Długo mi zajęło
wejście w świat linii wydawniczej DC POWIEŚĆ GRAFICZNA 13+. W sumie ukazało się
u nas już 10 tytułów z niej, a ja sięgnąłem dopiero po opowieść o pierwszym
pomocniku Batmana. Nie miałem co do niej większych oczekiwań i otrzymałem
produkt wyjątkowo równy, choć bez polotu. Gdybym był jednak w wieku bliższym
zakładanego jego odbiorcy, to bawiłbym się zapewne lepiej.
Powiedz my sobie
szczerze… Fabuła stworzona przez Michaela Moreciego nie należy do najbardziej
skomplikowanych. Jest w niej szczypta paranormalnej intrygi, sporo nastoletnich
emocji oraz próby poradzenia sobie z pierwszym, poważnym zauroczeniem. Nic, co
wychodziłoby poza schemat opowieści dla młodych dorosłych. Czytelnicy bardziej
doświadczeni bez problemu szybko przewidzą wszystkie zwroty akcji. Co nie
znaczy, że nie mogą czerpać przyjemności z tej lektury. Scenarzysta pisze
bowiem bardzo szczerze. Nie bawi się w żadne postmodernistyczne, autoironiczne
komentarze. Traktuje nastoletnie problemy bohaterów poważnie i z dużą dozą
empatii. Posuwa narrację do przodu w idealnym tempie oraz bardzo sprawnie
zarysowuje sylwetki kolejnych postaci. Do tego bawi się ideą osadzenia całości
w świecie cyrków i wesołych miasteczek (nie zdziwiłbym się, gdyby był fanem,
chociażby serialu CARNIVALE).
To ostatnie daje
zresztą sporo miejsca do popisu Sas Milledge oraz Philowi Hesterowi. Duet ten
odpowiadał za rysunki, które są bardzo na swój sposób uproszczone. Może nie jak
w HEARTSTOPPERZE, ale znajdujące się gdzieś pomiędzy nim, a młodzieżową mangą.
Dick wygląda jak idealny (przystojny i posiadającą odpowiednią grzywkę) bohater
młodzieżówki, a zbyteczne detale nie odrywają uwagi od postaci i ich emocji.
Akrobacje Graysona wypadają jednak bardzo dynamicznie, a na przykład taki
diabelski młyn – potrafi zachwycić większym skupieniem się na detalach.
Odpowiadający zaś za kolory David Calderon postawił na monochromatyczne
przedstawienie obu stykających się światów – rzeczywistość cyrku jest
niebieska, a wesołego miasteczka czerwono-żółta, co ma uwarunkowanie fabularne.
Tylko w finale (i czasem w przedstawieniu ognia) bohaterzy prezentują się w
odrobinę innych barwach.
Całość oprawy
graficznej nie wybija się ponad poziom opowiadanej historii. Raczej skupia się
na jej wspieraniu. Krążąc przy tym wokół stylistyki, która na pewno wyda się
znajoma czytelnikowi, sięgającemu częściej po mangi czy webtoony niż standardowe
komiksy DC Comics. Na plus wybija się zaś utrzymana w stylistyce Art Nouveau.
Przyciąga ona wzrok i na pewno zachęca do przeczytania zawartości tego albumu.
Polskie wydanie reprezentuje podobny, rzemieślniczy poziom, co sama historia Graysona. Tłumaczenie nie zawiera rażących błędów. Sam komiks ma rozmiar łatwy do zabrania z sobą np.: do autobusu, a wydanie go w miękkiej oprawie (dzięki Ci jakakolwiek Siło Wyższa, która o to zadbałaś) sprawia, że jest lekki oraz zajmujący mało miejsca na półce. Może wolałbym jedynie, aby wydano go na mniej śliskim (a bardziej offsetowym) papierze.
ZAGINIONE WESOŁE
MIASTECZKO to tytuł porządny, który na pewno może w jakimś nastolatku rozpalić
chęć zapoznania się z innymi historiami z Uniwersum DC (i może sprowadzić kolejne
pokolenie na manowce uwielbienia do Dicka Graysona). Starszym czytelnikom może
zaś przypomnieć, dlaczego niegdyś polubiliśmy akurat superbohaterów od tego
wydawcy. Jeśli nie pasjonują was rzeczy skierowane do Young Adults, to nie jest
to nic, co wybija się ponad standard tego typu publikacji, ale na pewno czasu
poświęconego na lekturę tego komiksu nie można uznać za zmarnowany.
Omawiany komiks
zawiera materiał z powieści graficznej THE LOST CARNIVAL: A DICK GRAYSON
GRAPHIC NOVEL.
Komiku tego
szukajcie m.in. w sklepie Egmontu lub na ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz