10 grudnia ukazał się 15 zeszyt serii ABSOLUTE BATMAN, który od momentu pierwszych zapowiedzi był komiksem, na który mocno czekałem i wobec którego miałem spore oczekiwania. W sumie to na każdą odsłonę serii pisanej przez Scotta Snydera zawsze czekam z dużym podekscytowaniem, bo daje mi ona od początku sporo frajdy i superbohaterskiej komiksowej rozrywki, jaka zdecydowanie trafia w moje gusta, ale #15 wyróżniało to, iż mieliśmy wreszcie dowiedzieć się więcej na temat głównego przeciwnika Absolute Batmana - Jokera. W dniu premiery przeczytałem ten one-shot w wersji cyfrowej, natomiast w minionym tygodniu wpadł mi w ręce także egzemplarz fizyczny (nie mogłem się zdecydować i zamówiłem trzy wersje okładkowe) i po ponownej lekturze postanowiłem opisać krótko moje wrażenia.
Po pełnym spektakularnie nakreślonej akcji, brutalnym, krwawym i widowiskowym starciu wagi ciężkiej pomiędzy Batmanem oraz Bane'em, tym razem przyszedł czas na odrobinę wytchnienia i pójście w nieco inne klimaty. Od startu serii dostaliśmy kilka krótkich, ale jakże wymownych scen z udziałem Jokera, przez co twórcy podsycali zainteresowanie odnośnie tej owianej tajemnicą oraz grozą, roztaczającej wokół siebie atmosferę strachu postaci. Teraz wreszcie poznaliśmy więcej szczegółów na jego temat, na temat jego przeszłości, czy prawdziwego wyglądu, a wszystko za sprawą informacji i doświadczenia, jakimi podzielił się z Batmanem Alfred. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz pełni on w tej serii rolę narratora, w której sprawdza się bardzo dobrze.
Jeśli śledziło się od początku różne doniesienia na temat Jokera, to czytając najnowszy numer nie otrzymamy jakichś przełomowych, szokujących i urywających cztery litery związanych z tym złoczyńcą informacji. Scott Snyder oraz Jock układają po prostu w jedną, logiczną i jak najbardziej interesującą całość wszystkie dotychczasowe elementy, teorie, domysły, tworząc pełniejszy obraz Jokera z Absolute Universe. Sposób, w jaki to zaprezentowano uważam za udany, gdyż napięcie jest stopniowo budowane, z każdą stroną narasta poczucie większego przerażenia, które osiąga swoje apogeum w momencie, gdy złoczyńca zostaje ukazany w swojej prawdziwej, "czystej", demonicznej postaci. I tylko w takiej wersji jest mu do śmiechu, gdyż jak wiadomo w swojej "ludzkiej" postaci to śmiertelnie poważna osoba.
To, co w komiksie przeraża, to nie tylko imponujący pod względem rozmiaru potwór uzbrojony w wielkie pazury, niezliczoną ilość ostrych zębów, czy rogi, karmiący się dziećmi w celu przedłużenia swojego życia i zachowania dobrego wyglądu. Przerażenie budzi również to, jaka przeszłość kryje się za Josephem Grimmem, w jaki sposób dorobił się swojej fortuny, i że jest pod wieloma względami tak mocnym odbiciem tego, kim Bruce Wayne jest w głównym uniwersum. Grimm pociąga za sznurki na całym globie, elegancko się ubiera, posiada swojego lokaja i rezydencję, a nawet ma pod nią coś na kształt batcave. Teoretycznie wspiera i angażuje się w liczne projekty mające pomóc ludzkości, zaś w praktyce jego prawdziwa twarz jest zupełnie inna, a do tego zainicjował chore eksperymenty w swoich specjalnych placówkach. W wolnym czasie natomiast lata odrzutowcami na swoje bezludne wyspy, gdzie oddaje się pasji polowania w specyficznym wydaniu. Z tym gościem zdecydowanie nie warto zadzierać, a sam jego widok, nawet gdy nic nie mówi, już sam w sobie wprowadza atmosferę niepokoju, strachu, gęsią skórkę na ciele.
Za ilustracje gościnnie odpowiada Jock (szkice plus tusz), zaś kolory tradycyjnie nakłada Frank Martin. Jock nie tylko lubi współpracować ze Snyderem, ale też idealnie odnajduje się w mrocznych, horrorowych, budzących grozę klimatach. Nie zaskoczę chyba nikogo, że jego prace w omawianym komiksie ogląda się z ogromną przyjemnością, zwłaszcza że postawił na sporą ilość dwustronicowych, bogatych w detale rozkładówek. Wisienką na torcie jest oczywiście scena, gdzie możemy spojrzeć na roześmianego Jokera w jego dzikiej, potwornej formie. Życzyłbym sobie, aby Jock jeszcze nie raz i nie dwa rysował coś w ramach tego tytułu.
Strasznie podoba mi się takie podejście do Jokera, czyli zła w czystej postaci ukrytej pod postacią miliardera. Chętnie będę śledził dalsze jego poczynania i jestem ciekaw, jak wyglądać będzie jego bezpośrednia konfrontacja z Bruce'em, do której prędzej czy później przecież dojdzie. Nie przeszkadza mi też szokujący design, który wielu osobom przywykłym do tradycyjnego wyglądu klauna z Gotham może okazać się zbyt przesadzony. Ta seria od początku serwuje nam nietypowe podejścia do klasycznych złoczyńców, bez żadnych ograniczeń, gdzie twórcy dobrze bawią się projektując nowych villainów, a ja tak samo dobrze bawię się oglądając i czytając historie z ich udziałem. Jeśli podobały Wam się dotychczasowe odsłony ABSOLUTE BATMAN, ta również moim zdaniem spełni wszelkie oczekiwania.
--------------------------------------------
Omawiany zeszyt okazał się hitem i wyprzedał się już co prawda na Atomie (zostały tylko dwie znacznie droższe wersje z ratio 1:25 oraz 1:50), ale można jakby co zamówić już zaplanowany na luty dodruk - klik.
Autor: Dawid Scheibe





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz