środa, 29 stycznia 2025

BATMAN: ŁOWY

Światło dzienne ujrzał kilka dni temu pierwszy w tym roku album od Egmontu z Batmanem w tytule. Jest to zbiór w twardej oprawie zawierający dwie pięcioczęściowe historie, przy których swoje siły połączyli dobrze znany miłośnikom gacka scenarzysta Doug Moench oraz rysownik Paul Gulacy. Dwie historie, które dzieli co prawda cała dekada (jeśli chodzi o datę wydania), ale jednocześnie całkiem sporo łączy. Mroczny Rycerz nie będzie miał okazji do nudy, gdy do gry wkroczy Hugo Strange. Czy czytelnik również nie będzie mógł narzekać na nudę?

W Gotham pojawia się doktor psychiatrii Hugo Strange, który jest zafascynowany postacią Człowieka-Nietoperza. Jego badania oraz manipulacje mają na celu odkrycie tożsamości i motywów działania Batmana, a także zdyskredytowanie go w oczach mieszkańców. Jak zachowa się kapitan Gordon, który zostaje nieoczekiwanie szefem specjalnego zespołu policji do walki z zamaskowanym mścicielem? Oprócz Strange'a i negatywnie nastawionej policji, Mroczny Rycerz będzie musiał stawić czoła Nocnej Zmorze, następnie Strachowi na Wróble, a także zastanowić się nad tym, po której stronie stoi złodziejka znana jako Catwoman.

Obie historie pochodzą z serii BATMAN: LEGENDS OF THE DARK KNIGHT, która z założenia miała ukazywać zamknięte, niepowiązane ze sobą historie ze wczesnych lata działalności Batmana (nawiązujące w wielu przypadkach do klimatu ukazanego w BATMAN: ROK PIERWSZY Franka Millera), a każdy story arc tworzył inny zespół twórców. Tak jest też z pierwszą częścią omawianego tomu, która oryginalnie ukazała się pomiędzy wydanymi w Polsce kultowymi opowieściami GOTYK Morrisona i Jansona oraz VENOM O'Neila i Von Eedena. PREY/ŁOWY ukazują nowy origin Hugo Strange'a, gdzie mamy do czynienia z klasycznym, niezwykle inteligentnym, ale jednocześnie szalonym, wręcz chorym naukowcem, który potrafi okręcić sobie wokół palca wiele osób i wprowadzić w życie zamierzony plan. Udaje mu się napsuć krwi i mocno namieszać w życiu Gordona oraz Wayne'a (przywraca m.in. jego koszmary z dzieciństwa), ale jak to ze stereotypowymi szaleńcami bywa, zwycięstwo nie jest mu pisane. Nie ukrywam, że chociaż fabularnie nie jest to coś mocno oryginalnego, gdyż podobne tematy poruszane są na przestrzeni lat w innych bat-komiksach, to jednak całość śledzi się bardzo przyjemnie. Jak widać niewiele czasu minęło od przytoczonego wcześniej ROKU PIERWSZEGO (jest nawet jeden konkretny kadr nawiązujący konkretnie do finału tej historii), Mroczny Rycerz nadal daleki jest od doskonałości w swoich poczynaniach, a skorumpowana i uprzedzona policja nie przestaje go ścigać. To tutaj powstaje pierwszy batmobil oraz bat-sygnał. Dobrze pisany jest James Gordon, którego przemyślenia możemy co jakiś czas poznać za sprawą dymków z tekstem. Ogólnie historia ta dobrze sprawdza się, jako swego rodzaju sequel klasyku Millera i Mazzucchelliego, a fani nieco starszych klimatów powinni mieć powody do zadowolenia.

W drugiej połowie mamy do czynienia z czymś, co ma pełnić funkcję kontynuacji, stworzonej na siłę po 10 latach przez tego samego scenarzystę i rysownika. Co prawda powraca na początku Hugo Strange, ale akcja komiksu szybko nabiera innego kierunku, stając się okazją do dokonania zemsty na swoich prześladowcach przez Stracha na Wróble. Większą (ale na pewno nie ciekawszą) rolę odgrywa tym razem Catwoman, która gdzieś tam gościnnie przewijała się w pierwszej historii. TERROR czyta się znacznie szybciej, ale w głównej mierze wpływa na to po prostu mniej wartościowego tekstu, a do tego fakt, że nie takiej opowieści się spodziewałem. Scarecrow zostaje słabo zaprezentowany, fabuła dziwnie rozpisana i ułożona, a fragmenty mające wywołać strach i powagę sytuacji okazały się zbyt komiczne. Niestety po intrygującym wstępie szybko straciłem zainteresowanie przebiegiem sytuacji. Gdzieś po drodze wyparowała też całkowicie atmosfera związana z ROKIEM PIERWSZYM, która tak podobała mi się w ŁOWACH. Druga część według mnie jest do przeczytania i szybkiego zapomnienia.

Za ilustracje odpowiada wspomniany wcześniej Paul Gulacy. Widziałem już co prawda Batmana w znacznie lepszym wydaniu, ale nie można odmówić rysownikowi, że nie stanął na wysokości zadania. Jest naprawdę zadowalająco i większości osób taki styl z pewnością będzie odpowiadał. Przy okazji można porównać, jak ewoluował styl artysty na przestrzeni lat, a także jak zmienił się cały proces tworzenia warstwy graficznej w komiksach. Osobiście bardziej cenię sobie zaprezentowane tutaj ilustracje z początku lat 90-tych, gdzie tusz nakłada Terry Austin, a kolory Steve Oliff, które bardziej zapadają w pamięci, niż plansze powstałe 10 lat później. Te drugie nie wyróżniają się w mojej opinii zbyt mocno na tle prac innych artystów tworzących przygody superbohaterów w tym samym okresie, czyli na przełomie XX i XXI wieku.

I jeszcze jedna ciekawostka - w Polsce mieliśmy już kiedyś okazję podziwiać prace Paula Gulacy na kartach BATMAN VERSUS PREDATOR II: BLOODMATCH (TM-Semic wydanie specjalne 2/96), gdzie współpracował, a jakże, z Moenchem i Austinem. Z kolei witająca nas  zaraz po otworzeniu komiksu skąpana w czerni i czerwieni okładka do BATMAN: LOTDK #11, jaką narysował Gulacy, zdobiła wydany kiedyś przez TM-Semic BATMAN 12/92. Oba komiksy widoczne na fotce poniżej. Dodam również, że prace tego artysty zobaczymy jeszcze w planowanym na ten rok szóstym tomie z cyklu BATMAN: ZIEMIA NICZYJA, gdzie narysuje gościnnie jeden zeszyt.

Jakby kogoś interesowały dodatki, to w tym komiksie na pewno takowych nie znajdzie. Nic. Zero. Ani jednej bonusowej okazjonalnej grafiki, reklamy, czy krótkiej biografii twórców.

BATMAN: ŁOWY to połączenie solidnej i całkiem udanej pierwszej części ze znacznie słabszą, pozbawioną wcześniejszego klimatu kontynuacją. Album jest nierówny, stąd nie mogę go z czystym sumieniem polecić każdemu fanowi Człowieka Nietoperza. Wszystko zależy od tego, jakie kto ma oczekiwania i czy wyda te około 75 złotych po rabacie na produkt, który zachwyca głównie przez pierwszych 125 stron, a potem może rozczarować. Podsumowując - w styczniu ukazał się moim zdaniem tylko jeden od pierwszej do ostatniej strony bardzo dobry jakościowo, warty zakupu komiks związany z Batmanem. Tym komiksem nie są ŁOWY, tylko perypetie Pingwina pióra Toma Kinga.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: LEGENDS OF THE DARK KNIGHT #11- 15 oraz #137 - 141.

Autor: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz