środa, 30 września 2020

MOJE KOMIKSY VOL.1: OD TAJFUNA DO SUPERMANA

W 2011 roku popełniłem pracę licencjacką na temat propagandy słusznie minionego ustroju w komiksach z lat 1970-82. Pamiętam, że wtedy temat komiksu w ujęciu akademickim czy popularnonaukowym bywał wciąż pewnym novum. Przynajmniej ja tak to odebrałem. Od tamtego czasu jednak trochę ruszyło się w tej dziedzinie. Komiksy stały się częścią popkulturowego mainstreamu, a ludzie, którzy biegali do kiosków po kolejne numery KACZORA DONALDA czy superbohaterszczyznę wydawaną przez Tm-Semic dorośli i zaczęli przyglądać się swojemu hobby także z perspektywy badawczej. Książka Pawła Ciołkiewicza wpisuje się w ten nurt w bardzo ciekawy sposób. Z jednej strony z popularnonaukowym zacięciem przybliża czytelnikowi nieco historii tego medium, a z drugiej stanowi też swego rodzaju gawędę autora o jego osobistych przeżyciach z komiksami. Ten miks czyta się lekko, przyjemnie, acz osoba siedząca już trochę głębiej w tej tematyce nie znajdzie tu raczej niczego, o czym nie wiedziałaby wcześniej. Mimo to warto sięgnąć po tę pozycję.

MOJE KOMIKSY zaczynają się (jeżeli pominiemy wstęp oczywiście) od pierwszego spotkania autora z twórczością Tadeusza Raczkiewicza i jego sztandarowych bohaterem – Tajfunem. Wspomnienia stają się przyczynkiem do opowiedzenia czytelnikowi trochę o sytuacji na rynku wydawniczym za czasów PRL-u, a także o dziedzictwie Tajfuna i kolejnych składanych mu już w czasach nam bliższych hołdach. Następnie dostajemy rozdziały o klasykach takich jak KAJKO I KOKOSZ, TYTUS, ROMEK i A’TOMEK czy THORGAL, by od przeszłości przejść do bardziej współczesnego nurtu komiksu autobiograficznego. Potem przenosimy się już całkowicie na drugą stronę Atlantyku i dostajemy rozdziały Czarnej Panterze, Supermanie, Batmanie oraz współczesnych interpretacjach mitu superbohaterskiego. Przy okazji zahaczamy o sylwetki Billa Fingera, Stana Lee czy Fredericka Werthama. Z jednej strony – tematyczny rozstrzał, z drugiej jednak wszystko trzyma się raczej tak zwanego mainstreamu.

Taki dobór tematów i nie aż taka wielka ilość miejsca, jaką można im było poświęcić, sprawia, że jest to raczej pozycja dla osób dopiero chcących dowiedzieć się więcej o komiksie. Trochę wejść głębiej w to medium i na podstawie zawartych w tej pracy tropów i przypisów potem pogłębiać swoją wiedzę. Tę popularnonaukową gawędę czyta się jednak bardzo dobrze. Dzięki czemu można ją polecić osobom, którym bardziej naukowy język mógłby odstraszyć. Nadaje się ona do spokojnej lektury w hamaku czy – mając na uwadze zbliżającą się porę roku – pod ciepłym kocem w niedzielne popołudnie. Od siebie najbardziej polecam rozdział o komiksowych autobiografiach, który i w ich świat wprowadza, i stanowi ciekawą syntezę opracowań tego tematu.

Zresztą właśnie tym głównie ta pozycja jest syntezą połączoną ze wspominkową gawędą – czego raczej nie ukrywa. Nie bez powodu w końcu w tytule widnieje przymiotnik „moje” wyraźnie dający nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z autorskim, subiektywnym obrazem medium, jakim jest komiks. Przygotowanym zresztą bardzo sensownie i bez rzucających się w oczy błędów.

Jedyne czego mogę się tak naprawdę przyczepić mocniej to wybór (zapewne wydawcy), aby wszystkie ilustracje w środku były czarno-białe. Niestety oryginalnie większość z nich była kolorowa, a przez to część detali i ich piękna się gubi. Na przykład przedstawione kadry z AZYLU ARKHAM stały się przez ten zabieg praktycznie nieczytelne. Jest to mocna strata dla osób, które być może nie znają tego arcydzieła Granta Morrisona i Davida McKeana.

Jeżeli do tej pory nie zagłębialiście się głębiej w historię komiksu oraz nie mieliście do czynienia z pracami bardziej teoretycznymi na jego temat – to sięgnijcie po MOJE KOMIKSY. Może być to świetny wstęp do pogłębienia wiedzy na temat tego fascynującego medium. Jeżeli – tak jak ja – już siedzicie głębiej w tej tematyce, dalej może być to pozycja dla was. Taka akurat skłaniająca do wspominek i drobnych refleksji. Z jakiegokolwiek powodu po nią nie sięgniecie – nie odczujecie, że zmarnowaliście swój czas, a nawet powiększycie/uporządkujecie swoją wiedzę.

Krzysztof Pielaszek

3 komentarze:

  1. Zamówione! Zapowiada sie na dobra podroz sentymentalna...
    Dzieki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Pan Paweł jest z katedry socjologii na WSHE/AHE w Łodzi?

    OdpowiedzUsuń