czwartek, 31 grudnia 2015

BAŚNIE TOM 15: RÓŻA CZERWONA

Recenzja komiksu FABLES VOL. 15: ROSE RED wydanego w Polsce przez Egmont w grudniu tego roku jako BAŚNIE TOM 15: RÓŻA CZERWONA. Zarówno oryginalne, jak i polskojęzyczne wydanie tego komiksu znajdziecie w sklepie ATOM Comics.


Czas na ostatnią recenzję w tym roku. RÓŻA CZERWONA to jeden z bardziej opasłych tomów wchodzących w skład BAŚNI, gdyż zawiera ponad 250 stron. Zwieńczony jest on jubileuszowym, setnym numerem, który zawiera aż 100 stron. Można więc powiedzieć, że jest to ogromnie ważny i przełomowy komiks. Czytając spory już czas temu różne zagraniczne recenzje na temat RÓŻY CZERWONEJ stwierdziłem, że praktycznie każdy uznaje go za jeden z najlepszych zbiorów, jakie „spłodził” Bill Willingham w ramach swojej kultowej już serii. Czas zatem sprawdzić, czy faktycznie jest tak pięknie i różowo, jak mówią inni. 

Postacią przewodnią tej odsłony, co zresztą wydaje się być logiczne patrząc na tytuł, jest Róża Czerwona. Wraz ze scenarzystą cofamy się wiele lat w przeszłość i poznajemy nieznane do tej pory fakty z życia Róży oraz Śnieżki. Widzimy, jak obie siostry były blisko siebie i wspólnie przeżywały różne przygody, a także poznajemy powody, dla których jedna z sióstr zaczęła drwić z drugiej, dokuczać i na wszelki sposób uprzykrzać jej życie. To ciekawa historia pokazująca sposób przemiany Róży i porównanie jej wcześniejszych zachowań do tego, jak postępuje dzisiaj. Willingham wykorzystał w tym celu dwie znane baśnie i umiejętnie oraz logicznie połączył je ze sobą. Jedną z nich jest nieznana w Polsce „Królewna Śnieżka i Róża Czerwona”, druga zaś to klasyczna „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Warto przy tym dodać, że krasnoludy w tej opowieści nie są tak miłe i sympatyczne, jak to pamiętamy z dzieciństwa. W części skupiającej się na wczesnych losach sióstr i ich matki swój jakże ważny i niepozorny na tę chwilę debiut zalicza Książę Brandish, o którym głośniej zrobi się w kolejnych odsłonach cyklu.

Można powiedzieć, że mamy do czynienia z odsłoną zatytułowaną „Rose Red Resurrection”, gdyż tytułowa bohaterka po okresie umartwiania się nad samą sobą od czasu śmierci Niebieskiego Chłopca, wraca do świata żywych. Zarządzająca Farmą kobieta bierze wreszcie sprawy w swoje ręce, ucisza wszelkie spory dotyczące wyborów nowego lidera i jednoznacznie daje do zrozumienia, że to ona dzierży berło władzy. Czy komuś się to podoba, czy też nie kobieta szybko pokazuje, że nie ma z nią żartów. To nagła, ale spodziewana chyba przemiana i dobrze widać wreszcie Różę, po okresie marazmu i depresji, w tak wybornej formie. Inna sprawa, że wszyscy czytelnicy zastanawiają się, kim jest tajemnicza, emanująca jasnym światłem, postać, która nakłoniła dziewczynę do podjęcia zdecydowanych działań. Odpowiedź na to pytanie dostajemy w kolejnych tomach.

Nie ma tym razem ani słowa o bohaterze poprzedniej odsłony, czyli o Bufkinie. Wszyscy fani, których zyskał zapewne ostatnio ten sympatyczny Baśniowiec, muszą uzbroić się w cierpliwość, aby poznać dalszy rozwój wydarzeń z zaginionego biura dyrekcji.

Opisywany komiks składa się tak naprawdę z dwóch części. O ile ta pierwsza skupia się prawie w całości na Róży (mamy też zakończenie wątku z Niebieską Wróżką, Pinokiem oraz specyficznymi ochroniarzami Gepetta), o tyle druga to finałowa potyczka z Panem Mrocznym. Ponownie, jak to było w tomie 11., nastał czas, aby sfinalizować pewien trudny etap i rozprawić się z tzw. „wielkim złym”, ale sytuacja wygląda zupełnie inaczej, niż to miało miejsce wcześniej z Adwersarzem. Zamiast podzielonej na kilka etapów wojny, w którą zaangażowana była większość Baśniowców i która rozgrywała się na wielu polach naraz, teraz jest zupełnie inaczej. Tym razem mamy bowiem pojedynek jeden na jednego. Do walki z Mrocznym staje największa i najpotężniejsza z wiedźm, ale wynik nie jest taki, jakiego wszyscy mogliby się spodziewać. Jedno jest pewne, nic już nie będzie takie, jak przedtem.

Ktoś z Baśniowców odchodzi na zapowiadaną wcześniej emeryturę (czy aby na pewno?), a na świat przychodzi z kolei nowa Baśniówka płci żeńskiej, co wlewa wreszcie odrobinę radości pośród będących ostatnio ciągle na wygnaniu i martwiących się o dalszy byt bohaterów. Okazuje się, że nawet Farma nie jest już bezpieczna i cała grupa przenosi się do kolejnej, ostatniej już bezpiecznej przystani. Jedna osoba zostaje i nieoczekiwanie wchodzi w „egzotyczny” sojusz, co zwiastuje szereg nowych, ciekawych wydarzeń i liczę, że wątek ten będzie w przyszłości dobrze wykorzystany.

W związku z tym, że w skład zbioru wchodzi również numer jubileuszowy, to mamy tutaj mnóstwo dodatków. Polskie wydanie jest pod tym względem dokładnie takie jak oryginalne. Dostajemy tym samym grę planszową, a także gotowe do wycięcia makiety i figurki postaci, które można wykorzystać do odegrania baśniowego teatrzyku. W ramach bonusów są też krótkie historie jako ilustrowana forma odpowiedzi na pytania fanów oraz opowiadanie z Pinokiem w roli głównej, w którym to, odwrotnie niż do tej pory, Buckingham odpowiada za scenariusz, a Willingham za ilustracje. Na samym końcu albumu znajduje się z kolei krótki szkicownik Marka. Jednym słowem: bogato.

Piętnasty tom BAŚNI zasługuje oczywiście na bardzo wysoką ocenę, gdyż dzieje się tutaj sporo interesujących i przełomowych dla przyszłych losów Baśniowców rzeczy. Nie znaczy to jednak, że nie można dopatrzyć się jakichś minusów. Przykładowo, długo wyczekiwane przez czytelników starcie z Duladanem następuje nagle i nie jest tak porywające, jak by się można było spodziewać. Może marudzę, ale oczekiwałem bardziej rozbudowanych przygotowań i podchodów, a tutaj takie coś. W poprzednim tomie prawie nie było Mrocznego, a teraz od razu staje do decydującej walki. Zupełnie jakby ktoś specjalnie przyspieszył scenariusz tak, aby finał nastąpił właśnie w jubileuszowym #100. Poza tym jednak obserwujemy masę interesujących rzeczy na temat poszczególnych bohaterów, z których prawie każdy ma tutaj swoje pięć minut. Kilka ważnych pytań pozostaje bez odpowiedzi, a końcówka zwiastuje nowe problemy, z którymi będą musieli zmierzyć się świeżo upieczeni rodzice. Oj, będzie się działo. 

Ocena: 5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów FABLES #94 – 100

Serdeczne podziękowania kierujemy w stronę wydawnictwa Egmont Polska, które udostępniło nam egzemplarz do recenzji.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz