niedziela, 29 października 2023

BATMAN: NIE TYLKO BIAŁY RYCERZ

Sean Gordon Murphy powraca do świata, jaki powołał do życia pod koniec roku 2017, i jaki od samego początku spotkał się w większości z pozytywnym odzewem wśród miłośników przygód Mrocznego Rycerza z Gotham. Oto przed nami murphyversum odsłona trzecia, albo nawet czwarta, jeśli doliczyć spin-off poświęcony Harley Quinn. W tym cyklu alternatywnych losów Bruce'a Wayne'a i spółki, które trafiły pod skrzydła imprintu Black Label, wszystkie chwyty są dozwolone, nic nie jest pewne, a twórca cały czas ma w głowie pomysły na ciągnięcie tego projektu do przodu. Czym zaskoczy nas tym razem?

"To już nie jest tylko moje dziedzictwo. Batman należy do nas wszystkich".

Minęło ponad dziesięć lat od momentu zakończenia KLĄTWY BIAŁEGO RYCERZA. Kiedy Bruce siedzi we więzieniu, w mieście dzieli i rządzi Derek Powers. Ten ostatni wykorzystuje pieniądze z fundacji Wayne'a, aby samemu się wzbogacić. Zmienił kompletnie wizerunek Gotham i przeobraził je w miasto policyjne, kontrolowane twardą ręką przez jednostkę GTO dowodzoną przez Dicka Graysona. Policja zostaje natomiast zmarginalizowana. Kiedy Bruce dowiaduje się przypadkowo o wszystkim, a także o kradzieży prototypu specjalnego stroju ze swojej byłej jaskini, postanawia działać. Czy uda mu się pokonać nowego Batmana, uratować córkę Jokera i zjednoczyć z powrotem bat-rodzinę przeciwko wspólnemu wrogowi? Z pomocą swojego wspólnika - Jokera (!) będzie to zdecydowanie łatwiejsze.

Jest to kontynuacja zakrojonej na dużą ilość postaci oraz wątków opowieści, a zatem bez sensu wsiadać do tego rozpędzonego pociągu akurat na tym konkretnym przystanku. Tym razem Murphy puszcza oko w stronę fanów Batmana Beyond, przedstawiając nam swoją wizję Neo-Gotham oraz odświeżone wersje Terry'ego McGinnisa, Dereka Powersa/Blight czy Shriek. Fajnie widzieć te elementy i postacie w rękach scenarzysty, ale przyznam szczerze, że miałem trochę większe oczekiwania w tej kwestii. Powers niby stanowi duże zagrożenie, ale jakoś tego strasznie nie da się wyczuć, można było cały ten konflikt szerzej podbudować, więcej miejsca również poświęcić Terry'emu. A tak stanowią oni według mnie jedynie tło dla dalszego rozwoju relacji Bruce'a z innymi członkami rozbitej przez lata bat-rodziny.

Trochę szalonym pod kątem wykonania, ale jednocześnie bardzo oryginalnym i wprowadzającym pewien element komediowy posunięciem, okazało się sięgnięcie po Jokera. Zabieg z pasażerem na gapę pozwolił stworzyć niezwykły dynamiczny duet, wygenerował również sporo ciekawych scen oraz dialogów. Dziwne, ale fajne zarazem.

Bruce stara się odnaleźć w nowym, dziwnym i obcym dla siebie miejscu. To nie jest to samo Gotham, jakie widział przed oddaniem się w objęcia wymiaru sprawiedliwości. Uparcie chce działać sam, ale jak łatwo się domyślić nie będzie mu to dane. Ten komiks jest takim stopniowym zbieraniem elementów rozwalonej układanki, z czego niektóre niczym jednoimienne bieguny magnesu uparcie się odpychają. Są kłótnie, zgrzyty, czasem oczyszczająca wymiana ciosów i wyrzucenie z siebie trzymanych przez lata żalów i pretensji, ale na koniec drużyna stanowi już monolit. Niektóre twarze mogą zaskakiwać, zaś inne wydają się oczywiste, a najpopularniejszym kostiumem okazuje się ten należący do Robina. Murphy postanowił rozwinąć wątek Jasona, na co zabrakło miejsca w tomie drugim, a także dorzuca do grona pomocników Batmana zupełnie nową postać ze słynnym 'R' na piersi. Jest dosyć tłoczno i siłą rzeczy scenarzyście nie udaje się poświęcić wszystkim odpowiednio dużo czasu. 

Całkiem przyjemnie śledzi się te wszystkie mniejsze i większe dramaty, a także relacje pomiędzy różnymi bohaterami tej coraz bardziej rozbudowanej obsady uniwersum Białego Rycerza. Sam finał natomiast wypada bardzo poprawnie, w sumie nie ma tutaj jakichś sensacyjnych rozwiązań i fajerwerków. Dopiero dwie ostatnie strony obiecują nowy kierunek i pokazują, że Murphy nie zamierza porzucać kury znoszącej złote jajka, tylko jeszcze bardziej rozbudować skupione do tej pory jedynie na Gotham uniwersum. Wędka na czytelnika została zatem skutecznie zarzucona, pozostaje cierpliwie czekać.

Główna historia przedzielona jest dwuzeszytowym spin-offem skupionym na Jasonie Toddzie. Scenariusz do niego napisał gościnnie Clay McCormack. Jest to okazja, aby trochę lepiej rozwinąć postać pierwszego Robina, wprowadzić na scenę jeszcze jednego Robina (czy też Robinkę), a także dorzucić w tle starcie ze złoczyńcą znanym z BATMAN BEYOND o pseudonimie Shriek. Krótkie to i specjalnie nie ma czym się zachwycać, ale stanowi pewne urozmaicenie i coś tam zawsze dodaje do mitologii budowanej przez Murphy'ego.

Nad ilustracjami nie ma co się dużo rozpisywać, bo to dokładnie tego kalibru rysunki, co w poprzednich odsłonach. Murphy znów zachwyca tymi małymi i tymi dużymi kadrami. Dba o wszelkie detale związane z wyglądem Gotham, czerpie frajdę z prezentowania wszelkich pościgów, pojedynków, projektowania nowych kostiumów oraz konsekwentnie pozwala podziwiać różne rodzaje batmobilów. Wizualnie jest co podziwiać, a zatem wszyscy fani tej charakterystycznej kreski z pewnością będą usatysfakcjonowani. Dodatkową historię zilustrował Simone Di Meo, który również wykonał kawał dobrej roboty, wprowadził pewne urozmaicenie, ale nie wywołał takiego efektu WOW, jak to było w przypadku Murphy'ego.

Jeśli chodzi o samo wydanie, to zapewne problem będą mieli wszelcy miłośnicy zachowania konsekwencji na grzbietach. Jak widać na załączonym obrazku, każdy z dotychczasowych tomów żyje pod tym względem własnym życiem:

W otrzymanym do recenzji od Egmontu egzemplarzu znalazłem błąd już na samym początku, gdzie pomylono zeszyty, jakie składają się na ten komiks:

Poza tym miałem pecha, bo na kilku stronach w historii z udziałem Jasona i Gan rysunki są rozmazane (a w dwóch przypadkach plansze są również czymś delikatnie nacięte), taki trochę efekt 3D, tylko że nie dołączono okularów ;) Mam nadzieję, że Wasze egzemplarze okażą się prawidłowo wydrukowane. 

Nie wszystko w tej historii zagrało tak, jak powinno. Magia oraz ekscytacja, jakie pojawiły się przy okazji premiery pierwszego tomu gdzieś po drodze uleciały i czytając najnowszy album jest takie przeświadczenie, że wcześniej poziom był jednak wyższy. Nie zmienia to jednak faktu, że z jakichś dziwnych i może niezrozumiałych dla mnie samego powodów, za każdym razem chętnie sięgam po kolejne historie z murphyversum. Ładne rysunki, sporo humoru, nieoczekiwane zwroty akcji, czy też postawienie na widowiskowość przyczyniają się do tego, że z łatwością przymykam oko na niedoskonałości oraz głupotki fabuły. To kolejny odcinek alternatywnej batmanowej telenoweli, który szybko i przyjemnie wchodzi. Jeśli czytaliście poprzednie części i Wam się podobało, to i w tym wypadku będziecie mieli sporo powodów do zadowolenia.

-----------------------------------

Omawiany tom to oczywiście nie koniec historii rozgrywających się w tym alternatywnym świecie, co jak podkreśliłem wyżej pokazuje też końcówka tego albumu. W USA właśnie zakończył się spin-off z udziałem Jokera i jego dwójki dzieciaków, który Egmont najpewniej wyda gdzieś w drugiej połowie przyszłego roku. Jest tam też epilog, który sugeruje w przyszłości start kolejnej mini serii, najprawdopodobniej będzie to WORLD'S FINEST: WHITE KNIGHT, o której swego czasu Murphy wspominał. 

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: BEYOND THE WHITE KNIGHT #1 - 8 oraz BATMAN WHITE KNIGHT PRESENTS: RED HOOD #1 - 2.

Powyższy komiks zakupicie między innymi w internetowym sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz