Potężna eksplozja przenosi Supermana po raz kolejny w czasie. Tym razem przeskakuje wstecz – do lat 40-tych XX wieku. I jako człowiek obdarzony nadnaturalną siłą trafia do... cyrku. Tak zaczyna się czerwcowy numer Supermana z 1993 roku wydany przez TM-Semic. Z intrygującą okładką, na której Człowiek ze Stali łapie bombę z wymalowaną swastyką, która została zrzucona przez nazistowski samolot. Przyznam, że długo czekałem na ten numer – w końcu Superman zawitał do Polski.
Ale po kolei. Po wydarzeniach z poprzedniego numeru, które rozpoczęły sagę „Time and time again”, Superman trafił w odległą przyszłość. Konkretnie do XXX wieku. Eksplozja wywołana na skutek pożaru magazynu z paliwami przerzuciła go ponownie w czasie. Omawiając poprzedni numer wspomniałem, że wydawca zostawił nas z pytaniem – jak umrze Superman? Niestety był to cliffganger, który moim zdaniem nie wypalił. A przynajmniej odpowiedź była mało satysfakcjonująca dla czytelnika.
Od Legionu Superbohaterów Kent dowiedział się bowiem, że zapisy historyczne są wyrywkowe i nic nie wiedzą na ten temat. A nawet gdyby wiedzieli, to by nie powiedzieli. Grubymi nićmi szyte. Cóż, trudno mi było przełknąć informację, że w XXX wieku nie wiedzą nic o śmierci legendy, jaką rzekomo w ich czasach był Superman. Ale w końcu saga „Doomsday”, w której zginął Superman oryginalnie ukazała się po wydarzeniach z „Time and time again”. Mogli więc nie wiedzieć ;)
W numerze 6/1993 Superman trafia najpierw do cyrku. A ma to miejsce w USA w latach 40-tych. Tam zadziwia swoją siłą, ale w końcu dochodzi do wniosku, że czas podjąć się innych zadań. Trafia do Metropolis, które akurat wizytuje prezydent Roosevelt. Tu wplątuje się w zaskakujące wydarzenia, które mogą zmienić bieg historii. Następnie próbuje nawiązać kontakt ze Stowarzyszeniem Sprawiedliwości Ameryki, w skład którego wchodzą Hawkman, Doktor Mid-Nite, Sandman, Doktor Fate i pierwszy Starman. Na drodze staje mu jednak Spectre.
I znów Superman przenosi się w czasie. Tym razem trafia do Polski. Jest czerwiec roku 1943. Jak pamiętacie z historii, jest to okres tuż po wybuchu powstania w getcie warszawskim. Żydowscy bojownicy (m.in. ŻOB i ŻZW) wystąpili zbrojnie przeciwko nazistom, choć byli słabo uzbrojeni. Po stronie żydowskiej walczyło kilkuset żołnierzy, a niemieccy faszyści skierowali tam siły w liczbie ponad 2 tys. i bardzo dobrze uzbrojone. Powstanie trwało od kwietnia do maja 1943 roku i skończyło się klęską Żydów.
Superman trafia do zniszczonej części Warszawy. Odkrywa pociąg, który przewozi tajemniczy ładunek w ołowianych skrzyniach. Dowiaduje się o spisku nazistów, którzy pracują nad tajną bronią. Tu będzie SPOJLER [nie chcesz czytać, przejdź do następnego akapitu] - jak nietrudno się domyślić, spisek ten udaje się mu pokrzyżować. No cóż, z historii wiemy, że bomby atomowej nie udało się hitlerowcom zbudować. Według scenarzysty – Dana Jurgensa, to właśnie zasługa Supermana. Niestety, Niemcy nie zamierzają poddać się łatwo – zrzucają bombę na transport Żydów. Superman przechwytuje ładunek, ale na skutek eksplozji ponownie trafia do innego czasu...
Tu kończy się III faza historii „Time and time again”. Ciąg dalszy nastąpi.
W bonusie dostaliśmy jeszcze krótką historię o Newsboy Legion (Legion Nowopowstałych) – moim zdaniem to typowy zapychacz. Choć redakcja sprzedała to jako „sześć najbardziej podniecających stron w komiksie”. Młodzi mierzą się w nim z D.N. Alienem. Mnie to jakoś specjalnie nie przekonało, ale sprawdźcie sami.
A co na stronach klubowych? Redaktor Arek prowadzi wykład na temat „obrońców wszechświata”. „W dzisiejszym Supermanie znajdziesz informacje na temat Grupy Darkstars (Mroczne Gwiazdy), w Batmanie pojawi się L.E.G.I.O.N. '93, w Green Lanternie – Korpus Zielonej Latarni. Cechą wspólną tych grup jest oczywiście fakt, że wspólnie bronią nasz Wszechświat przed zagrożeniem” - pisał Wróblewski, i przeszedł do omawiania szczegółów.
A z listów klubowych dowiedzieliśmy się m.in. że komiks Flash przegrał starcie o polski rynek z Green Lanternem. TM-Semic choć miało dylemat, to ostatecznie zdecydowało się wydać przygody „zielonego” superbohatera.
Wojtek
blogokomiksach.blogspot.com
Ciekawa historia z tym Super-Manem...
OdpowiedzUsuń