Protagonista krwawi - i
dobrze mu tak, czyli kilka słów o tym, dlaczego konwencja veni, vidi, vici
nigdy nie wystarcza.
Trzeciego kwietnia otrzymaliśmy rozszerzoną wersję teasera długo wyczekiwanego przez fanów filmu SUPERMAN. Na nieskazitelnie białej, polarnej scenerii ponownie słychać jedynie stłumiony trzask potężnego uderzenia, a finalnie na śniegu zaczynają pojawiać się plamy świeżej, karmazynowej krwi. Hermetyczną ciszę przerywają jedynie okazjonalne, agonalne stęknięcia i świszczący, przerywany oddech leżącego na pustej przestrzeni, ciężko rannego Kenta.
Trailer otwiera się
poszerzoną o dodatkowe momenty sekwencją ratunku Kryptończyka przez psa
Krypto. Już przy pierwszym teaserze
bardzo mocno chwaliłem ten zabieg. Niegdyś od jednego internetowego twórcy,
który doradzał młodym, obiecującym pisarzom, usłyszałem, że jeśli chcesz
stworzyć bohatera tak potężnego, że mógłby mierzyć się dosłownie z samym
Bogiem, jak biblijny Jakub w Księdze Rodzaju – musisz sprawić, by
ten bóg, którego właśnie wykreowałeś, w pewnym momencie zaczął krwawić.
Nieskazitelne postacie, które nigdy nie leżą na deskach, są po prostu mało
angażujące, bo nie przechodzą żadnej drogi. Maksyma Veni, vidi, vici na dłuższą
metę jest niezwykle nudna, mimo że Gajusz Juliusz Cezar pewnie miał inne zdanie
na ten temat. Superman, uosabiający motyw mesjanizmu w popkulturze, by dawać
nadzieję innym, najpierw musi odnaleźć jej źródło w samym sobie. Żeby jego
wartości naprawdę wybrzmiały na ekranie, czy kartach komiksu, ta nadzieja musi
być wystawiona na bardzo ciężką próbę. To jedyny warunek rozwoju bohatera i
sposób na zamknięcie ust tym wszystkim
malkontentom, dla których Supek to jedynie naiwny, jednowymiarowy harcerzyk strzelający laserami z oczu.
Chciałbym bardzo
pochwalić efekty CGI. Mimo, że grading
kolorystyczny obrazu oraz oświetlenie momentami jest dla mnie mało estetyczne,
to wszystkie efekty stworzone komputerowo, począwszy od wychodzących na
powierzchnię kryształów lodu w Fortecy Samotności, po robotycznych sanitariuszy
i kryptońską technologię, wyglądają naprawdę bardzo dobrze i realistycznie
(oczywiście w kontekście konwencji inspirującej się delikatnym kiczem i
klimatami retrofuturyzmu).
Już po samych urywkach widać, że James Gunn
dokonał bardzo solidnej dekompozycji charakteru bohatera. Nawet w scenie
wnoszenia go przez roboty do kryjówki, Superman okazuje im wdzięczność i traktuje niemal jak ludzi, dziękując
za pomoc (na co jeden z androidów odpowiada, że jego słowa i tak nic dla nich
nie znaczą, bo nie posiadają świadomości – wykonują jedynie swoje zadania).Ktoś
mógłby powiedzieć, że to błahostka, którą nadinterpretuję, bo było to w
zasadzie pojedyncze słowo. Nie – to ekspozycja charakterologiczna postaci,
ukazująca niezwykłą wrażliwość i dobroduszność Clarka Kenta, który ma szacunek
do wszystkiego, co istnieje. Naiwne? Infantylne? Być może, ale to właśnie taki
Superman, o jakiego wszyscy walczyliśmy. Powiedzieć, że James Gunn wykazuje się
ogromnym szacunkiem do tekstów źródłowych to, jak nie powiedzieć nic. Żadna
scena jak dotąd nie funkcjonuje jako zapychacz – każda pełni konkretną funkcję
w kompozycji filmu. W dzisiejszej kinematografii, gdzie wszystko desperacko
próbuje być na siłę "cool" to naprawdę rzadkie zjawisko.
Jeśli chodzi o zajawkę umiejętności aktorskich
Corensweta – myślę, że jest zdecydowanie za wcześnie, by wyrokować. W
pokazanych dotąd fragmentach wypada dość przekonująco, poza migawką z farmy,
podczas rozmowy z ojcem, gdzie w mojej ocenie był nieco zbyt teatralny i
sztywny. Moi drodzy, nie chcę zapeszać, ale wszystko wskazuje na to, że mamy do
czynienia z produkcją, która nie tylko dostarczy nam rozrywki, ale również
zainspiruje.
Dzięki za artykuł! Trochę czytałem przecieków od ludzi co ponoć widzieli film na pokazach i trochę mam obawy (choć nadal czekam mocno na film). Z tego co da się wywnioskować to koncepcja ma być 7 dni z życia Supermana, czyli raczej nie będzie głównej fabuły jakiejś mocnej, ale odrębne historie. Ponoć bazą ma być All Star Superman, w sensie stylu opowieści. Ale ogólnie zachwytów jakiś tam nie ma z tych przecieków. Osobiście podoba mi się zwrot w taki czysto komiksowy obraz bohatera,gdzie jest Krypto itd, bo ostatnie ekranizacje (Man od Steel,który uwielbiam 😉)pokazywały raczej bardzo "urealniony" (na ile to oczywiście możliwe w filmie fantastycznym o komiksowym bohaterze😁😜) obraz Supermana. Pzdr!
OdpowiedzUsuń