Przy okazji poprzedniej recenzji komiksu z imprintu Young Animal napisałem, że miniserie ogłoszone po wydarzeniu MILK WARS stanowią w zasadzie przedłużone epilogi tytułów, które pojawiły się w pierwszym rzucie komiksów z tego zakątka oferty wydawniczej DC Comics. Dziś absolutnie zdania swojego nie zmieniam, lecz chciałbym posypać sobie głowę popiołem w jednej kwestii – przynajmniej w przypadku Cave’a Carsona, twórcy mieli naprawdę bardzo dobry pomysł na wieńczącą jego przygody historię.
Wcześniejsze przygody tytułowego bohatera, wydane pod postacią dwóch tomów cyklu CAVE CARSON HAS A CYBERNETIC EYE było wspólnym dziełem Jona Rivery i Gerarda Waya. Był to także tytuł, który uważałem wraz z SHADE: THE CHANGING GIRL za najlepszy z całej linii Young Animal. Nie byłem jednak pewien czy sukces tamtego komiksu w moich oczach to efekt pracy obu twórców czy też jeden z nich miał zdecydowanie mocniejszy wpływ na ostateczny kształt opowiadanej historii. W przypadku CAVE CARSON HAS AN INTERSTELLAR EYE w gronie twórców zabrakło Gerarda Waya i… komiks nic na tym nie stracił, co niejako odpowiedziało na krążące mi po głowie pytanie. Co więcej, mam podejrzenia iż po głowie Jona Rivery już od jakiegoś czasu krążyła opowieść o kosmicznej gwieździe muzycznej, ale krępowała go współpraca z kimś formatu Waya. Żartuję oczywiście, aczkolwiek faktem jest, iż w mojej ocenie nieobecność założyciela imprintu Young Animal przy tym tytule nijak nie wpłynęła na jego jakość.
Nadal jest niesamowicie dziwnie, a pomysłowość twórcy raz za razem potrafi zaskoczyć czytelnika. Już sam punkt wyjścia polegający na zabawie określeniem ”gwiazda muzyki” nastrajał bardzo pozytywnie, a dalej jest równie dobrze. Jednocześnie warto podkreślić, że CAVE CARSON HAS AN INTERSTELLAR EYE to wciąż przede wszystkim komiks o relacji ojciec-córka pomiędzy głównym bohaterem i Chloe, bo chociaż już w poprzednim tytule odbyli sporą terapię, to jednak widać tu wyraźnie, iż jeszcze sporo pracy przed nimi.
Za warstwę graficzną komiksu odpowiedzialni są Michael Avon Oeming (między innymi ”Powers”) oraz kolorysta Nick Filardi. Obaj wywiązali się ze swojej roli bardzo dobrze, aczkolwiek pewnie niebagatelny wpływ na moją ocenę ma fakt, że od dłuższego czasu jestem fanem twórczości Oeminga i była naprawdę mała szansa, iż warstwa graficzna CAVE CARSON HAS AN INTERSTELLAR EYE nie przypadnie mi do gustu. Oczywiście trzeba brać poprawkę na jego mocno charakterystyczny i raczej nietypowy styl rysowania, aczkolwiek sądzę, że jeśli ktoś zechce w ogóle sięgnąć po komiksy z linii Young Animal, to na pewno nie ktoś uznający tylko bardzo typową i na maksa oklepaną, superbohaterską kreskę.
Tom zawiera także back-upowe historyjki z poszczególnych zeszytów, skupiające się nieco mocniej na wspominanym nierzadko na łamach komiksu podcascie Carsona. Zdecydowanie najlepsze jest w nich to, że autorem rysunków jest tu Paul Maybury – artysta, którego mogłoby być zdecydowanie więcej na komiksowym rynku. Więcej materiałów dodatkowych nie stwierdzono. W komiks nie udało się wpakować nawet kompletu okładek wariantowych i czytelnicy uświadczą widok tylko tej z pierwszej odsłony miniserii.
Szkoda, że na chwilę obecną Cave Carson ponownie i zapewne na dłuższy okres wpadł ponownie w limbo. Zarówno CAVE CARSON HAS AN INTERSTELLAR EYE jak i wcześniejsze odsłony jego przygód, to komiksy, których wszyscy chcieliśmy, tylko o tym nie wiedzieliśmy. Ja ze swojej strony polecam wydać tych siedemnaście dolców, bo tak pozytywnie zakręconych historii możemy w DC Comics jeszcze długo nie uświadczyć.
Krzysztof Tymczyński
Tom CAVE CARSON HAS AN INTERSTELLAR EYE zawiera kompletną miniserię wydaną pod tym samym tytułem.
CAVE CARSON HAS AN INTERSTELLAR EYE do kupienia między innymi w ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz