czwartek, 20 stycznia 2022

BATMAN/FORTNITE: FUNDAMENT

Przyznam się szczerze, że o przedmiotowym komiksie zapomniałem, i to dwukrotnie. Po raz pierwszy zapomniałem, że muszę go przeczytać. Kiedy to zrobiłem, zapomniałem po raz drugi, tym razem, że musze go zrecenzować. Główny powód tego jest taki, że kompletnie nie interesuję się FORTNITEM. Oczywiście wiem, co to jest za gra, a czasami, gdy mój chrześniak się odpali, potrafi o niej gadać przez kilkadziesiąt minut bez przerwy. Zresztą, to właśnie on był powodem, dla którego zapisałem się na ten zeszyt, bowiem jak wszystkie komiksy dotyczące tego growego uniwersum zawiera on kod pozwalający odblokować dodatkowe elementy wewnątrz samej gry (zdaje się strój Batmana, Który się Śmieje) i dla siostrzeńca będzie to nie lada gratka. Tutaj mnie jednak takie bajery nie interesują i nie wpływają na ocenę samego komiksu.

A o czym w ogóle jest BATMAN/FORTNITE: FUNDAMENT? To słuszne pytanie, aczkolwiek lepsze byłoby: czy w ogóle jest BATMAN/FORTNITE? Samej treści jest tu bowiem raczej niedużo, zresztą całość ma format zeszytowy, nie tomikowy, więc nie jest to nic dziwnego. Dzieło to wydano głównie w celach reklamowych, by przypomnieć czytelnikom o BATMAN/FORTNITE: PUNKT ZEROWY, a także zajawić ich na sequel i stanowić początek nowej historii. I o ile pierwszy cel może zdecydowanie zrealizować, o tyle mam wątpliwości co do drugiego, wszak kolejna opowieść z cyklu BATMAN/FORTNITE nie została jeszcze nawet zapowiedziana i chyba bardziej rozsądnie byłoby wydać FUNDAMENT niedaleko jej premiery. Biegły w dziedzinie reklamy jednak nie jestem, więc kto tam mnie wie.

Czy powyższe oznacza, że komiks sam w sobie jest marnej jakości? Otóż nie. Chociaż właśnie tego się spodziewałem - konkretnie taniej reklamówki - całość czytało mi się zdecydowanie przyjemnie. Jak na tak niewielki format, obaj protagoniści (obok Batmana także tytułowy Fundament ze świata FORTNITE) przedstawiają się tu z pozytywnej strony, a ich potyczka i dalsza relacja zostały pokazane w ciekawy sposó. Batman Who Laughts jako antagonista także daje radę, udało się nawet zbudować odpowiedni klimat zagrożenia w kontekście pojawiającej się w Metropolis szczeliny łączącej uniwersum DC ze swiatem FORTNITE.Wszystko to oczywiście nie stanowi scenopisarskiej perły, ale mając do dyspozycji taki format, ScottSnyder, Christos N. Gage i Donald Mustard zrobili, co mogli. Trochę gorsze wrażenie sprawiają rysunki Joshuy Hixsona, ale nie na tyle, by należało je policzyć w poczet wad.

Wspomniane wady trudno mi tu jednak znaleźć. W zasadzie jedynym, co mi przeszkadzało, było jednolite tło dymków narracyjnych niezależnie od tego, czyje przemyślenia aktualnie śledzimy, co wprowadzało nieco zamieszania. Mimo to, nie mogę dać BATMAN/FORTNITE: FUNDAMENT oceny pięć czy sześć, komiks bowiem jest przeznaczony dla wąskiego grona odbiorców oraz mimo wszystko nie wychodzi ponad swój cel. Czwóreczkę jednak daję mu z czystym sumieniem. Dla fanów PUNKTU ZEROWEGO jest to lektura obowiązkowa, jednak pozostali czytelnicy raczej nie mają tu czego szukać, chyba że chcą sprawdzić, z czym w ogóle ten crossover się je i czy aby w niego niezainwestować - lepiej niepotrzebnie wydać złotych kilkanaście niż kilkadziesiąt.




Opisywany zbiór zawiera materiał pierwotnie opublikowane w zeszycie BATMAN/FORTNITE: FOUNDATION #1. Ten i inne komiksy wydawnictwa DC Comics (w tym BATMAN/FORTNITE: PUNKT ZEROWY możecie kupić na stronie Egmontu lub w sklepie AtomComics.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz