czwartek, 20 października 2022

BATMAN: ONE DARK KNIGHT

Kolejny Batman w ramach linii DC Black Label? Ależ proszę bardzo, wszak temu właśnie służy ten format, aby każdy mógł pokazać własną, pozbawioną (występujących w miesięcznikach z głównej linii wydawniczej) ograniczeń wizję swojej ulubionej postaci. A że często wybór pada właśnie na Człowieka Nietoperza świadczy o jego popularności, a także z automatu gwarantowanej sprzedawalności takiego tytułu. Tym razem swoich sił postanowił spróbować Mark Simpson/Jock, którego fanom gacka absolutnie nie trzeba przedstawiać, gdyż to artysta o mocno rozpoznawalnym i raczej lubianym przez większość osób stylu rysowania. Jak wielu artystów przed nim, również szkocki wirtuoz ołówka podjął się sprawdzenia w nowej roli, nie tylko odpowiadając za warstwę wizualną, ale też samodzielnie pisząc scenariusz. W większości znanych mi przypadków z ostatnich lat, takie eksperymenty wśród rysowników DC kończyły się fiaskiem i mniejszym bądź większym rozczarowaniem. Sprawdźmy, czy Jockowi udało się poprawić tą statystykę i stworzyć oryginalną, godną polecenia opowieść.

Batman pomaga policji w Gotham przetransportować niebezpiecznego przestępcę z jednego krańca miasta na drugi, a konkretnie z tymczasowej celi w Arkham do docelowej i stałej miejscówki w Blackgate. Podczas tej ryzykownej próby dochodzi do eksplozji i ucieczki więźnia, a następnie powstaje potężny impuls elektromagnetyczny, który doprowadza do całkowitego zaćmienia w Gotham. Pozbawiony wsparcia swoich gadżetów Mroczny Rycerz decyduje się pod osłoną nocy pieszo przebyć drogę do Blackgate i doprowadzić rozpoczętą misję do końca. Zadanie nie jest proste, gdyż blackout wywołał prawdziwy chaos w Gotham, a w dodatku na jego oraz więźnia życie czyhają przedstawiciele różnych gangów. Szykuje się ciężka i pracowita noc.

Jock to ktoś, komu świat związany z komiksowym Batmanem zdecydowanie nie jest obojętny, a w ostatnich latach mogliśmy podziwiać chociażby jego niesamowite designy Jokera, czy Batmana, który się śmieje. Nie będę ukrywał, że bardzo lubię ten idealnie skrojony pod wszelkie horrorowe historie styl i bez wahania sięgam po każdy projekt, w którym Jock macza swoje palce. Pewnie się powtarzam, bo podobne słowa piszę praktycznie za każdym razem, gdy recenzuję komiks narysowany przez tego artystę, że jego prace są bardzo charakterystyczne i pod wieloma względami znacząco odbiegają od wszelkich przyjętych superbohaterskich standardów. Kreska jest surowa, dynamiczna, często celowo niezbyt dokładna, potrafiąca oddać mroczną, brutalną, gęstą i dramatyczną atmosferę panującą w komiksie, a także ukazać emocje na twarzach poszczególnych bohaterów.

Komiksy z logo Black Label charakteryzują się specyficznym, powiększonym formatem, dzięki czemu rysownik otrzymuje więcej przestrzeni, więcej możliwości, zlikwidowane są pewne ograniczenia związane z zaplanowaniem poszczególnych kadrów. Jock w pełni wykorzystuje otrzymaną w ten sposób szansę, co przekłada się zwłaszcza na efektowne wizualnie całostronicowe, czy też nawet dwustronicowe rozkładówki. W przypadku tradycyjnego formatu zeszytowego efekt końcowy nie byłby tak okazały. W moim osobistym rankingu wyżej cenię sobie ilustracje Jocka wykonane na potrzeby BATMAN: MROCZNE ODBICIE, czy też BATMAN, KTÓRY SIĘ ŚMIEJE, ale to i tak nie zmienia faktu, że przygoda z omawianym komiksem była dla mnie jedną wielką ucztą dla oczu. 

Warstwa plastyczna jest w BATMAN: ONE DARK KNIGHT zdecydowanie na pierwszym planie, spełniając jeszcze jedną ważną funkcję. Celowo bądź przypadkowo, ale odwraca ona uwagę od mocno przeciętnego scenariusza i licznych jego niedociągnięć. Nie znajdziemy tutaj tak naprawdę nic oryginalnego, tylko zlepek kilku schematów zapożyczonych z wcześniejszych bat-pomysłów. Trochę dałem się nabrać zapowiedziom, stąd może i moje oczekiwania postawione były zbyt wysoko, przesadnie ufając Jockowi w to, że czeka mnie coś wyjątkowego. A tak nie było, bo całość wydaje się napisana bez większego ładu i składu, naszpikowana niedokładnościami i niedomówieniami. Koncentracja poszła na przedstawienie pościgu, strzelaniny, wybuchów, zniszczeń, wymian ciosów i ogólnie naparzanki Batmana z przedstawicielami poszczególnych gangów. A tych ostatnich jest w tej wersji Gotham wyjątkowo dużo. Nawet jeden ze znanych bat-łotrów zyskał po raz pierwszy swój własny, dosyć specyficzny gang.

Fabuła nie należy do skomplikowanych i szczególnie wciągających, brakowało mi wszechobecnego napięcia, jakichś zwrotów akcji i zachęcających do dalszej lektury cliffhangerów. Główny zły zostaje zbyt szybko ujawniony, a plan tej postaci okazuje się dla mnie mało logiczny, patrząc na cel, jaki zamierza finalnie osiągnąć. Kilka wątków dostajemy pourywanych, stąd samemu trzeba się domyślać, co mogło się stać z daną postacią po tym, jak ją ostatnio widzieliśmy. Jest takie poczucie, że coś się przeoczyło podczas czytania. Nie czułem się z tym dobrze. Batman (i chyba nie on jeden) wielokrotnie zachowuje się i pisany jest w taki sposób, jakby scenarzysta nie rozumiał tego bohatera i zasad, jakimi się na co dzień kieruje. Z kolei nowy złoczyńca, czyli Edward M. Pressler (E.M.P.) okazuje się na tyle nijaki, że ciężko się z nim jakoś bardziej zżyć i zainteresować jego sytuacją życiową. Każda z postaci tego małego dramatu okazuje się płytkim, jednorazowym tworem, służącym jedynie jako tło dla ukazania ucieczki co raz bardziej pokiereszowanego nietoperza przed polującymi na niego gangsterami. 

I jeszcze rzut oka na dodatki. W tym miejscu bez zaskoczenia, czyli kilka wariantów okładkowych, a do tego również odrobina szkiców, konceptów postaci i trochę miniaturowych paneli.

BATMAN: ONE DARK KNIGHT to kolejny na mojej liście ciekawie zapowiadających się komiksów z linii DC Black Label, którego lektura pozostawiła jednak sporo niedosytu. Ładnie zareklamowany i wizualnie mocno satysfakcjonujący produkt, ale pod kątem fabuły jakiś taki pusty w środku. Jock udowodnił tym komiksem dwie rzeczy. Po pierwsze, że potrafi bardzo dobrze zobrazować i narysować każdą opowieść z Batmanem w roli głównej. Po drugie, że niestety nie potrafi żadnej interesującej i wciągającej opowieści o Batmanie samodzielnie napisać. Uwielbiam go jako rysownika i lepiej niech na tej roli pozostanie, bo rola scenarzysty raczej nie jest mu pisana.

Egmont ma w planach ten komiks na przyszły rok, dlatego też już teraz ostrzegam osoby zainteresowane zakupem polskiej wersji językowej, że nie ma co się nastawiać na jakieś fajerwerki fabularne. To zdecydowanie pozycja z cyklu tych, które kupuje się dla samej oprawy graficznej, w tym konkretnym wypadku skierowana do miłośników batmanowych prac Jocka.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: ONE DARK KNIGHT #1 - 3.

Omawiany album znajdziecie w ofercie sklepu ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz