niedziela, 9 kwietnia 2023

BATMAN: WYJĄTKOWO MROCZNA NOC

Nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie Batman jest najpopularniejszym herosem z uniwersum DC. Mroczny Rycerz ma naprawdę potężne bary, bo są miesiące, gdy dźwiga na nich lwią część oferty DC Comics ukazującą się za oceanem. Imprint Black Label choć miał być w teorii Vertigo 2.0 ogranicza się właściwie to historii z trykociarzami, osadzonych poza kontinuum i skierowanych do dojrzałego czytelnika. W ofercie dominują tytuły okołobatmanowe, bo aż połowa z nich ma coś wspólnego z nietoperzowym zakątkiem DC. Batman jest nie tylko popularny wśród czytelników, ale i wśród twórców. Ci, wychowani na obrońcy Gotham City, gdy dostają możliwość opowiedzenia własnej, niczym nieskrępowanej historii oczywiście, że w pierwszej kolejności zrobią komiks z jego udziałem.

Najnowszy komiks z Batman Label… znaczy się z Black Label na polskim rynku to BATMAN: WYJĄTKOWO MROCZNA NOC. Autorem tej powieści graficznej jest szkocki artysta Mark Simpson, lepiej znany pod pseudonimem Jock. Tym razem występuje on w podwójnej, debiutując jako scenarzysta. Sam premise na historię jest dość prosty i zarazem genialny w swej prostocie. Oto mamy konwój transportujący więźnia z supermocami z Azylu Arkham do więzienia Blackgate. Trasa długości 10,5 kilometra, co może pójść nie tak? Jak się okazuje dużo, bo „przesyłkę” chcą przejąć zarówno członkowie ekipy EMP-a (bo taki też pseudonim posiada więzień) oraz konkurencyjne gangusy, które chcą go sprzątnąć. W trakcie przejazdu cały plan międzywięziennego transferu spada z rowerka, a nie kontrolujący w pełni swoich elektrycznych mocy EMP powoduje przepięcie sieci energetycznej pogrążając całe miasto w mroku. Batman musi niemalże na piechotę dostarczyć EMP-a do miejsca docelowego, czas ucieka, gangsterzy siedzą mu na ogonie, a mrok nie zawsze okazuje się przyjacielem Mrocznego Rycerza. Brzmi jak wciągający thriller akcji, ale końcowy produkt nie do końca starcza to, co obiecuje opis fabuły.

Nie każdy rysownik automatycznie jest dobrym scenarzystą. Efekty mogą być różne, ale szczerze, to nie pamiętam wybitnych przykładów. Są to zazwyczaj okej pozycje, rzadziej zdarzają się twórcze abominacje pokroju SOLOMONA GRUNDY’EGO Scotta Kolinsa. WYJĄTKOWO MROCZNA NOC jest po prostu w porządku, ale pomysł wyjściowy miał spory potencjał i mogło być lepiej. Przydałoby się więcej stron i wsparcie kogoś, kto pogłębiłby postacie. EMP jest przez większość czasu nieprzytomny i poza niechcącym wygaszeniem Gotham i sceną w finale, to sprowadzono go do roli MacGuffina. Z kolei pewna osoba, napędzająca całą sytuację jest napisana bez polotu, a jej motywacja dla mnie w ogóle nie wybrzmiewa i zbliża ją niebezpiecznie do kręcenia złowieszczym wąsem. Nie mam po lekturze takiego zawodu jak po komiksach z uniwersum BIAŁEGO RYCERZA. Sean Gordon Murphy też ma świetne koncepty, w kwestii rysowania jest torpedą, ale to jak pisze doprowadza mnie do zgrzytania zębami w trakcie lektury. U Jocka nie zgrzytałem, a to już na plus.

Atutem wydania jest powiększony format, co bardzo służy pracom Jocka. To jeden z ciekawszych artystów, który miał okazję rysować Mrocznego Rycerza w tym stuleciu i jego w pełni autorski bat-komiks może być ozdobą kolekcji właśnie pod kątem artystycznym. Miasto Gotham w mroku, z czernią wylewającą się z kadrów stanowi ucztę dla oka. Osobiście jeśli chodzi o oprawę graficzną wyżej postawiłbym MROCZNE ODBICIE oraz 1 tom BATMANA, KTÓRY SIĘ ŚMIEJE, a to ze względu na większy kolorystyczny kontrakt w obu przypadkach. Tak czy siak operować mrokiem trzeba umieć i braków w tej dziedzinie Jockowi zarzucić nie można. BATMAN: WYJĄTKOWO MROCZNA NOC to przyzwoita powieść graficzna, gdzie jednak wszelkie „ochy” i „achy” zarezerwowane są dla rysunków. Fani Batmana i tak kupią. Jeśli nie jesteś bat-akolitami, to polecam przejrzenie przykładowych plansz, może to ostatecznie pomoże Wam w podjęciu zakupowej decyzji.


Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach serii „Batman: One Dark Night” #1-3.

Komiks otrzymałem do recenzji od wydawcy. Wydawca nie ma wpływu na moją opinię.

Dla porównania, zeszłoroczna recenzja oryginalnego wydania, jaką napisał Dawid - klik.

Damian Maksymowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz