poniedziałek, 29 kwietnia 2024

JUSTICE SOCIETY OF AMERICA VOL. 1: THE NEW GOLDEN AGE

Współcześnie, najbardziej znaną drużyną superbohaterów z wydawnictwa DC jest oczywiście Justice League. Mimo tego, że powstała ona dawno temu, bo na początku lat sześćdziesiątych, to jednak nie była ona pierwszym tego typu zespołem. Legion of Super-Heroes powstał kilka lat wcześniej. Jeszcze wcześniej, bo na początku lat czterdziestych powstało Justice Society of America. Po tych kilku linijkach wstępu, przechodzę do opinii o jak najbardziej współczesnym komiksie nawiązującym do tej starszej drużyny.

Za scenariusz odpowiedzialny był Geoff Johns. Ponieważ jest to twórca relatywnie znany i lubiany, pozwolę sobie nie opisywać jego sylwetki. Napiszę za to, że tytuł ten zaliczał opóźnienia. Sześć zeszytów jakie wchodzą w recenzowane wydanie zbiorcze, ukazywało się na amerykańskim rynku nie na przestrzeni sześciu, ale aż dziesięciu miesięcy.

Ukazana w bliskiej przyszłości uczennica, Helena Wayne jest regularnie śledzona przez upiornego człowieka. W latach czterdziestych XX wieku, gdy zgromadzona jest Justice Society of America, należący do niej Doctor Fate doznaje strasznych wizji. W dalekiej przyszłości, w XXXI wieku ówczesna wersja jego drużyny przybywa do ruin. Kobieta, która jest wówczas Doctorem Fate nie może sprawdzić przyszłości, a zaraz później zostaje zamordowana i niedługo potem giną jej towarzysze. Historia robi kolejne przeskoki czasowe, a wśród nich pojawia się informacja o spodziewanych kolejnych morderstwach różnych wersji Doctora Fate, za które ma być odpowiedzialna postać śledząca Helena Wayne. Sama Helena dorasta, przeżywa śmierć swojego ojca oraz staje się postacią znaną jako Huntress. Gdy fabuła ukazuje ją po raz pierwszy jako superbohaterkę, bada śmierć Doktora Fate z własnych czasów oraz wersji Justice Society of America. Wśród jej towarzyszy z zespołu istnieją widoczne tarcia, natomiast traci to znaczenie, gdy nagle zjawia się mężczyzna śledzący wcześniej Helenę i z łatwością zabija jej towarzyszy. Przeżywa wyłącznie Huntress, której życie ratuje nagłe przeniesienie w czasie do 1940 roku. Trafia tam na ówczesną JSA. Jak łatwo się domyślić przeniesienie czasu i miejsca w tej historii, na tym się nie kończy.


W poprzednim akapicie streściłem dwa pierwsze zeszyty z tego wydania zbiorczego. Początek tej historii spodobał mi się i zaangażował. W dużym stopniu przyczyniła się do tego tajemniczość oraz (w drugim zeszycie) atmosfera, która była być może mniej rzeczywista czy jaskrawa a bardziej niedosłowna i senna. Po tych dwóch streszczonych zeszytach jest jeszcze jeden, który robi dobre wrażenie, no ale po nim już nie jest tak fajnie. Fabuła przedstawia bardziej postać głównego czarnego charakteru, jego postać staje się mniej interesująca i od tego momentu poziom moich ogólnych wrażeń, zaczął lecieć na zmianę w dół i w górę, jak jakaś sinusoida. Ostatni zeszyt to z kolei kulminacja nie tylko historii, ale również pozytywów i negatywów fabularnych. Jeszcze jedna rzecz. Możliwe, że się zorientowaliście, ale chyba również powinienem podkreślić, że nie jest to typowy komiks drużynowy. Tutaj nie ma jednego zespołu, który przez całą opowieść robi coś wspólnie. Główną bohaterką jest tutaj Huntress i chociaż opowieść często od niej tymczasowo odchodzi na rzecz innych postaci, to i tak jest najbardziej widoczna.

Nie spodobało mi się ukazanie magiczności w tym komiksie. Wolałbym, aby była ona przedstawiona bardziej baśniowo. Nie chcę wywoływać dyskusji, natomiast uważam, że gdyby w komiksie zrezygnowano z pokazania pentagramów, karty tarota czy łączonego z Doktorem Fate egipskiego znaku ankh, to opowieść naprawdę by na tym nic nie straciła.

Gusta są różne, ale ogólny poziom rysunków może się podobać. Doceniam to, że zmienia się styl graficzny w zależności od tego, do jakiego czasu przenoszona jest historia. Podobały mi się również rysunki w tych kilku miejscach, gdzie twórcy umieszczali jeden duży komiksowy panel na całych dwóch stronach.

Mniej więcej przekazałem już co chciałem na temat tego komiksu. Pierwsza połowa tego wydania zbiorczego zaciekawiła mnie, ale druga była już nierówna i pozostawiła mnie z niespełnionymi oczekiwaniami. Potrafiłbym z łatwością wskazać gorsze komiksy, nie mniej jednak i tak mógłbym zaśpiewać za zespołem Elektryczne Gitary: „A miało być tak pięknie”.

 

Marcin „Kędzior” Michalski

Recenzowane wydanie zbiorcze zawiera materiały, które ukazały się pierwotnie w zeszytach THE NEW GOLDEN AGE #1 oraz JUSTICE SOCIETY OF AMERICA #1-5

Jest dostępne w sprzedaży w ATOM COMICS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz