Wśród kilku kolekcjonowanych
przeze mnie w formie trejdów serii z logo Rebirth na okładce, znalazło się
oczywiście miejsce na RED HOOD AND THE OUTLAWS. Jeszcze niedawno sam bym się
nie podejrzewał o to, że właśnie nowe odsłony tej serii będą jednymi z tych
najbardziej wyczekiwanych. Też tak macie? W takim razie na pewno zdążyliście już
przeczytać, a może planujecie uczynić to w najbliższym czasie, czwarte wydanie
zbiorcze z przygodami nietypowej trójcy, będącej czymś na kształt lustrzanego
odbicia klasycznego zespołu tworzonego przez Batmana, Supermana oraz Wonder
Woman. Dotychczasowe trzy albumy dostarczyły całą masę ciekawej, trzymającej w
napięciu, pełnej humoru, wyszukanych dialogów oraz urozmaiconych pojedynków
rozrywki, a zatem dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Na pierwszy ogień wezmę stronę
graficzną GOOD NIGHT, GOTHAM. Do wielu rzeczy łatwo się przyzwyczajam, podobnie
jest z Dexterem Soy w roli dyżurnego ilustratora tej serii. Soy to RHATO i
odwrotnie, właściwie ciężko wyobrazić sobie po tych przeczytanych 25 zeszytach
innego artystę pasującego do tego projektu. Nie jest jakimś odkrywczym i
zaskakującym stwierdzenie, iż Dexter znów stanął na wysokości zadania rysując
większość numerów zawartych w czwartym tomie, a najbardziej jak zwykle podoba
mi się jego interpretacja Red Hooda. Gościnnie w roli rysowników (mając za zadanie
zilustrować cały zeszyt, lub zaledwie kilka stron) pojawiają się Marcio Takara,
Alisson Borges, Phil Hester czy też Trevor Hairsine. O tym ostatnim akurat
nigdy wcześniej nie słyszałem. Wszyscy oni dysponują odmienną kreską od Soya,
ale taka odmiana nie odbiła się jakoś strasznie na jakości, gdyż umiejętnie
dostosowano ich styl do konkretnej historii, czy sekwencji. Wizualnie RHATO od
początku Odrodzenia stała na satysfakcjonującym poziomie i w tej kwestii, na
całe szczęście, do tej pory nic nie uległo zmianie.
Czas pochylić się nad tym, co
zaproponował nam nieustannie zaskakujący od dwóch lat Scott Lobdell. Poprzednia
odsłona obfitowała w sporą ilość zabawnych sytuacji oraz dialogów, teraz jest
już mniej błogo, bardziej poważnie. Przemiana, jaka dotknęła Bizarro oczywiście
nie była na stałe, czego domyślali się czytelnicy, ale czemu za wszelką siłę
próbuje zapobiec sam zainteresowany, nie chcąc poddać się bez walki. Skoro
bowiem ktoś dostał okazję stać się z nieco opóźnionego w rozwoju, niezbyt
inteligentnie wypowiadającego się osiłka geniuszem, to zrozumiałe, że trudno mu
się pogodzić z sytuacją, iż to wszystko zostanie mu z powrotem zabrane. Decyduje
się w tym celu na ryzykowny krok, a cała sytuacja nie ujdzie oczywiście uwagi,
zaniepokojonym stanem swojego przyjaciela Artemis oraz Red Hoodowi. Atmosfera
robi się gęsta i w powietrzu czuć, że szykuje się trudna rozmowa oraz raczej
nieunikniona konfrontacja wewnątrz zespołu. Bizarro jest przerażony oczekując
na to, co nieuchronne, ale w tym momencie wkracza Lobdell pokazując, jak wiele
znaczą przyjaciele, którzy nawet w najtrudniejszej sytuacji stanowią bezcenne
wsparcie. Wątek Brainzarro został satysfakcjonująco zakończony, a najbardziej
emocjonalna jest chyba scena, jak Jason i klon Supermana leżą obok siebie na
trawniku. To właśnie dla takich momentów warto sięgnąć po ten komiks.
GOOD NIGHT, GOTHAM nie jest
jakimś jednym, dłuższym story arciem, tylko składanką ukazującą poszczególnych
bohaterów w codziennych sytuacjach. Oprócz kwestii regulującej sprawę Bizarro
mamy okazję zaobserwować również wyczekiwaną od pewnego czasu randkę Artemis i
Jasona, czy też poznać bieżące oraz przeszłe relacje tej pierwszej z Lexem
Luthorem. Ostatnio pojawiła się moda w świecie komiksu na różnego rodzaju
aplikacje na smartfona, jedna z nich pojawiła się również i w omawianym tomie.
W tym wypadku informuje ona, na pomocnika którego złoczyńcy działającego w
Gotham pasujesz najbardziej, i tym samym możesz pomóc mu podbić miasto, świat
itp. Robi się z tego powodu małe zamieszanie, ale prędzej czy później nasi
bohaterowie będą musieli tą sprawę uporządkować.
Ważną część, która jest
jednocześnie prologiem do nowego rozdania w ramach tego tytułu, stanowi
historia, w której Red Hood mocno zachodzi za skórę Pingwinowi. Jednocześnie
przeszłość dogania Jasona, dowiaduje się on przełomowych informacji na temat
własnego ojca, a Cobblepot jest wyraźnie zadowolony z faktu, iż całe życie jego
przeciwnika zaczyna się nagle walić. Kumulacja niefortunnych wydarzeń i słaba
psychika sprawiają, że Red Hood daje się ponieść emocjom, łamiąc przy okazji
obietnicę, jaką złożył Mrocznemu Rycerzowi w RED HOOD AND THE OUTLAWS REBIRTH #1.
Łatwo się domyślić, że jego zachowanie nie ujdzie uwadze Batmana, a winny
będzie musiał ponieść konsekwencje. Zakończenie nie jest zatem z gatunku tych,
gdzie wszyscy żyli długo i szczęśliwie, wręcz przeciwnie. Dotychczasowe Dark Trinity
w jednej chwili rozpada się na kawałki, miastu grozi widmo poważnej katastrofy,
zaś były uczeń staje do walki ze swoim mistrzem. Finał obfituje w dużo akcji,
zwrotów sytuacji oraz raczej smutnej atmosfery. Śledzi się to jednak bardzo
przyjemnie, z zapartym tchem, a scenarzysta umiejętnie zgrywa ze sobą wszystkie
elementy, świetnie ukazując emocje poszczególnych członków dotychczasowego
zespołu.
Coś się kończy, coś się
zaczyna. Scott Lobdell teoretycznie mógł jeszcze dalej pociągnąć ten wózek do
przodu, ale postanowił z różnych względów zakończyć pewien etap i pójść w nieco
innym kierunku. Czy lepszym? O tym można się przekonać czytając na bieżąco
wydawane w USA zeszyty z solowymi już przygodami Jasona Todda. Z czwartym tomem
jest podobnie, jak z całą serią, czyli niby nic spektakularnego, ale jednak
lektura strasznie wciąga, zwłaszcza te nietypowe relacje pomiędzy
poszczególnymi członkami drużyny. Drużyny, która pomimo kolosalnie różnych
charakterów szybko ewoluowała w coś na kształt rodziny, z jaką czytelnik
oczywiście sympatyzował. Dobry komiks superbohaterski gwarantujący miło
spędzony czas i oferujący w odpowiednich ilościach wszystko to, czego od takiej
historii obrazkowej się oczekuje.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów RED HOOD AND THE OUTLAWS
#19 - 25
Omawiany komiks znajdziecie między innymi w ofercie sklepu ATOM Comics.
Autor: Dawid
Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz