Jeśli chodzi o komiksowe historie, to w porównaniu do ubiegłych lat ten mijający dostarczył fanom Lobo całkiem sporo powodów do zadowolenia. W kwietniu oraz maju zaliczył on występ w ramach supermanowego eventu "House of Brainiac", zaś pod koniec czerwca wydano LOBO BIG FRAGGIN' COMPENDIUM ONE, czyli prawdziwą cegłę zbierającą na ponad 1300 stronach potężną dawkę klasycznych historii z tytułową postacią. Oczywiście warto się w ten zbiór zaopatrzyć, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Z kolei pod koniec września ukazał się one-shot stworzony przez duet Kyle Starks/Kyle Hotz, gdzie obaj panowie poczuli potrzebę wykreowania nowej opowiastki z Ważniakiem w roli głównej. Poniżej kilka słów na ten temat.
Oficjalny opis komiksu jest z gatunku tych o wszystkim i o niczym. Co zatem konkretnie spotka nas wewnątrz tej jednorazowej, zamkniętej, nie przywiązanej do żadnego kontinuum i liczącej równo 40 stron historii? Ktoś wykorzystał nieuwagę Lobo i zaj#@ał mu kosmiczny motor gdzieś na kosmicznym zadupiu. Ważniak rozbił się na zacofanej technologicznie planecie, gdzie ze złości wymordował jakieś 90% populacji. Pozostali nie są zadowoleni, że muszą żyć na co dzień w towarzystwie tak poj$#&nego gościa. Sytuacja Lobo zmienia się dla niego na lepsze, gdy na planetę przybywa po kilku ładnych latach statek kosmiczny, którego załoga ma mu do zaoferowania atrakcyjny kontrakt. A jak wiadomo - "That's a Lobo fact. Check It out" - kiedy Lobo przyjmie już jakiś kontrakt, to zawsze go wypełnia. Czy uda mu się odzyskać skradzione wcześniej rzeczy, a także pokonać najbardziej niebezpiecznego gościa w całym wszechświecie? Zaraz ,zaraz k@#wa, przecież to Lobo nosi miano najbardziej niebezpiecznego typa w całym uniwersum! Zdecydowanie trzeba uregulować tę kwestię.
Kyle Starks dostarczył fanom DC w ubiegłym roku całkiem udany i tryskający absurdalnym czarnym humorem komiks PECEMAKER TRIES HARD! Nie miałem zatem wątpliwości, że to właściwa osoba, aby powierzyć jej napisanie czegoś z udziałem Ostatniego Czarniana. Moje przypuszczenia się potwierdziły, gdyż scenarzysta ten w przeciwieństwie do wielu swoich poprzedników w ostatnich latach, potrafił wydobyć z tytułowego antybohatera wszystko to, co w nim najlepsze. W sensie najgorsze. W sensie wiadomo o co chodzi ;) W dużej mierze jest to powrót starego dobrego Lobo w klasycznej wersji, jaką spotkać można było w latach 90-tych w komiksach pisanych przez Alana Granta i rysowanych przez Simona Bisleya. Udało się nawet wywołać nutkę nostalgii za tamtymi pięknymi czasami (które oczywiście możecie sobie przypomnieć sięgając po wspomniany wyżej LOBO BIG FRAGGIN' COMPENDIUM ONE, do czego kurdebele znów zachęcam).
Akcja dosyć szybko posuwa się do przodu i nie sposób nudzić się ani przez chwilę. Oczywiście nie trudno przewidzieć, że prędzej czy później Lobo odzyska skradzioną własność oraz rozprawi się z tym, który pod jego nieobecność ogłosił się największym sk%#@!elem w całym kosmosie. Grunt, że śledzi się to wszystko z dużą przyjemnością. Nie brakuje porozrywanych części ciał, sporej dawki czarnego humoru, czy powtarzających się przez Lobo zwrotów typu "Feetal's Gizz". Wiadomo, że nikt tu nie oczekuje jakichś ambitnych scenariuszy, ale cieszy, że znalazło się jednocześnie miejsce na podkreślenie tego, jak łatwo Ważniak przywiązuje się do pewnych osób (tutaj na przykładzie specyficznej istoty o imieniu Midiq), że nie jest mu obcy los samotnych dzieci (ale jak ktoś spyta, to koniecznie zaprzeczcie), a także jak duże znaczenie przykłada do swojego kodeksu honorowego.
Kyle Hotz (rysował dla DC m.in. mini MAN-BAT z roku 2021) zdecydowanie sprawdził się w roli twórcy warstwy wizualnej. Jego szczegółowe ilustracje już od samego początku przypadają do gustu, a sam artysta wyraźnie dobrze się czuje mogąc poruszać się w tych mrocznych, kosmicznych, krwawych i absurdalnych klimatach. Zachwyca nie tylko sam Lobo, ale także designy różnych okazjonalnych kosmitów. Kawał dobrej roboty, przez co dobrze się całość ogląda, a niektóre kadry prezentują się wręcz fenomenalnie.
LOBO CANCELLATION SPECIAL #1 to nostalgiczny i przyjemny powrót do przeszłości. Twórcy pokazali, że dobrze czują pisaną i rysowaną przez siebie postać, sprawnie uchwycili w pigułce esencję tego, kim jest i czym się kieruje Lobo, przez co nie sposób mu nie kibicować. Jest śmiesznie, dziwacznie, krwawo i brutalnie, czyli kurdebele dokładnie tak, jak miało być. Krótki, ale w mojej ocenie udany i godny przeczytania dla wszystkich fanów Ważniaka komiks. Ucieszyłbym się, gdyby w przyszłości ci sami autorzy powrócili jeszcze z jakąś nową, krótszą lub nieco dłuższą historią z Lobo w roli głównej.
Autor: Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz