poniedziałek, 30 czerwca 2025

SUPERMAN: ŚWIAT

Po Batmanie w roku 2021 oraz Jokerze w 2024, DC kontynuuje cykl antologii poświęconych konkretnej postaci, w której tworzeniu biorą udział zespoły twórców z różnych zakątków świata. Skoro coś się sprawdziło i dobrze się sprzedało, to trzeba kuć żelazo póki gorące. Tym razem wybór padł na Człowieka ze Stali, co akurat nie jest w żadnym wypadku przypadkowe. Komiks ten wpisuje się w zakrojoną na szeroką skalę promocję filmu SUPERMAN Jamesa Gunna, który zadebiutuje w kinach już 11 lipca. Mając w pamięci delikatnie mówiąc nienajlepsze wspomnienia towarzyszące dwóm wcześniejszym projektom z dopiskiem "Świat", podchodziłem do tego zbioru z dystansem i niezbyt wygórowanymi oczekiwaniami. Z tym, że akurat Supermana strasznie lubię i nie trzeba być jakimś wielkim znawcą, by stwierdzić, iż w przeciwieństwie do gacka oraz klauna, akurat on wydaje się dosyć sensownym wyborem, jeśli mowa o zwiedzaniu innych krajów i poznawanie różnych zwyczajów. Teoretycznie tym razem powinno być zatem znacznie lepiej. A jak wyszło w praktyce? Poniżej oprócz krótkiego omówienia, umieściłem także po dwie przykładowe strony z każdej opowieści.

Wewnątrz albumu znajdziemy piętnaście różnych pod każdym względem opowieści, które starają się podkreślić, jak niesamowitym, wspaniały, wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju i wielbionym na całym globie bohaterem jest Superman. I trzeba przyznać, że niemal w każdym przypadku (jest jeden wyjątek) udaje się trafnie oddać i wyrazić wielkość oraz znaczenie tej postaci, a do tego twórcy wykorzystali szansę, aby opowiedzieć co nieco o swoim kraju i lokalnej kulturze. Większość historii liczy równo 10 stron (w tym polska), ale niektórzy szczęśliwcy otrzymali więcej miejsca, a konkretnie USA (14 stron), Włochy (16), Kamerun (15), Argentyna (12) oraz Japonia (18).



Pod względem poziomu nie jest na szczęście tak źle, jak to było w ubiegłym roku w przypadku JOKER: ŚWIAT, gdyż opowieści są już bardziej wyrównane, ale też nie ma się szczególnie czym jakoś mocno ekscytować. Wśród 14 premierowych historii znalazłem 2 dobre, 3 słabe, zaś pozostałe 9 to poprawne, przeciętne, obojętne czytelnikowi i tak naprawdę niczym szczególnym nie wyróżniające się na tle wielu innych komiksy. Oczywiście są to subiektywne odczucia, gdyż coś, co dla mnie jest słabe, dla kogoś innego może wylądować na przeciwnym biegunie. Dlaczego wspomniałem o 14, a nie o 15 historiach? Otóż Japonia znów zawiodła i nie potrafiła dostosować się do reguł gry. A szkoda, gdyż dostali aż 18 stron, na których zamiast czegoś nowego znów zaserwowano nam coś, co już znamy, czyli kawałek mangi SUPERMAN: MESHI. W dodatku mangi, która kompletnie nie trafia w moje gusta i to jest właśnie wspomniany przeze mnie akapit wyżej wyjątek, gdzie nie oddano wyjątkowości eSa, tylko zrobiono z niego amatora japońskich przysmaków. Sorry, ale to nie moje klimaty. 

Oprócz segmentu japońskiego negatywnie oceniam także to, co zaproponowały Serbia oraz Niemcy. Stevan Subic zapewnił fajne ilustracje, ale kompletnie zmarnował potencjał, jaki tkwił w historii z udziałem Lobo. Ta historia od początku do końca nie trzyma się kupy, trudno doszukiwać się w niej jakiegoś sensu, a do tego Ważniak zachowuje się jak nie on i dopisano mu jakieś totalnie nie pasujące wypowiedzi w dymkach. Idealny przykład na to, że nie każdy rysownik może być dobrym scenarzystą. Felix Gӧrmann z kolei przenosi nas do Niemiec z roku 1948 i sięga po Lexa Luthora, który wymyśla plan na schwytanie Supermana w zbudowaną ze stopu stali oraz kryptonitu klatkę. Po prostu nic ciekawego, a do tego kreskówkowe rysunki, które potęgują absurdalny klimat.




Jeśli chodzi natomiast o pozytywne zaskoczenia, to wyróżniłbym Hiszpanię oraz Argentynę. Jorge Jimenéz nie tylko ładnie narysował, ale też dosyć sprawnie nakreślił fabułę swojej opowieści. Przymusowa wizyta pozbawionego mocy Supermana w Grenadzie to rozdział buchający pozytywną energią, pokazujący eSa spędzającego czas pośród zwykłych obywateli, delektującego się widokami, kochającego napotkanych ludzi i zarażającego swoim uśmiechem innych. Naprawdę fajny klimacik i widać, że właściwa osoba zabrała się za właściwego bohatera. Twórcy z Ameryki Południowej zaserwowali natomiast ambitną historię znacznie cięższego gatunku, gdzie na pięknie namalowanych planszach śledzimy sporo poważnych przemyśleń Supermana i jego walkę o to, aby uratować ziemię przed skażeniem, jakie zagraża ze strony uwolnionego stwora z żółtego kryptonu. Gościnnie pojawia się Swamp Thing.

Z pozostałej mieszanki malutkie plusy otrzymują ode mnie historia czeska z podstarzałym eSem w odległym kosmosie, Brazylia za nietypowe ilustracje oraz USA, gdzie wytknięte zostaje często obserwowane nastawienie ludzi do tego, co obce i nieznane, gdzie najpierw się strzela, a dopiero potem zadaje pytania.



I jeszcze obowiązkowo coś o polskiej opowieści, za którą tym razem jak dobrze wiecie odpowiada znana polskim fanom komiksu para Bartosz Sztybor (scenariusz) oraz Marek Oleksicki (rysunki). Trzeba jasno postawić sprawę: Tomasz Kołodziejczak niestety nie stanął na wysokości zadania i chociaż zapewne miał dobre  intencje, to jego interpretacje Batmana oraz Jokera okazały się jednymi z najsłabszych w dwóch poprzednich albumach z cyklu Świat. A skoro poprzeczka została zawieszona na bardzo niskim poziomie, to też nietrudno było ją tym razem przeskoczyć kolejnym twórcom, i to nawet nie biorąc zbyt dużego rozbiegu. Polską część albumu czytało mi się zdecydowanie najszybciej, gdyż jest ona oszczędna w słowa i to Oleksicki dostaje okazję, aby w większości swoimi planszami przedstawić przebieg wydarzeń. Jak można było przewidywać - wywiązuje się dobrze ze swojego zadania. Sztybor postanowił zaprosić fanów Supermana do Warszawy i zapoznać światowego czytelnika ze słowiańską tradycją topienia Marzanny, robiąc to w stosunkowo prosty i bardzo przejrzysty sposób. Bez wątpienia opowieść ta zyskałaby mocno, gdyby nie to ograniczenie do zaledwie 10 stron, bo tak akcja ledwie się zawiązuje, a już mamy finał. Polski duet nie przebił się ponad ogólnie przeciętny i poprawny poziom dominujący w całej antologii, ale jest na tyle ok, że tym razem nie ma się na szczęście czego wstydzić. Problemem "naszej" historii jest niestety to, że nie ma tutaj dla Supermana możliwości większego wykazania się, podkreślenia swoich licznych walorów, zaprezentowania pięknych i godnych naśladowania postaw. "Marzanna" pokazuje nam jednego z wielu bohaterów, który w wyniku zagrożenia rusza na ratunek. Mocno uniwersalna i powiedziałbym bezpieczna fabuła, w którą śmiało można by wrzucić np. Batmana i nic by to nie zmieniło. A chyba nie o to tutaj chodziło.




Chociaż SUPERMAN: ŚWIAT cenię sobie w moim osobistym rankingu wyżej od dwóch wcześniejszych "światowych" antologii, to jednak nie mam zamiaru ani przez chwilę zakłamywać rzeczywistości i udawać, że jest to komiks warty polecenia. Oczywiście fajnie zaaplikować sobie w ramach urozmaicenia różne interpretacje Kal-Ela w wykonaniu przedstawicieli skrajnie odmiennych kultur, jednak próżno szukać w tym projekcie czegoś wybitnego, z górnej półki, do czego będzie się chciało później wracać. To jedynie ciekawostka składająca się w większości z mocno przeciętnych, krótkich historii, które już chwilę po ich przeczytaniu wylatują z pamięci. Z mojej strony wielkiego zawodu i zaskoczenia nie ma, gdyż jak wspomniałem na wstępie, niestety za dużo sobie po tym komiksie zwyczajnie nie obiecywałem, mając za sobą lekturę wielu okazjonalnych antologii wydawanych w ostatnich latach przez DC, w tym oczywiście wspomniane wcześniej BATMAN: ŚWIAT oraz JOKER: ŚWIAT. Nie doszukałem się ani jednej z tych "piętnastu porywających i inspirujących historii" jakie obiecuje opis z tyłu obwoluty.

Ze swojej strony radzę zaoszczędzić pieniądze i zainwestować w inne, zbliżające się "supermanowe" komiksy od Egmontu, jak debiutujący już za chwilę SUPERMAN TOM 2: W ŁAŃCUCHACH, czy nową, wypasioną edycję ALL-STAR SUPERMAN planowaną na sierpień. Tam poziom jest znacznie wyższy i o ewentualnym rozczarowaniu nie powinno być mowy.

------------------------------------

Komiks otrzymany do recenzji od wydawcy. Egmont nie miał żadnego wpływu na treść powyższej opinii.

Jeśli jesteście zainteresowani zakupem SUPERMAN: ŚWIAT, to oczywiście znajdziecie go w sklepie Egmontu, albo też na ATOM Comics.

Autor: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz