Od 2019 roku minęło już trochę czasu. Mimo tego na blogu nie pojawił się do tej pory, żaden dłuższy tekst o pochodzącej stamtąd maksi-serii DIAL H FOR HERO kierowanego do czytelników około 12-go roku życia. Nie jest to największe we wszechświecie arcydzieło, niemniej w mojej subiektywnej opinii zasługuje na wspomnienie. Poniżej recenzja pierwszego z dwóch tomów, tego tytułu.
Scenarzystą tej historii został Sam Humphries. Jeśli nie rozpoznajecie tego nazwiska, to jest osoba, która w ramach nienajlepszej serii GREEN LANTERNS z 2016 roku, współtworzyła ponad 30 zeszytów. Głównym rysownikiem został z kolei Joe Quinones. Zdecydowanie nie jest to pierwszy wybór dla najgłośniejszych serii w Marvelu czy DC, jednak tak samo jak Humphries, artysta ten miał okazję trochę z tymi wydawnictwami popracować.
Komiks rozpoczyna się od emocjonującego ukazania głównego bohatera, chłopaka o imieniu Miguel, kiedy leży z raną głowy w otoczeniu swoich przestraszonych rodziców. Niedługo później Superman przenosi postać do szpitala, uspokajając sytuację. Mija kilka lat, a życie Miguela ulega zmianom. Chłopak intensywnie uprawia różne sporty, również wyczynowe a dodatkowo pracuje w małej gastronomii, prowadzonej przez jego wuja. Pewnego wieczoru, przy użyciu roweru i rampy, próbuje przeskoczyć przepaść. Niestety nie udaje się to, a chłopak spada z dużej wysokości. Nagle przy zlatującym Migelu pojawia się… czerwony telefon stacjonarny. Przedmiot po kilku krótkich komunikatach, ratuje nastolatkowi życie… a przy okazji tymczasowo zmienia go w skrzyżowanie człowieka i ciężarówki. Kiedy bohater odzyskuje swoją dawną postać wokół niego jest pobojowisko. Przechodzi kilka kroków i trafia na Summer, niedawno poznaną dziewczynę, która właśnie ucieka z miasta, w dodatku ukradzionym od jego wuja samochodem. Chłopak dosiada się i oboje jadą ku dalszym przygodom, mając ze sobą dziwny, czerwony telefon stacjonarny.
Jeśli uważacie, że powyższe streszczenie pierwszego zeszytu tej serii jest dziwne, to macie racje. Pomimo odmiennego go reszty początku, historia szybko wchodzi na zwariowane tory. Co zwłaszcza widać w dalszej opowieści, fabuła staje się parodią komiksu i to nie tylko tego amerykańskiego. Na tle innych komiksów DIAL H FOR HERO wydał mi się odświeżający i to pomimo tego, że im dalej w historię tym narracja staje się troszkę niepotrzebnie zawiła, a przy okazji pretekstowa. Jako wadę można też wskazać trochę zbyt dramatyczny wstęp, zanim właściwa fabuła się rozwinie. Komiks nie osiąga takiego poziomu grania na emocjach jak przykładowo UNDER THE MOON: A CATWOMAN TALE (w polskiej edycji: CATWOMAN. W BLASKU KSIĘŻYCA), nie mniej jednak uważam, że rodzic powinien przejrzeć ten komiks zanim da go swojemu dziecku. Sam jestem bezdzietny, natomiast tak mi się wydaje.
DIAL H FOR HERO nie wpłynąłby na mnie tak pozytywnie, gdyby nie warstwa graficzna. Joe Quinones jako twórca większości szkiców, wykazał się. Parodiując różne typy komiksu, potrafił widocznie nawiązać do ich stylu rysunków. Mimo, że nie ustrzegł się swoich pracach wad, to jednak zrobił na mnie wrażenie. Być może recenzowana tu tytuł był powodem dla którego niedawno DC przydzieliło go do nowej serii BATMAN '89 korespondującej do dawnego filmu z Michaelem Keatonem.
Ktoś mógłby stwierdzić, że komiks podążą za obecnymi trendami z akcentowaniem poprawności politycznej, ponieważ główny bohater jest Latynosem a jego koleżanka Summer nosi tęczową koszulkę. Pomimo tego, nie dopatrzyłem się jednak w komiksie promocji mniejszości latynoskiej, ani jakiejkolwiek innej. Z racji, że jest to temat polaryzujący społecznie, obawiam się, że przez ten akapit zdenerwuję zarówno osoby bardziej lewicowe, jak i bardziej prawicowe. Pomimo tego, że osobiście światopoglądowo bliżej mi do tych drugich, to jednak ten tekst, jak i cała recenzja nie ma na celu kogokolwiek prowokować, a jedynie być sprawozdaniem, dla komiksu, którego i tak w żaden sposób nie współtworzyłem.
Reasumując, sam nie wiem czy komiks jest najlepszy dla jego zakładanej grupy wiekowej, ale mnie jako człowiekowi po trzydziestce, podobał mi się. Nie jest to historia do które chce mi się powracać, a mimo to wywarł na mnie większe wrażenie niż sporo innych tytułów. Nawet przy minusach w warstwie fabularnej, to wyróżniające DIAL H FOR HERO jest to, w jaki zwariowany sposób wplata się różne style rysunków do prowadzenia komiksowej opowieści. To jak pisałem we wstępnie, sądzę, jest to tytuł warty wspomnienia.
Marcin „Kędzior” Michalski
Omawiane wydanie zbiorcze zawiera z zeszytów komisowych DIAL H FOR HERO#1-6
Jest dostępne w sprzedaży w sklepie Atom Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz