niedziela, 7 maja 2017

WKKDC #19 - LEX LUTHOR: CZŁOWIEK ZE STALI

Ileż razy już to widzieliśmy na łamach rozmaitych komiksów, a także filmów czy animacji? Bohaterski i sprawiedliwy Superman kontra rządny władzy Lex Luthor. Starcia tej dwójki przez lata stanowiły motor napędowy wszelkich historii z udziałem Człowieka ze Stali. Zawsze także stawaliśmy po jego stronie, uważając Luthora za kogoś złego, godnego powstrzymania. Czy jednak kiedyś zastanawialiście się może głębiej nad tym, co napędza największego spośród przeciwników eSa? Czy przeszło Wam przez myśl, że jego motywacje wcale nie są pozbawione sensu? Jeśli nie, to zdecydowanie lektura najnowszej odsłony Wielkiej Kolekcji Komiksów DC w pewnym stopniu zmieni Wasz punkt widzenia i inaczej spoglądać będziecie na Luthora.

Duet złożony z Briana Azzarello i Lee Bermejo kojarzyć z pewnością możecie z komiksu JOKER, który przybliżał i ukazywał w nieco innym świetle postać największego spośród przeciwników Batmana. Chociaż wydaje, że tamten tytuł zyskał znacznie większy rozgłos, nie należy zapominać, iż była to druga pozycja w dorobku obu panów, która dawała czytelnikom nieco inne spojrzenie na tych, których na co dzień uważamy za złoczyńców. Pierwszym była wydana w 2008 roku miniseria skupiająca się na Luthorze. Dla mnie, z obu wspomnianych tytułów zdecydowanie lepszym dziełem jest to, które ukazało się właśnie w ramach WKKDC.

Historia na pierwszy rzut oka jest całkiem prosta i opiera się na bardzo ciekawym odwróceniu dotychczasowego schematu. Brian Azzarello napisał historię, w której to Lex Luthor jest tym, który wydaje się być obrońcą ludzkości, zaś Superman to obcy agresor, którego zamiary są nieznane, ale na pewno niezbyt dobre. W tej wielowątkowej opowieści istotna rolę odgrywa także kilka innych postaci, których działania tak naprawdę pokazują nam jedną rzecz – to, co dzieje się w głowie tytułowego bohatera niniejszego komiksu.

Pomysł na LEX LUTHOR: CZŁOWIEK ZE STALI wydawał się nie tylko nietypowy, ale również bardzo ryzykowny. Brian Azzarello jest jednak bardzo sprawnym scenarzystą i wyszedł z postawionego przed nim zadania obronną ręką. Historia wciąga już od pierwszych stron, a wszystko to dzięki sprawnej narracji, znakomitemu tempu opowiadanej historii oraz maksymalnemu zakrzywieniu zwierciadła. Superman tutaj wygląda jak największy na świecie złoczyńca, zimna i pozbawiona skrupułów maszyna do zabijania, a wszystko podbija fakt, że w całym komiksie wypowiada on tak właściwie kilka słów. Z kolei motywacje, machinacje oraz sposób myślenia Luthora przedstawiono tak, że czytelnik faktycznie niejednokrotnie może złapać się na zastanawianiu się nad tym, czy postać ta nie ma jednak racji. Azzarello zręcznie snuje swoją historie, nie szarżuje zbytnio z ilością akcji, momentami wręcz celowo zrzucając ją na dalszy plan, a jednocześnie cały czas stara się zaskoczyć odbiorcę. Dzięki temu zabiegowi lektura unika mielizn, a także momentów, w których jesteśmy w stanie przewidzieć kolejne wydarzenia. Jest to jeden z naprawdę niewielu komiksów, po lekturze którego żałuję, że dani autorzy nie mieli znacznie więcej miejsca dla siebie.

Trudno nie wspomnieć o wysiłkach Lee Bermejo. Jest to bardzo charakterystyczny twórca i powiem Wam szczerze, nie umiem na szybko przytoczyć chociaż jednego artystę, które lepiej odnalazłby się na łamach LEX LUTHOR: CZŁOWIEK ZE STALI. Bermejo jednym rysunkiem potrafi wydobyć z danej postaci jej najbardziej charakterystyczne cechy i dodatkowo je uwypuklić. Gdy więc przyszło mu narysować coś zgoła odmiennego i nieoczywistego, poradził sobie nawet jeszcze lepiej. Luthor prezentuje się tutaj jak prawdziwy heros, zaś na widok Supermana przechodzą ciary. Jedyny problem, jaki mam z ilustracjami Bermejo, to sposób przedstawiania przez niego kobiety. Chyba każda spośród pań pojawiających się na łamach recenzowanego dzisiaj komiksu wygląda, jakby dopiero co opuściła salę operacyjną na chirurgii plastycznej.

Jak to zwykle bywa w przypadku WKKDC, oprócz głównej historii dostajemy także starszą historię. Jest to już któraś z rzędu moja recenzja, w której muszę napisać to samo. Bonusowy komiks to ramotka, która nie ma ani ułamka tej siły rażenia, co kilkadziesiąt lat temu. Należy traktować ją tylko i wyłącznie jako ciekawostkę i nie inaczej jest tym razem. Jeśli dotychczas te dodatkowe historie Was nie przekonały, ta również tego nie zrobi. Jako ciekawostkę dodam, że wydanie od Eaglemoss ma zupełnie inną, znacznie lepszą okładkę niż wcześniejsze od Egmontu*. Mnie osobiście i tak najbardziej podoba się ta, która zdobi wydanie oryginalne. W wydaniu WKKDC są oprócz galerii okładek jeszcze dodatkowo trzy strony szkiców oraz projekty dwóch niewykorzystanych okładek do wydania zbiorczego.

LEX LUTHOR: CZŁOWIEK ZE STALI to zdecydowanie jedna z najciekawszych i najlepszych spośród pozycji, które jak dotąd ukazała się w ramach WKKDC. Twórcy dali nam bardzo ciekawy i sprawnie zrealizowany wgląd w umysł największego przeciwnika Supermana, który dodatkowo został świetnie zilustrowany. Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, zdecydowanie powinniście dać jej szansę.

* - Jak już zostało wspomniane, najnowszy tom Wielkiej Kolekcji Komiksów DC to kolejny dubel. W październiku 2015 roku komiks ten ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont i TUTAJ możecie sprawdzić ówczesną recenzję Dawida

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz