COMPLETE. ACTIVATE. FAILSAFE ONLINE
"chk chk I--need-- to--chk-- ELIMINATE BATMAN chk."
Leżąc na łożu śmierci Pingwin postanawia zrealizować swój najbardziej krwawy jak do tej pory plan. Jego celem jest zabicie wszystkich najbogatszych, znienawidzonych przez niego mieszkańców Gotham, w tym także Bruce'a Wayne'a. Batman w większości niweczy jego zamiary, ale przy okazji wpada w sidła przygotowane przez Cobblepota i zostaje oskarżony o morderstwo. W tym samym momencie uruchomiony zostaje przygotowany przed lat przez samego Bruce'a specjalny program, w ramach którego pewien niezwykle silny, niebezpieczny oraz uśpiony do tej pory robot budzi się do życia i wyrusza na polowanie. Jego cel jest prosty - zabić Batmana. Za wszelką cenę.
W lipcu 2022 roku rozpoczęła się zupełnie nowa era, jeśli chodzi o serię zatytułowaną BATMAN. Wiem, wiem, żadna nowości i sensacja. Widzieliśmy takie zapowiedzi i obiecujące hasła wiele razy, a zatem taka kolejna już w ostatnich latach roszada wśród twórców tej serii nie robi już może jakiegoś szokującego wrażenia. Z pewnością jednak wiąże się z pewnymi oczekiwaniami, mniejszym lub większym dreszczykiem emocji, a każdy postanawia dać szansę i przynajmniej sprawdzić pierwszy zeszyt, czy cały pierwszy story arc. A ten początek okazuje się bardzo obiecujący, gdyż Zdarsky postanowił rozpocząć swoją przygodę z BATMANEM od mocnego uderzenia, zarzucając czytelnika kilkoma ciekawymi i niecodziennymi zagraniami. Wystawia głównego bohatera na ciężką próbę fizyczną oraz psychiczną powołując do życia zupełnie nowego i nietypowego przeciwnika. Failsafe to ktoś pokroju Doomsdaya dla Supermana, czyli jak łatwo się domyślić, pokonanie go absolutnie nie będzie należało do szybkich i bezbolesnych. Nikt tez nie obiecał, że pokonanie go nie wiązać się będzie z pewnym poświęceniem.
Tytułowy Failsafe to nietypowy przeciwnik, którego tak naprawdę Mroczny Rycerz sam sobie skonstruował. Myśli i przewiduje kolejne ruchy jak Batman, zna wszystkie słabości członków bat-rodziny oraz Ligi Sprawiedliwości, a do tego dysponuje ogromną siłą i wytrzymałością, dlatego też od początku Bruce i spółka stoją tak naprawdę na straconej pozycji, nawet Człowiek ze Stali. Widząc jego determinację w realizacji zaprogramowanego zadania/misji człowiek zaczyna się zastanawiać, dlaczego nie sięgniętą po niego wcześniej, bo mógłby okazać się ważnym graczem w starciu z Darkseidem, Anty-Monitorem, czy innym pierwszoligowym złolem w DCU ;)
Bruce jako wybitny detektyw w przyziemnej, mrocznej opowieści, powoli dopasowujący do siebie elementy większej układanki, zakończonej happyendem? Nic z tych rzeczy! Pierwszą historię czyta się i ogląda tak, jak dobry film akcji, od początku do końca na wysokich obrotach, z dużym rozmachem, niezwykle widowiskowe pościgi, ucieczki, wymiany ciosów, eksplozje, trochę nieoczekiwanych zwrotów akcji, sporo gościnnych występów oraz szalone wręcz sceny, które miały się zapisać i z pewnością zapiszą się na stałe w pamięci miłośników DC i samego Batmana. A już na pewno słynny upadek z Księżyca :D Pierwsze 2-3 rozdziały czyta się lepiej od pozostałych z tego powodu, że formuła opierająca się na ucieczce, naparzaniu się z Failsafe'em i nieudane próby jego zatrzymania trochę się wyczerpuje, jest trochę znużenia tym schematem i oczekiwanie na to, jaka bomba czeka nas w finale.
Cieszy na pewno fakt, że Chip Zdarsky nie zapomina o dorobku swoich poprzedników i czerpie garściami z przeszłych batmanowych runów, serwując różnej maści nawiązania oraz smaczki, podkreślając przyświecającą od pewnego czasu w DC Comics myśl, że wszystko jest kanoniczne, wszystko ma znaczenie. Jego zabiegi łatwiej wyłapią i docenią zwłaszcza dłużej siedzący w uniwersum fani, w których automatycznie obudzi się być może jakaś sentymentalna nuta.
Jeśli były jakieś małe obawy o poziom scenariusza, to absolutnie żadnych wątpliwości nie miałem odnośnie tego, że pod kątem plastycznym komiks dostarczy samych przyjemnych doznań. Jorge Jimenez już wcześniej podczas współpracy z Jamesem Tynionem IV udowodnił, iż jest niemal stworzony do ilustrowania przygód Człowieka-Nietoperza i potrafił odwrócić uwagę od niedoskonałości, czy braku atrakcyjności scenariusza. Powrót hiszpańskiego artysty do pracy nad serią BATMAN mocno mnie ucieszył, zwłaszcza że stęskniłem się za sposobem, w jaki przedstawia wszelkie dynamiczne sceny. Fabuła jest dopasowana do Jimeneza, który utrzymuje równy poziom od początku do końca i zasypuje odbiorcę całą masą smakowitych kadrów, gwarantuje widowiskowość, efektowność i emocje w każdym miejscu, w każdych warunkach. Takie rysunki siłą rzeczy są dosyć czasochłonne, stąd Jimenez nie jest w stanie naszkicować każdego story arcu (drugi tom rysuje już inny artysta), ale jak najbardziej warto czekać na jego następne prace. Zachwycam się, ale naprawdę jest czym, bo wizualnie nie potrafię tutaj znaleźć słabych punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz