niedziela, 28 lutego 2021

BATMAN: SEKTA

Egmont nie zwalnia tempa, jeśli chodzi o wydawanie historii o Batmanie. Pomimo, że na polskim rynku wydawniczym panuje spora różnorodność i ilościowe bogactwo, dzięki czemu czytelnik może dowolnie wybierać w opowieściach o Mrocznym Rycerzu, to wciąż jesteśmy zaskakiwani, coraz to nowszymi pozycjami. Ostatnio miał premierę kolejny komiks BATMAN: SEKTA.

Tytuł prezentuje się ciekawie na płaszczyźnie fabularnej, opowiadając o zmaganiu Zakapturzonego Krzyżowca z sektą prowadzoną przez diakona Blackfire, któremu udaje się złamać psychicznie Bruce’a. Jest to jeden z tych nielicznych momentów w karierze Batmana, gdy staje się on mocno obłąkany. Często scenarzystom komiksowym nie wychodzi naturalne wprowadzenie postaci w taki stan. Jim Starlin wybrał bardzo prosty, lecz skuteczny zabieg, przedstawienie upadku naszego bohatera poprzez zestawienie go z działalnością kultu. Sam komiks przez wybranie tematu sekciarstwa wszelakiego jest interesujący, ale niestety główna problematyka często zostaje spłycona i doprowadzona do banału. Sama przedmowa autora historii wskazuje czytelnikom na podejście rodem z blockbusterów. Tytuł bliższy jest tym samym lepszym filmom kasowym. Sam wybór tematyki pozwala na odczytywanie metaforycznie, ponieważ kult można odbierać różnorodnie. Przykładowo: podążanie ślepo za dana religią, partią, ideologią. Okazuje się, że przez podjęcie tak ciężkiego zagadnienia, komiks nabiera na uniwersalności. 

Drugim ważnym motywem przedstawionym przez Starlina jest rozwarstwienie społeczeństwa. Członkami grupy prowadzonej przez diakona Blackfire są ludzie bezdomni, porzuceni przez społeczeństwo, a nie ludzie bogaci, czy z średniej klasy, którzy wiodą dobre życie. Osobami z niższych sfer społecznych łatwiej manipulować i używać do własnych celów. ,,Tonący brzytwy się chwyta” to najlepsze określenie przedstawionego tematu w komiksie. Samo zagadnienie biedoty niestety nie jest mocno rozbudowane przez scenarzystę. Nie podążają  za nim żadne konkretne rozważania, ani rozwiązanie tego istotnego konfliktu dla ludzkości. Jest on tylko nikłym tłem dla opowieści o Mrocznym Rycerzu, a zdecydowanie prosiło się o coś więcej.

Sama historia i przedstawione w niej motywy nie wybrzmią z odpowiednią mocą, jeśli bohaterowie nie będą interesujący. W przypadku omawianego albumu nie mamy  problemu z bezpłciowością charakterów, osób widocznych na panelach komiksowych. Główny bohater, Batman, jest bardzo dobrym przykładem. Widzimy jego załamanie psychiczne, niemoc wobec tortur i prania mózgu sekty prowadzonej przez Blackfire'a. Przez większość czasu bezsilnie próbuje walczyć z wrogiem, ale narkotyki i zmęczenie dają o sobie znać. Podkreśleniu traumatyzmu przeżytych doświadczeń służy przedstawienie zmiany przejawiającej się użyciem przez Batmana broni palnej. Pistolety, karabiny nie wystrzeliwują śmiertelnych pocisków, lecz usypiające, ale nadal robi to wrażenie. Sam przeciwnik Mrocznego Rycerza jest prosty charakterologicznie. Jego celem jest zdobycie władzy nad miastem używając swojej sekty. Mimo swojego mało skomplikowanego marzenia, to postać nie jest jednowymiarowa. Podana na początku powieści geneza Blackfire'a mocno wątpliwa. Nie mamy potwierdzenia kłamstwa antagonisty na swój temat. Przez niedopowiedzenie cały czas myślimy o przedstawionej przez niego wersji wydarzeń. Nie mamy pewności, czy mówi prawdę, bądź nie używa swojej historii do rekrutowania nowych członków kultu.

Jeszcze w miarę dobrze zarysowaną postacią jest Robin. W tej historii jest nim Jason Todd, który pomaga Batmanowi wyrwać się z szaleństwa sekciarstwa. Jest narwanym, skorym do walki chłopakiem, ale przy tym bardzo inteligentnym bardzo inteligentnym i to dzięki niemu Bruce może dojść do siebie. Bardzo prosta postać, ale potrzebna opowieści, by pomóc naszemu głównemu bohaterowi w tej historii. Reszta osób pojawiających się w komiksie służy za tło i pomaga rozbudować fabułę komiksu pchając ją nieznacznie do przodu. 

Za oprawę wizualna odpowiada Bernie Wrightson, który jest dobrze znany fanom komiksów grozy. Narysował między innymi adaptacje Frankensteina oraz współtworzył postać Swamp Thing. Jego horrorowe dziedzictwo idealnie pasuje do historii opowiedzianej w komiksie. Wiele prac rysownika wywołuje poczucie zaniepokojenia, grozy czy strachu. Widać to w sekwencji początkowej tomu, gdy Batman przeżywa koszmar senny. Doznania estetyczne potęgują intensywne barwy użyte przez Williama Wraya, które idealnie łączą się z klimatem gotycko-horrorowym. Wielu czytelników styl rysowania Wrightsone’a może odrzucać, ponieważ kojarzy się z tanimi komiksowymi dreszczowcami, które pojawiały się w dwudziestym wieku. W tej opowieści jednak dodają nutki dreszczyku i nie można temu zaprzeczyć.

Trudno powiedzieć coś złego o  BATMAN: SEKTA. Komiks dobry, który trzyma czytelnika w napięciu. Mimo swoich wad, da się zrozumieć dlaczego wielu osób uważa go za coś w rodzaju klasyka. Pozycja warta sprawdzenia, a nawet sprezentowania fanowi Mrocznego Rycerza, bądź początkującemu czytelnikowi komiksów.

Omawiany album zawiera materiał z komiksów BATMAN: THE CULT #1 - 4.

Komiks można nabyć m.in. w internetowym sklepie Egmontu, lub na ATOM Comic.

Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz