wtorek, 25 września 2018

DETECTIVE COMICS TOM 3: LIGA CIENI

W tomie tym Batmanowi i jego towarzyszom przyjdzie zmierzyć się z przewodzonym przez Lady Shivę tytułowym odłamem Ligi Zabójców, który chce zrównać Gotham z ziemią. Choć początkowo bohaterowie nie dowierzają istnieniu tej organizacji, to jednak szybko zdają sobie sprawę, że stanowi ona zagrożenie większe niż ktokolwiek z nich mógł sobie wyobrażać.


Jak dotąd najlepszą rzeczą w komiksach z tej serii były ciekawe pomysły scenarzysty. Tym razem jednak się specjalnie nie wysilił stawiając przeciw obrońcom Gotham kopię Ligi Zabójców. Niestety druga z wyróżniających je przypadłości, czyli brak dopracowania i przemyślenie szczegółów jest już obecny. Przez to pojawiają się takie absurdy jak np. Shiva okazująca się wojownikiem przewyższającym Batmana o kilka klas oraz pokonująca go błyskawicznie i bez najmniejszego problemu. A jedynym wytłumaczeniem tego, czemu wcześniej Mroczny Rycerz był w stanie walczyć z nią jak równy z równym są jej słowa, że w poprzednich starciach zawsze się specjalnie podkładała. Równie dziwne jest też to, że choć niemal przy okazji każdej rozmowy wytyka swym przeciwnikom, iż nie są gotowi zabijać nawet w starciu z tak groźnym wrogiem jak Liga Cieni, to jednak – uwaga, malutki spojler – zarówno ona jak i jej podwładni również niemal stają na głowie by w trakcie walki nie pozabijać pomocników Batmana, na co w zasadzie już w ogóle nie znajdujemy żądnego wytłumaczenia. W efekcie dostajemy dramatyczne sceny, gdy ktoś zostaje np. przebity mieczem tylko po to by parę stron później okazało się, ze cios został tak zadany by nie uszkodzić żadnych organów. Do tego choć początkowo pokazana jako śmiertelnie groźna organizacja, której Batman nawet z całą gromadą podwładnych nie jest w stanie skutecznie się przeciwstawić, to w zakończeniu zostaje pokonana z wyjątkową łatwością. Wszystko to powoduje, że zarówno Lady Shiva, jak i cała Liga Cieni sprawiają wrażenie niespełna rozumu.

Na szczęście wszystkie wątki poboczne wypadają o niebo lepiej. Zwłaszcza interakcje między poszczególnymi postaciami jak np. relacje łączące Batwoman z jej ojcem czy nieco zaskakująca przyjaźń jaka wydaje się zawiązywać między Batwingiem a Clayfacem. Główną gwiazdą tomu jest jednak Orphan, której pierwszy zeszyt zawarty w tym wydaniu zbiorczym poświęcony jest praktycznie w całości, a i potem pozostaje ciągle kluczową postacią historii. Nawet w głównym wątku jest parę ciekawych momentów, jak np. sposób w jaki Liga odwraca uwagę od swych działań i wciąga bohaterów w pułapkę. Oprócz głównej historii mamy tu jeszcze na koniec dwie króciutkie opowiastki łącznie liczące 14 stron, ale w zasadzie trudno powiedzieć o nich cos konkretnego, gdyż za cel mają jedynie zapowiedź przyszłych wydarzeń.

Dotychczasowi główni rysownicy serii – Eddy Barrows i Alvaro Martinez - są wprawdzie obecni także i w tym tomie, lecz ilustrują jedynie po jednej z owych wspomnianych krótkich historyjek. Ich zastępcami są tutaj Marcio Takara i Christian Duce wspierany czasem przez Fernando Blanco. Choć nie dorównują swym poprzednikom, to wywiązują się oni bardzo dobrze ze swych obowiązków. Nieco lepiej wypada jednak pierwszy z nich, głównie za sprawą bardziej oryginalnej kreski. Natomiast jeśli chodzi o dodatki to mamy jedynie wyjątkowo skromną galerię okładek w liczbie zaledwie pięciu, podczas gdy numerów składających się na ten album jest siedem.

Trzeci tom serii wypada nieco słabiej od poprzednich, zarówno pod względem scenariusza, jak i ilustracji ale ciągle jest porządnym czytadłem i jeśli nie mamy względem niego zbyt wygórowanych wymagań to zapewni parę chwil porządnej rozrywki. Mam jednak nadzieję, że James’owi Tynionowi IV wreszcie uda się pozbawić jego scenariusze owych irytujących głupot, bo wtedy mógłbym te komiksy polecać z czystym sercem.

3,5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS #950-956.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komiks jest do kupienia w sklepie Atom Comics.

Oryginale wydania tego tomu było już recenzowane na blogu przez Dawida. Jego tekst możecie znaleźć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz