wtorek, 4 października 2022

STAN PRZYSZŁOŚCI: BATMAN

We wrześniu Egmont wydał dwa komiksy z Mrocznym Rycerzem w roli głównej, z czego jeden jest warty polecenia, a drugi już niekoniecznie. Ten pierwszy, czyli GRÓB BATMANA recenzowałem w zeszłym tygodniu, teraz przyszedł czas pochylić się nad jego jakościowo gorszym wrześniowym kolegą. Egmont postanowił upakować STAN PRZYSZŁOŚCI w trzech trejdach, z czego pierwszy tematycznie skupiony jest na batmanowym zakątku świata DC, zaś kolejne odpowiednio na Supermanie oraz Lidze Sprawiedliwości. Oczywiście nie wszystkie mini serie dotyczące bat-rodziny zostały w tym albumie uwzględnione, ale osobiście uważam, że pominięte przez polskiego wydawcę historie nie zasługiwały w większości na to, aby marnować na nie tak cenny przecież aktualnie papier. Poniżej krótka ocena wszystkich pięciu opowieści, jakie weszły w skład antologii STAN PRZYSZŁOŚCI: BATMAN.

Jak zapewne większość z Was dobrze wie, w styczniu oraz lutym 2021 ukazało się wiele mini serii (przeważnie składających się z dwóch zeszytów), które zastąpiły na ten czas regularne miesięczniki z bohaterami DC. Była to konsekwencja zakończenia pokręconego eventu DEATH METAL, którego finał otwierał przed twórcami nowe możliwości i w oryginalnym zamyśle miał prowadzić do tzw. twardego relaunchu. Na skutek zwolnienia z funkcji redaktora naczelnego Dana DiDio, jego szumne plany dotyczące 5 nowych generacji (5G) zostały mocno zrewidowane, a twardy relaunch zastąpiono miękkim w postaci INFINITE FRONTIER. FUTURE STATE/STAN PRZYSZŁOŚCI przybrał ostatecznie formę czegoś na kształt prologu do sagi nakreślonej przez Joshuę Williamsona, dając twórcom możliwość pokazania możliwej przyszłości, jaka czeka konkretnych bohaterów zamieszkujących DCU. Niejednokrotnie różni scenarzyści komiksowi snuli na przestrzeni minionych lat wizje mniej lub bardziej odległych przyszłości świata DC, stąd przed twórcami STANU PRZYSZŁOŚCI pojawiło się ambitne wyzwanie, aby pokazać coś innego, oryginalnego, wciągającego i wartego zapamiętania. Czy w przypadku Batmana chociaż częściowo się udało?

Wszystkie te różnej długości opowieści stanowią porozrzucane fragmenty, dające łącznie szerszy obraz tego, jak wyglądało Gotham City kontrolowane przez twardą rękę Magistratu. Na pierwszy ogień idzie BATMAN/SUPERMAN, gdzie dwaj tytułowi bohaterzy łączą siły w starciu ze Stowarzyszeniem Fałszywych Twarzy. Ku mojemu zaskoczeniu nie znalazłem tutaj czegoś nowego, tylko po raz któryś zobaczyłem w akcji dobrze znany duet Clark-Bruce. Narkotyk o nietypowym działaniu i te dziwaczne eksperymenty z wszczepionymi oczami delikatnie rzecz ujmując nie przypadły mi do gustu. Historia do szybkiego zapomnienia. Ilustracje stoją na solidnym poziomie, ale strasznie nie lubię sytuacji, kiedy jeden artysta potrzebuje wsparcia dwóch innych w tak krótkim przecież projekcie.

THE NEXT BATMAN składa się z 4 zeszytów i opowiada o losach nowego Mrocznego Rycerza, który wypełnił lukę po uznanym za martwego Bruce'ie Wayne'ie. Obserwujemy tutaj pierwsze, obfitujące w błędy i brak doświadczenia poczynania Jace'a Foxa, który w większości ucieka przez prywatną organizacją stróżów prawa - Magistratem. Jedni chcą go aresztować, zaś inni najzwyczajniej zabić. Ukazanych zostaje kilka wątków, z czego najciekawiej nakreślony zostaje ten dotyczący trudnych relacji, jakie łączą rodzinę Foxów, a słabo wypada kwestia małżeństwa szukającego sprawiedliwości na własną rękę. Sporo pytań, niewiele odpowiedzi, czuć pewien potencjał, ale ogólnie jakoś nie czuję się zainteresowany na tyle, aby po te odpowiedzi sięgnąć do kolejnych serii z nowym Batmanem w roli głównej, które później się ukazały. Rysunki znów nie są jednolite. Pierwszy rozdział zilustrował uwielbiany przeze mnie Nick Derington, zaś trzy kolejne to zasługa Laury Braga.

Najwięcej obiecywałem sobie po mini serii DARK DETECTIVE, ale i tutaj częściowo się rozczarowałem. Bruce powraca z martwych i ograniczony pod względem bat-gadżetów, wypowiada samotnie wojnę dążącemu do zdobycia absolutnej władzy w Gotham Magistratowi. Na myśl przychodzą automatycznie pierwsze lata działalności Bruce'a w roli Batmana, powielany wielokrotnie w innych bat-komiksach schemat, a całość zdominowana jest przez pościgi, eksplozje oraz desperackie znalezienie sposobu na zneutralizowanie znacznie silniejszego przeciwnika. Nie dowiedziałem się niestety, skąd Peacekeeper-01 zna tożsamość Batmana, totalnie zmarnowany został potencjał wynikający ze spotkania obu Batmanów, a w dodatku zakończenie tak naprawdę nie jest zakończeniem, tylko cliffhangerem. Najwięcej dobrego dla tej historii wykonał Dan Mora, który zadbał o przyjemną dla oka warstwę wizualną i zachęcił tym samym, aby sięgnąć po jego oraz Mariko Tamaki run w ramach DETECTIVE COMICS.

ARKHAM KNIGHTS to jeden z back-upów, jakie ukazały się na kartach THE NEXT BATMAN. Astrid Arkham (Arkham Knight z runu Tomasiego) prowadzi drużynę złożoną ze złoczyńców do walki z oddziałami bezwzględnego Magistratu. Problem w tym, że poszczególne postacie zachowują się out of character, dialogi kuleją, a gdy poznajemy prawdziwy cel ich misji, to okazuje się, że lektura była jedynie startą czasu. Ilustracje Jacka Herberta stoją na solidnym poziomie, do którego przez lata przyzwyczaił swoich fanów.

CATWOMAN to dzieło duetu Ram V oraz Otto Schmidt, a zatem automatycznie mamy tutaj gwarancję pewnego poziomu. Spodziewałem się wprawdzie bardziej skomplikowanej fabuły i może większej oryginalności, ale i tak musze przyznać, że ten rozdział śledziło się szybko i momentami całkiem przyjemnie. Skoro mamy do czynienia z Seliną, to standardowo muszą być pościgi, kradzież lub włamanie, efektowne pojedynki z większą ilością przeciwników, czy też wyjście z beznadziejnej wydawałoby się sytuacji. Wizualnie palce lizać. Największy problem miałem jednak z tym, jak umiejscowić tą mini serię pośród innych wydarzeń związanych z Bruce'em, bo logiki trochę mi w tym zabrakło, patrząc np. na wydarzenia z DARK DETECTIVE.

Na koniec HARLEY QUINN z rysunkami, które niestety nie są w moim guście i stąd też ciężko było mi się zmusić do przebrnięcia przez tą opowieść. Są tutaj niektóre warte uwagi sceny z Harley w roli głównej, ale im dalej tym robiło się co raz gorzej, a zakończenie okazało się wręcz głupie. Pomysł na zestawienie ze sobą HQ, Stracha na Wróble oraz Czarnej Maski ostatecznie zatem nie wypalił.

Na dodatki praktycznie zabrakło już miejsca, bo trudno emocjonować się umieszczonymi pod koniec ośmioma wariantami okładkowymi, skumulowanymi na dwóch stronach. Jeszcze gdzieś tam w środku albumu pojawiła się jedna strona szkiców, ale nie było to nic szczególnego.

Niemal 400 stron ( i po rabatach w całkiem przystępnej cenie), ale raczej ciężko pośród nich znaleźć sporo tych emocjonujących i trzymających w napięciu fragmentów. Są tutaj lepsze i gorsze opowieści, ale tak naprawdę nawet te lepiej skonstruowane historie trudno uznać za warte polecenia. Ze spotkania z komiksem STAN PRZYSZŁOŚCI: BATMAN wyszedłem niezbyt zadowolony, czując niedosyt, zmarnowany potencjał, wszechobecną przeciętność i brak oryginalności, gdyż część pokazanych tutaj rzeczy widziałem już gdzieś wcześniej w podobnej formie. Trzeba mieć naprawdę niezbyt wygórowane oczekiwania od komiksu superbohaterskiego, aby uznać ten album za ciekawy. Lepiej wydać pieniądze na coś znacznie lepszego.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów FUTURE STATE: BATMAN/SUPERMAN #1 - 2, FUTURE STATE: THE NEXT BATMAN #1 - 4, FUTURE STATE: DARK DETECTIVE #1 - 4, FUTURE STATE: CATWOMAN #1 - 2 oraz FUTURE STATE: HARLEY QUINN #1 - 2.

Jeśli chcecie przekonać się na własnej skórze, jak wypada STAN PRZYSZŁOŚCI: BATMAN, to znajdziecie go bez problemu m.in. w sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.

Dawid Scheibe

2 komentarze:

  1. Dzięki za szczerą, krytyczną opinię - takich recenzji brakuje w sieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. Nie ma co udawać, że coś jest dobre, skoro od razu widać, że nie jest :)

      Usuń