Kilka długich miesięcy przyszło nam czekać na kolejną część, ale wreszcie jest. Czwarty, liczący 540 stron (tylko tom 1 był grubszy) album z batmanowej sagi o Ziemi Niczyjej wylądował w moich rękach. I chociaż w przeszłości nie raz już czytałem zawarte w nim zeszyty w oryginalnej wersji językowej, to i tak przed lekturą polskiego wydania pojawił się pewien dreszczyk emocji, wróciły też liczne pozytywne wspomnienia. To jeden z tych komiksów, do którego po latach chętnie się wraca. Poniżej krótko na temat tego, co oferuje nam BATMAN ZIEMIA NICZYJA: NOWE ZASADY, czyli jedna z najciekawszych grudniowych premier wydanych przez Egmont.
Minęły trzy miesiące od momentu, gdy w konsekwencji różnych kataklizmów, jakie dotknęły Gotham City, rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki spisał to miasto na straty uznając, że nikt i nic nie jest w stanie uratować tego miejsca. Nie pomogły nawet desperackie działania podjęte przez Bruce'a Wayne'a. Pogrążone w ruinie Gotham zostało ewakuowane i całkowicie odcięte od reszty świata. Jak głosi wstęp do każdego z rozdziałów: "Tylko dzielni, nikczemni i szaleni pozostali w miejscu, które znane było jako Ziemia Niczyja". Miejscu wymarłym, gdzie jak wskazuje sam tytuł panują teraz nowe zasady, i o którym najprawdopodobniej nawet Batman postanowił zapomnieć.
Jak już zapowiadałem przy okazji recenzji tomu 3, czwarty album jest niczym przejście od przystawki do głównego, właściwego dania. Niby na okładce widnieje cyferka '4', ale pokuszę się o stwierdzenie, że tak naprawdę komiks ten całkiem nieźle sprawdza się jako nowe otwarcie i dosyć dobry punkt startowy dla kogoś, kto nie miał styczności z poprzednimi odsłonami. Wystarczy znajomość podstawowych faktów - a te są przytoczone w inauguracyjnym zeszycie NOWYCH ZASAD, czy na tylnej okładce - aby czerpać frajdę z czytania i oglądania.
Zdecydowana część mieszkańców zdecydowała się na opuszczenie doświadczonego licznymi plagami egipskimi miejsca, zaś ci co z różnych względów pozostali muszą przyzwyczaić się do nowych reguł i standardów panujących w tym porzuconym przez władze i Boga miejscu na ziemi. Zasada jest prosta - albo wpasujesz się w ten system, albo zginiesz. Złoczyńcy z Arkham zostali wypuszczeni na wolność. Miasto podzielone zostało na liczne terytoria/sektory/dzielnice przez różne gangi zgromadzone wokół swojego lidera. Każdy teren tagowany jest sprayem na określony symbol i kolor. Swój znak posiada również GCPD z Gordonem na czele. Życie w zamkniętej strefie oznacza powrót do pierwotnych instynktów, gdzie dużą moc mają zebrane informacje, gdzie poszukiwani są fachowcy w konkretnych dziedzinach, i gdzie towary premium stanowią żywność, woda, lekarstwa, ciepło, czy też naboje. Towary, za które nie jeden i nie jedna jest gotowy/gotowa zabić. Co można dostać/wymienić za jedno świeże jabłko i gdzie podziały się psy? Odpowiedź niejednego zaskoczy. Jest to mocno pesymistyczny obraz, obserwowanie tych wszystkich ludzi próbujących odnaleźć dla siebie miejsce, sens życia, toczących codzienną walkę o przetrwanie i próbujący nie zwariować. Ale jak zawsze znajdą się też tacy, którzy potrafią wykorzystać trudne warunki i nieszczęście innych do własnych celów.
BATMAN ZIEMIA NICZYJA: NOWE ZASADY oferuje nam mocne otwarcie (pierwsze cztery rozdziały), gdzie nakreślony zostaje ogólny, mroczny i ponury obraz miasta Gotham, i gdzie powoli wraca na scenę Człowiek Nietoperz. Batman również musi wpasować się w nowe reguły gry, dlatego zaczyna m.in. tagować miejsca własnym symbolem, częściej niż nocą widać go w akcji za dnia, a także ponownie udaje mu się wzbudzić strach i respekt u innych. Nie wszyscy z jego dotychczasowych sojuszników są zadowoleni z jego powrotu, zarzucając mu bierność w momencie, gdy Gotham najbardziej go potrzebowało.
Nie musi być jednak wcale Batmana na pierwszym planie, aby zrobiło się ciekawie. Różne mniejsze i większe wątki skupiają się na wybranych bohaterach i problemach, co pomaga lepiej nakreślić dramaturgię sytuacji. Obserwujemy starszego mężczyznę potraktowanego niczym najsłabsze ogniwo i wyrzuconego z domu przez swojego syna. Widzimy wojnę gangów i wewnętrzne tarcia w drużynie Gordona. Ksiądz zawrze pakt z samym diabłem, Strach na Wróble spróbuje swoich manipulacji, ktoś postanowi w specyficzny sposób ulżyć starszym i cierpiącym, a Barbara Gordon będzie wściekła widząc, że w mieście pojawiła się nowa Batgirl. Oprócz tego uświadczymy gościnnej wizyty Człowieka ze Stali, a także dwóch fajnych przerywników w postaci historii pewnego sierżanta oraz opowieści o rycerzu i jego wiernym giermku. Dzieje się sporo i praktycznie nie ma czasu na nudę, gdyż niemal każda z postaci tego dramatu oznacza inną perspektywę, tragizm konkretnej sytuacji, potrafi wywołać współczucie, a czasami wlać odrobinę nadziei oraz optymizmu w serca tych, którzy tego potrzebowali.
Najmniej okazale prezentują się moim w odczuciu fragmenty poświęcone Azraelowi, gdzie kontynuowana jest m.in. jego pogoń za Nicolasem Scratchem. Złoczyńca ten wraz ze swoją diabelską świtą irytował mnie już w poprzednim tomie i nic się w tym temacie nie zmieniło. Jean-Paul mierzy się tutaj również z innymi problemami, ale jakościowo nie są to zbyt dobre rozdziały, bardziej zapychacze i starałem się przez nie jak najszybciej przebrnąć, aby znów wrócić do tych numerów, gdzie twórcy mają coś ciekawszego do pokazania. Łatwo też zauważyć, że az-centryczne rozdziały pod względem jakości druku odstają od pozostałych. Co ciekawe porównałem z amerykańskim wydaniem i tam również zeszyty z AZRAEL #51 - 55 prezentują się poniżej oczekiwań.
W kwestii rysunków jest analogicznie do poprzednich części, czyli mamy do czynienia z liczną grupą artystów. Wynika to oczywiście z faktu, że umieszczone w komiksie historie pochodzą z wielu różnych ongoingów i one-shotów, jakie składają się na tę bat-sagę. Stąd też każdy mniejszy bądź większy story arc został zilustrowany przez innego twórcę/inny zespół twórców. Przeskakujemy zatem tradycyjnie pomiędzy różnymi stylami, z czego jedne są bardziej pasujące do klimatów superbohaterskich, realistyczne i szczegółowe, zaś inne "brudne" lub ocierają się w dużym stopniu wręcz o karykaturę. A to wiąże się z naturalną sytuacją, że jednej osobie bardziej przypadnie do gustu kreska pana A, zaś inna np. zachwyci się wyczynami pana B. Wszystkim nie da się niestety dogodzić. Osobiście jestem bardzo zadowolony z takiego a nie innego doboru rysowników oraz faktu, że partycypowało w tym przedsięwzięciu kilku znanych i cenionych na rynku komiksowym mistrzów ołówka. Najmocniej spodobały mi się plansze wykonane przez Alexa Maleeva, swój urok miały rozdziały sygnowane nazwiskiem Phila Winslade'a, Guya Davisa, czy Jona Bogdanove'a, a tradycyjnie zachwycić potrafił też Dale Eaglesham. Jedynie dwa zeszyty z udziałem Pingwina narysowane przez D'Israeli (kojarzycie go może z SANDMAN: PANIE ŁASKAWE) niekoniecznie pasowały mi do ogólnego klimatu, jaki panuje wewnątrz nowego Gotham. Ogólnie jednak nie ma co się przyzwyczajać do zaprezentowanych w omawianym tomie rysunków, gdyż już w następnej odsłonie pojawią się w 90% plansze autorstwa zupełnie innych twórców.
Na końcu zbioru zamiast polecanek innych komiksów wrzucono tym razem trzy okolicznościowe, całostronicowe grafiki stworzone przez Norma Breyfogle'a, Johna Stanisci w parze z Klausem Jansonem oraz Mike'a Deodato Jr.
Czwarty tom to w mojej ocenie najlepszy jak do tej pory rozdział tej rozpisanej na siedem opasłych albumów długiej sagi o upadku Gotham. Świetne otwarcie, urozmaicone historie i niemal brak słabych punktów. 540 stron wciągającej, pełnej emocji, ciekawych rozwiązań, ukazywania codzienności życia w Gotham z nowej różnej perspektywy lektury, która zdecydowania warta jest swojej ceny i spędzonego nad nią czasu. Wspaniały komiks, aż chce się natychmiast przejść do kontynuacji. Natomiast jeśli w tym momencie nie poczujecie się mocno zachęceni oraz przekonani do śledzenia dalszych wydarzeń, to po pierwsze jesteście w mniejszości i nie wiecie co dobre :P a po drugie lepiej chyba nie sięgać po kolejne trzy tomy.
P.S. Wraz z piątym tomem miłośnicy jednolitych grzbietów zaczną marudzić, bo wskoczy już siłą rzeczy nowe logo DC.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: NO MAN'S LAND #1, BATMAN #563 - 566, DETECTIVE COMICS #730 - 733, BATMAN: SHADOW OF THE BAT #83 - 86, AZRAEL #51 - 55, BATMAN: LEGENDS OF THE DARK KNIGHT #116 - 118 oraz THE BATMAN CHRONICLES #16.
Komiks znajdziecie m.in. w sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz