czwartek, 4 lutego 2021

HOUSE OF EL, BOOK ONE: THE SHADOW THREAT

Znana powszechnie wszystkim fanom Supermana i DC Comics historia destrukcji planety Krypton, tyle że opowiedziana z zupełnie nowej perspektywy. Scenarzystka Claudia Gray oraz rysownik Eric Zawadzki połączyli siły, aby stworzyć trylogię poświęconą ostatnim momentom rodzinnej planety Człowieka ze Stali, specjalnie na potrzeby linii DC Young Adults. Pierwsza część, która ujrzała światło dzienne na początku tego roku, była dla mnie pewniakiem na liście zakupów z dwóch powodów. Po pierwsze nazwisko osoby odpowiedzialnej za fabułę nie jest przypadkowe i gwarantowało wysoką jakość finalnego produktu. Po drugie to komiks okołosupermanowy, a po takowe zawsze z ciekawości chętnie sięgam, no chyba że widnieje na nim nazwisko Bendis. I od razu podkreślę, że w tym konkretnym przypadku się nie zawiodłem, gdyż THE SHADOW THREAT okazał się komiksem pod wieloma względami bardzo udanym.

Krypton ulega całkowitemu zniszczeniu, a jedynym ocalałym zostaje Kal-El, wystrzelony w rakiecie przez swoich rodziców. I to są jedyne elementy, które twórcy musieli pozostawić bez zmian w swojej podzielonej na trzy akty opowieści. Wszystko, co prowadzi do tego sztywnego, nienaruszalnego i smutnego zarazem finału pozostaje sprawą otwartą, ograniczoną jedynie poprzez wyobraźnię Gray oraz Zawadzkiego, którzy dostali wolną rękę, aby dopowiedzieć/dobudować poprzedzające wydarzenia według własnego pomysłu. Najważniejsze pytania, jakie sobie postawili brzmiały: w jaki sposób mogło dojść do upadku tak idealnego, poukładanego, rozwiniętego technologicznie społeczeństwa? Dlaczego nie widzą (nie chcą, a może po prostu z pewnych przyczyn nie potrafią zobaczyć), że planeta niechybnie umiera? Na tych fundamentalnych kwestiach zbudowana została historia, w której kluczową rolę odgrywa dwójka zupełnie nowych, młodych bohaterów, Zahn-Re oraz Sera-Ur.

Krypton posiada najbardziej rozwiniętą w całej galaktyce, w teorii wręcz perfekcyjną cywilizację, opartą na dobrze sprawdzającym się systemie klasowym. Ci na samej górze z niewytłumaczalnych na tą chwilę powodów bagatelizują jednak fakt, iż cokolwiek złego może zagrażać planecie. Trzęsienia ziemi są jednak co raz częstsze i co raz mocniejsze, odczuwalne na własnej skórze zwłaszcza przez najniższą klasę. To właśnie wśród nich formuje się ruch oporu, do którego dołączają także potajemnie  nieliczni wyżej usytuowani w hierarchii społecznej, w tym wybitni naukowcy - Jor-El oraz jego żona Lara, a także Generał Zod. Czy z pomocą Zahna i Sery uda się zmienić myślenie pozostałej części Kryptonu i, co najważniejsze, zapobiec nieuniknionej katastrofie?

Aby nie ograniczać się jedynie do znanych postaci, twórcy siłą rzeczy zmuszeni byli do wprowadzenia nowych bohaterów, których losy rozgrywają się na pierwszym planie. Zahn oraz Sera pochodzą z dwóch kompletnie różnych środowisk, ale los w pewnym momencie krzyżuje ich ścieżki we wspólnej misji. Chłopak jest przedstawicielem bogatej i wykształconej elity, zaś dziewczyna należy do grona silnych, odważnych, pozbawionych strachu żołnierzy. Cieszy mnie fakt, że oboje nie są jedynie zapychaczami, tylko umiejętnie wykreowanymi osobowościami, których punkt widzenia świata jest ważny i pozwala lepiej spojrzeć na klasowy podział Kryptonu, które szybko zyskują sobie sympatię czytelnika. Nie pasują do środowisk, z których się wywodzą (do których zostali "zaprogramowani"), nie lekceważą ewidentnych znaków zagrożenia planety, nie wahają się też ryzykować życia, aby ocalić siebie oraz innych.

W tej opowieści o buncie, heroizmie, walce o życie i walce z chorym systemem, nie mogło zabraknąć także wspomnianych chwile wcześniej rodziców Kal-Ela oraz Zoda, ale przedstawieni zostają oni nieco inaczej, niż do tego przywykliśmy. Jor-El i Lara są młodsi, a do tego wyjątkowo to ta druga jest tym razem głównym mózgiem operacji, opracowując eksperymentalny program korygowania zmian genetycznych. Myśląc Zod automatycznie widzimy w nim głównego złego, ale w tym wypadku (a przynajmniej w pierwszej części trylogii) nie jest żadnym dupkiem, tylko stoi po stronie ruchu domagającego się zmian. Kto zatem odgrywa rolę głównego złego? Są to tzw. Trybuni, którzy mają klapki na oczach, pozbawieni są emocji i są zadufani w sobie, podobnie jak przedstawiciele elit, tłumiąc w zarodku bunt niższych klas. Władza otumania swoich obywateli, wmawiając im za pośrednictwem środków przekazu kłamstwa, udając że sytuacja jest pod kontrolą, przeinaczając fakty. Brzmi znajomo? Pojawiają się różne skojarzenia, a jednym z nich jest porównanie do Strażników Wszechświata za czasów rządów Geoffa Johnsa w świecie Zielonych Latarni. Sytuacja przedstawiona w tym komiksie jest również trochę takim smutnym odbiciem tego, co obserwujemy w realnym świecie, kiedy jedni udają, że przecież nic złego z planetą tak naprawdę się nie dzieje, zaś inni biorą na poważnie chociażby globalne ocieplenie i próbują w jakikolwiek możliwy sposób spowolnić niekorzystne zmiany. Fajnie, że co jakiś czas powstają komiksy zmuszające do takich właśnie refleksji.

Czasu na nudę praktycznie nie ma, bo akcja płynnie i dynamicznie posuwa się do przodu, przez co komiks czyta się szybko i bez przeczucia, że jakiś watek jest przeciągnięty, czy też niepotrzebny. Pojawiają się tajemnice i pytania, na które chce się poznać odpowiedź i zobaczyć, kto jaką rolę odegra w decydujących momentach walki o życie planety.

Dla Erica Zawadzkiego (Kanadyjczyk) to pierwsza praca dla DC i trzeba uczciwie przyznać, że wywiązał się z niej całkiem udanie. Nie jest to może do końca styl, jaki zachwyca i powala na kolana (przynajmniej mnie) dbałością o szczegóły, zwłaszcza jeśli chodzi chociażby o sam sposób rysowania twarzy. Kreska Erica ma jednak w sobie to coś, dzięki czemu całość wydaje się wizualnie adekwatna do sytuacji, jaką nakreśliła scenarzystka. Fryzura oraz ubiór poszczególnych postaci determinowana jest poprzez ich status społeczny i co ważne, każdy narysowany jest inaczej, przez co nie ma problemu z odróżnieniem poszczególnych bohaterów tego dramatu. Najbardziej zachwyciła mnie natomiast sceneria Kryptonu, poprzez ruiny zniszczonego i bardziej mrocznego świata na samym dole, poprzez futurystyczne, znacznie jaśniejsze widoki towarzyszące miejscom zamieszkania klas wyższych. Czy można było zilustrować ten komiks lepiej? Z pewnością tak. Czy żałuję, że zrobił to Eric Zawadzki? Absolutnie nie, bo dzięki jego malunkom podróż po Kryptonie jest wystarczająco przyjemna.

Około 180 stron trzymającej w napięciu, nie wydłużanej na siłę lektury, która bardzo szybko wciąga czytelnika i sprawia, że chce się poznać jej dalszy ciąg. Dobrze rozpisane wątki, bohaterowie, którzy nie są jednowymiarowi, i z którymi sympatyzujemy, sporo akcji oraz powoli odkrywane tajemnice. Twórcom udało się ubogacić oklepaną i powszechnie znaną opowieść w nowe elementy, które przynajmniej na tym etapie okazały się wielce satysfakcjonujące. Zobaczymy, czy równie pozytywne odczucia będę miał po przeczytaniu kolejnych dwóch powieści graficznych, z czego BOOK TWO planowo ma się ukazać jesienią. Komiks docelowo dla tych młodszych, ale równie dobrze nadaje się także dla starszych miłośników DC, mogących porównać sobie przedstawione tutaj wydarzenia z tymi, jakie przez lata serwowali nam różni twórcy odpowiedzialni za przygody eSa w głównym kontinuum. Na tle regularnych komiksów z rodziny Supermana, które niestety stoją na mizernym poziomie, HOUSE OF EL z linii YA okazuje się interesującą, dostarczającą pozytywnych wrażeń odmianą, z pewnością wartą swojej ceny.

Pierwsza część trylogii związanej z Rodem El oraz zniszczeniem całej kryptonijskiej cywilizacji, jest dostępna w ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz