Trzeci tom SANDAMANA przynosi zmianę. Znaczącej modyfikacji ulega sposób prowadzenia narracji. Zamiast konsekwentnej, napędzanej ciągiem przyczynowo skutkowym opowieści, jak było w przypadku poprzednich odsłon serii, czytelnik otrzymuje cztery krótkie nowele, w bardzo luźny i dowolny sposób połączonych ze sobą: KALIOPE, SEN TYSIĄCA KOTÓW, FASADA i SEN NOCY LETNIEJ. Każda z nich tworzy odrębny, samowystarczalny, skupiony wyłącznie na sobie i swoim ciągłym rozszerzaniu się wszechświat, po którym można swobodnie podróżować bez konieczności przejmowania się jego przynależnością do większej, przytłaczającej całości. Podczas tego nieskrępowanego dryfu żadna przypadkowo zagubiona w bezgranicznej przestrzeni kometa skończonej przeszłości nie wybije odbiorcy z obranego toru lektury, rozbijając przy okazji na niezliczoną liczbę kawałków niezrozumienia.
W tych wszechświatach, co krok można natknąć się na własną niechcianą twarz, rozpoznać w obcym ciele. A to bywa nieprzyjemne, choć pouczające. Bo to jakby zobaczyć całą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zmieszaną w jednym przykrótkim zdaniu. Przeszłość, bo jest tutaj całe bogate dziedzictwo europejskiej kultury i religii, wszystkie założycielskie mity, tak głęboko w nas zakorzenione, że przestaliśmy w trakcie codziennej egzystencji być świadomi, w jakim stopniu jesteśmy naznaczeni ich piętnem, a nasza wyobraźnia powtarza schematy przejęte z pierwotnych wielkich narracji. Jak, wydawać by się mogło, najintymniejsze, najbardziej subiektywne dramaty opowiadamy słownymi i fabularnymi konstrukcjami przejętymi z innych źródeł. Ludzie w większości nie zdają sobie z tego faktu sprawy, złudnie myśląc, że mają coś na własność. W rzeczywistości nawet opowieść o własnym życiu i sposób jej artykułowania są podświadomie zapożyczone i wtórne. Opisać siebie, swoje doświadczenia można tylko za pomocą cudzych słów, powtarzanych tak wiele razy, że już dawno temu oderwały się od prawowitego autora. Współczesność, bo zrozumieć ją można jedynie w odniesieniu do tego, co przeszłe. Dlatego Gaiman transformuje historie doskonale znane, lecz przez dobrą znajomość, wyzute z rdzennego sensu. To tak, jak z dowolnym słowem: gdy zaczniemy je szybko wymawiać raz po raz, odklei się ono na naszym języku od znaczącego, mózg nie będzie umieć odnaleźć połączenia pomiędzy elementem znaczącym a znaczonym. Z tego powodu w nowoczesnym społeczeństwie konieczne jest odbudowanie zerwanych więzów, ponowne nadanie mitom utraconego na przestrzeni wieków sensu, przywrócenie słów słowom, uświadomienie sobie, że bohaterowie tych uznawanych za przestarzałe i zupełnie odległe od dzisiejszości bajek mają do powiedzenia więcej na temat świata niż ktokolwiek z obecnie żyjących. Bez tego człowiek nie będzie mógł spokojnie i prawidłowo rozwijać przyszłości, pozostanie mu błądzenie w pozornym zrozumieniu historii i samego siebie.
Sny innych ludzi są bardzo niebezpieczne, mają wielką moc. Każdy z nas jest ich ofiarą. Przeto należy się ich wystrzegać, ponieważ dla istoty nakrytej w snach innego nie ma już żadnej nadziei. Niektórzy podejmują ryzykowną grę z Sandmanem i próbują ukryć się gdzieś pośród delikatnej materii Krainy Snów, inni rzucają mu wyzwanie prosto w twarz, świadomie zwracając na siebie uwagę, gdyż jedynie zwycięstwo w tej rozgrywce pozwoli osiągnąć im upragniony cel. Lecz najczęściej wraz ze snem przychodzi szaleństwo. Rzeczywistość zostaje całkowicie zawłaszczona aż do pokrycia i przemiany w oszukańczy symulakr. Rozpoznanie tego faktu nie pomaga, wręcz przeciwnie, tylko pogarsza sytuację. Alienuje wobec wszystkich niechcących wierzyć, uznających prawdę za zmyślenie wariata. Rozpoczyna się karnawał wywracający dotychczasowy świat do góry nogami. Normalni zostają uznani za szaleńców, szaleńcy za normalnych. Więc dylemat: przyjąć z pokorą swoją rolę, czy próbować za wszelką cenę uciec z Wyspy Tajemnic.
A jeśli uciekać to z czyją pomocą, kto pomoże wyjść ze snu? Szybko okazuje się, że moc taką posiada jedynie sam twórca sennych marzeń. Ale czy będzie on chciał skalibrować postaciom percepcję? Może zamiast wzywać pomocy, należałoby powrócić do początku, do momentu, w którym trafiło się do snu. Ale nikt nie jest w stanie go sobie przypomnieć. Chwila przejścia pozostaje niezmiennie nieuchwytna. Jeśli nie początek, to może chociaż koniec. Nadzieje muszą zostać rozwiane. Zakończenie, tak jak i początek przepadnie w odmętach zapomnienia.
mc
Komiks można nabyć w sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics
Album zawiera zeszyty #17-20 oryginalnej serii.
Dzięki, bardzo fajnie napisana recenzja👌. Ja jestem po lekturze "Preludia i nokturny" i zabieram się za Tom 2 za niedługo. Jak narazie mega mi się podoba opowieść o Sandmanie i nie dziwię się,że jest to uważane za jeden z najwybitniejszych komiksów w ogóle 👌😉.
OdpowiedzUsuńJedna rzecz-Tom 3 to zeszyty 17-20 jak dobrze kojarzę,bo Tom 2 to 9-16.
Pzdr!
Nie czytałem tych akurat komiksów. Ale powrócenie do pierwotnego komiksu jest niemożliwe. Nie da się wrócić w rzeczywistości do pierwszego snu. Można do niego wrócić tylko w fikcji komiksowej.
OdpowiedzUsuń