 zatytułowany NIESKOŃCZONY KRYZYS: SPRZYSIĘŻENIE ŁOTRÓW. A w nim znajdziemy mini serię, na łamach której w starciu ze złolami zebranymi przez Luthora debiutuje Sekretna Szóstka Gail Simone. Plus dwa krótkie supermanowe tie-iny, luźno powiązane z tematem Sprzysiężenia Łotrów. Z pewnością warto kupić i przeczytać, zwłaszcza jeśli spodobał się ubiegłoroczny tom 62. I przy okazji ciekawostka - na okładce tomu 85 debiutuje nowe/stare logo DC.
Natomiast 20 listopada do sprzedaży trafi tom 86 BATMAN: NOCTURNA I NOCNY ZŁODZIEJ zawierający opowieści z pierwszej połowy lat 80-tych. Również nowość, ale nie czytałem oryginału, także nie ma pojęcia, jak prezentuje się jakościowo zawartość. Ale mimo wszystko zaryzykuję, kiedy widzę w roli głównego architekta takiego scenarzystę, jak Doug Moench.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów GREEN LANTERN: REBIRTH (2004) #1 - 6, GREEN LANTERN v4 #1 - 3 oraz GREEN LANTERN SECRET FILES AND ORIGINS 2005.
Autor: Dawid Scheibe
Dzięki za recenzję i dodatkowo za listę chronologiczną wydanych w PL historii o Green Lanternie 👌💪 Dla mnie, czytelnika, który nie jest mocno zagłębiony w świat GL to super pomocne (choć wiele z tych tomów mam,lub czytałem;)). Pzdr!
OdpowiedzUsuńGREEN LANTERN: TAJNA GENEZA dałbym po GREEN LANTERN: ODRODZENIE, bo przecież dla GREEN LANTERN: SZMARAGDOWY ZMIERZCH originowa historia to Semicowy Szmaragdowy Świt.
OdpowiedzUsuńKażdy może wedle uznania zaproponować własną kolejność. Dla mnie akurat TAJNA GENEZA zastąpiła w roli originu Jordana SZMARAGDOWY ŚWIT, stąd ląduje na pierwszej pozycji :) A już na pewno przed omawianym tomem, czyli GL: ODRODZENIE. Pozdrawiam.
UsuńDo najczarniejsza noc, można dorzucić do przeczytania zeszyt :1–3 BLACKEST NIGHT: WONDER WOMAN, wydane przez egmont w tomie Wonder Woman - tom 3.
OdpowiedzUsuń