czwartek, 11 lutego 2021

RODZINA Z DOMKU DLA LALEK

 

Kiedy usłyszałem, że Joe Hill ma mieć swoją własną linię wydawniczą w DC Comics, to poczułem się podekscytowany. Powieści i opowiadania syna Stephena Kinga są zwykle dość solidne. Serią LOCKE & KEY udowodnił, że świetnie rozumie komiksowe medium. HILL HOUSE COMICS brzmiało więc jak coś wartego uwagi. W końcu wcale nie tak łatwo o kawałek  dobrej komiksowej grozy. Ucieszyłem się naprawdę jednak dopiero, gdy okazało się, że wszystkie 5 tytułów powstałych w ramach tego imprintu otrzymam w Polsce bardzo niedługo po zakończeniu się ich ukazywania w USA.

W styczniu 2021 roku dostaliśmy w kraju nad Wisłą dwa pierwsze tytułu spod kurateli Joe Hilla: KOSZ PEŁEN GŁÓW (recenzowany u nas przez Krzyśka T.) oraz RODZINĘ Z DOMKU DLA LALEK. Z wielką chęcią zgłosiłem się do recenzowania tego drugiego tytułu. W końcu lalki, wiktoriańskie wierszyki dla dzieci oraz rodziny horror to mieszkanka już z daleka przepysznie się zapowiadająca. Czy rzeczywiście otrzymaliśmy jednak danie smakowite, a nie coś na szybko odgrzewanego z mikrofali?

W 1979 roku sześcioletnia Alice Dealey otrzymuje w spadku po dalekiej krewnej domek dla lalek. Jej ojciec nie jest z tego faktu zbyt zadowolony, ale matka pozwala go jej zachować. Mała dziewczynka odkrywa jednak dość szybko, że zamieszkujące go lalki żyją i z chęcią pobawią się z nią, gdy zza drzwi słychać kolejną kłótnię rodziców... W 1826 roku Joseph Kent pracuję nad nową, dokładną mapą Irlandii, która określi granice majątków ziemskich.  W trakcie swojej pracy trafia na jaskinię, która nie powinna istnieć. Jak każdy odważny XIX-wieczny dżentelmen wchodzi do niej i wplątuję się w aferę, która odciśnie straszne piętno na jego potomkach...

W najnowszym dziele Mike’a Careya z rysunkami Petera Grossa (duet ten wcześnie pracował nad LUCYFEREM czy THE UNWRITTEN) obie te płaszczyzny czasowe przeplatają się ze sobą, prowadząc do dość satysfakcjonującego finału. Jednakże o ile całość przyjemnie bawi się atmosferą grozy i powoli odkrywa najważniejsze tajemnice, tak właśnie zakończenie wydaje się być zbyt szybkie. Brakowało mi tak z jednego zeszytu jeszcze, aby nie wydawało się to tak poupychane na szybko.

To jednak główny mankament ten moim zdaniem bardzo udanej historyjki. Znalazło się w niej miejsce na trochę gotyckiego horroru, rodziną sagę, kilka porządnych zwrotów akcji oraz tajemniczego kociego przybłędy. Taki miks dość ogranych tropów, ale wykorzystanych bardzo sensownie. Czego w sumie należało się spodziewać po scenariuszu pisanym przez Careya. Widać w tym miłość do horroru, ale też chęć opowiedzenia zwartej, sensownej historii, która pozwala sobie na niedopowiedzenia w paru momentach. Jest to opowieść grozy, która nie wywoła może w czytelniku przerażenia, ale jej nastrój momentami doprowadzi do nerwowego napięcia się wszystkich naszych mięśni.

Oprawa graficzna będąca dziełem Petera Grossa (projekty plansz, Vince’a Locke’a (rysunki) oraz Crisa Petera (kolory) przypominają od razu o starym, dobrym VERTIGO. Nie przesadnie zapadające w pamięć, ale przerażające czy odrażajace kiedy trzeba. Czasami autorzy bawią się rozmieszczeniem kadrów, czasami jest ono dość standardowe. Postaci (poza fantastycznymi) wyglądają dość naturalnie, ale czasami jakaś głowa wygląda na nieproporcjonalnie dużą czy jakaś twarz jest lekko dziwnie wykrzywiona. Fani innych tytułów  Careya i Grossa poczują się jak w domu.

Ponad ten poziom wybijają się okładki (zarówno te główne jak i alternatywne). W nich ciężko się nie zakochać.

RODZINA Z DOMKU DLA LALEK to danie bardzo udane. Opowieść grozy w dość tradycyjnym stylu. Dobrze napisana i zilustrowana w sposób aż wzbudzający pewną nostalgię. Tytuł ten przypomina, dlaczego fajnie jest od czasu do czasu sięgnąć po komiksowy horror zamykający się w jednym tomie. Ciężko go nie polecić fanom tego typu klimatów i  nie tylko.

RODZINA Z DOMKU DLA LALEK zawiera materiały opublikowane pierwotnie jako THE DOLLHOUSE FAMILY #1-6.

Recenzję wydania oryginalnego autorstwa Dawida znajdziecie TUTAJ.

RODZINA Z DOMKU DLA LALEK do kupienia między innymi w sklepach Egmontu czy ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz