poniedziałek, 15 sierpnia 2022

REFRIGERATOR FULL OF HEADS

Kiedy wydawało się, że to już raczej zamknięty temat i linia Hill House Comics zakończyła swój żywot, zastąpiona przez cykl DC Horror Presents, nagle pojawiła się w zapowiedziach seria REFRIGERATOR FULL OF HEADS. Pierwszy numer tej sześciozeszytowej mini serii ukazał się w październiku 2021, czyli równo dwa lata od premiery BASKETFUL OF HEADS (wydanej w Polsce jako KOSZ PEŁEN GŁÓW). Ten ostatni komiks, który stanowił pierwszy i flagowy tytuł imprintu nadzorowanego przez Joe Hilla, podobał mi się przede wszystkim ze względu na panujący w nim klimat rodem z horrorów lat 80-tych. Posiadał przy tym satysfakcjonujące w mojej opinii zakończenie i nie spodziewałem się, że otrzymamy po dwóch latach sequel. Ale skoro już taki ujrzał światło dzienne, to postanowiłem po niego sięgnąć. Oczywiście w formie zeszytowej, gdyż wydanie zbiorcze ma premierę dopiero w październiku.

Minął niemal rok od pamiętnego huraganu i niezwykłych wydarzeń, jakie rozegrały się z udziałem pewnego topora oraz June Branch na Brody Island. Okazuje się, że ta sprawa nieoczekiwanie jest daleka od finału. Dwoje ludzi trafia na wyspę, aby z wiadomych sobie powodów odnaleźć spoczywający na dnie topór. W tym samym czasie inna grupa nie waha się zabić, aby odnaleźć i skompletować wszystkie cztery istniejące, magiczne nordyckie artefakty. Czy tego chce, czy też nie, June będzie musiała powrócić do miejsca, gdzie przeżyła swój największy koszmar, stać się częścią krwawej rozgrywki i stawić czoła osobie, która jak nikt inny pragnie jej śmierci. A głów w lodówce ciągle przybywa...

Do tej pory serie z Hill House Comics charakteryzowały się tym, że każda kolejna stanowiła zamkniętą całość, była różna pod względem klimatu, rodzaju zagrożenia itd. Tym razem mamy odstępstwo od reguły i zamiast skupić się na zupełnie nowym temacie, dostajemy kontynuację/rozwinięcie wcześniejszej mini serii. Tyle tylko, że nakreśloną i namalowaną przez inny zespół twórców, przez co nie bardzo wiadomo, czego po tej kontynuacji można się spodziewać.

Nazwisko Rio Youers nic nie mówi większości fanów komiksu, ale to przecież nic dziwnego, skoro jego dorobek na tym polu to zaledwie dwa tytuły, z czego ten drugi to właśnie REFRIGERATOR FULL OF HEADS. Tak się składa, że ja akurat miałem okazję przeczytać wcześniej inny jego komiks, gdyż brytyjski pisarz został wybrany do napisania komiksowej wersji powieści ŚPIĄCE KRÓLEWNY Stephena i Owena Kingów dla IDW. Wyszło jedynie poprawnie, bez rewelacji i do szybkiego zapomnienia. Ale rodzinie King chyba się spodobało, gdyż kolejny z nich - tym razem Joe - wybrał Youersa i zaprosił go do napisania dalszych losów June oraz magicznego topora. Historia ta tak naprawdę broni się również w pewnym sensie jako odrębna całość, ale nie odkryję przysłowiowej Ameryki stwierdzając, że wypadałoby znać KOSZ PEŁEN GŁÓW, zanim przystąpi się do lektury, aby w pełni zrozumieć krwawe piekło, jakie rozpętało się w Brody Island latem 1984 roku.

No właśnie, krwawe to kluczowe i obowiązkowe słowo, jeśli chce się coś napisać o tym komiksie. KOSZ PEŁEN GŁÓW przepełniony był od samego początku klimatem starych, dobrych horrorów z lat 80-tych, dodatkowo spotęgowanym mrokiem, załamaniem pogody, nagłym odcięciem miejsca akcji od świata, suspensem, powolnym budowaniem napięcia, czy też ciekawie rozpisaną główną bohaterką. Tutaj praktycznie wszystko to zniknęło, cała otoczka nagle uleciała. Jakby nagle zapadła decyzja, że wszystko ma być maksymalnie podkręcone, ekstremalnie krwawe (najbardziej ociekający czerwienią z dotychczasowych komiksów z całego imprintu), brutalne, krzykliwe kolorystycznie, z dużą ilością akcji, głupawych zachowań oraz wyraźnym odcięciem się od sposobu, w jaki swoją historię zaprezentował Joe Hill. O ile jeszcze pierwsze zeszyt w większości dawał radę i zachęcał do dalszego śledzenia opowieści, o tyle już jego ostatnie plansze pierwszego rozdziału pokazały wyraźnie, w jakim kierunku zamierzają podążyć twórcy. Im dalej, tym było dziwniej, nie w moim guście, momentami wręcz niesmacznie i tak pokręcone, że zamiast odczuć powagę zagrożenia, za każdym razem jedynie się śmiałem. Ale kto by się nie śmiał, widząc w akcji rekina, węża, czy też samą podkręconą do granic groteski, niedorzeczną finałową walkę.

A jak w tym wszystkim odnajduje się June Branch? Niby jest, ale jakby jej tutaj nie było, bo o bohaterce, której kibicowałem w KOSZU PEŁNYM GŁÓW, można powiedzieć tyle, że nagle zgłupiała dostosowała się poziomem do otaczających ją osób. Szkoda, bo Joe Hill nakreślił tą postać bardzo umiejętnie, a tutaj dorobek ten zaprzepaszczono. Nie ma takiej osoby, z którą czytelnik by sympatyzował, bo zarówno June, jak i Calvin oraz Arlene na to nie zasługują. Dialogi są przeciętne, a pod koniec nawet rozczarowujące.

Za szatę graficzną odpowiada Tom Fowler, którego kreska prezentuje się tutaj trochę karykaturalnie, nie do końca konsekwentnie i teoretycznie jest daleka od tego, co chciałbym zobaczyć w komiksowym horrorze. Tyle tylko, że w tym konkretnym przypadku rysunki akurat o dziwo całkiem nieźle współgrają z głupkowatym scenariuszem, podkreślając klimat panujący w tej napakowanej absurdalnymi scenami/rozwiązaniami opowieści. Do tego żywa i zbyt jaskrawa kolorystyka, z chętnie stosowaną, może nawet i dominującą czerwienią, która niejednokrotnie zalewa całe strony. Efektowna i krwawa rzeźnia jest tutaj zdecydowanie na pierwszym miejscu, wszystko inne schodzi na drugi plan.

Trochę narzekałem, ale ten komiks po prostu sam daje ku temu solidne powody. Pewnych rzeczy lepiej nie ruszać i zostawić w takim stanie, w jakim je zostawiliśmy/zapamiętaliśmy. LODÓWKA PEŁNA GŁÓW to idealny przykład wymuszonego, robionego na siłę i wykorzystującego bezczelnie popularność oryginału sequela, który tak naprawdę nikomu (oprócz władzom DC) nie był potrzebny. Jestem rozczarowany, gdyż oczekiwałem czegoś zbliżonego do historii stworzonej przez Hilla i Leomacsa, a otrzymałem klimatycznie komiks zupełnie inny, ociekający mocno krwią, absurdem i totalnie pozbawiony ciekawych bohaterów. Momentami śmieszne, ale w ogólnym rozrachunku słabe i nie warte polecenia osobom, które szukają dobrego jakościowo komiksowego horroru.

Recenzja oparta jest na wydaniach zeszytowych REFRIGERATOR FULL OF HEADS #1 - 6.

Omawiany komiks, w formie zbiorczej lub zeszytowej, możecie nabyć m.in. w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz