czwartek, 13 stycznia 2022

BATMAN 4/91 - ANARCH W GOTHAM

- Głos ludu to głos boga! - tą ideą kieruje się zamaskowana postać, która debiutuje na kartach TM-Semicowego komiksu Batman 4/1991 r. Nowy adwersarz Człowieka Nietoperza ma złotą maskę, czerwoną pelerynę i szpiczasty kapelusz. Jego bronią jest pałka, którą razi śmiercionośnym prądem. I puszka spraju, za pomocą którego podpisuje swoje dzieła. To Anarky, postać stworzona przez Alana Granta pod koniec lat 80-tych. Szkockiego autora, który chciał przemycić filozofię anarchizmu do komiksów wydawnictwa DC.

Z Anarchem (bo tak przetłumaczono jego pseudonim w polskiej wersji) po raz pierwszy zetknęliśmy się w kwietniu 1991 r. Na świecie zadebiutował dwa lata wcześniej - w oryginale opowieść została rozłożona na dwa numery Detective Comics (608-609) z 1989 roku. Historię wymyśloną przez Granta zilustrował Norm Breyfogle (1960-2018). Artysta, którego jestem oddanym fanem. Jego surowa, ostra kreska, nietypowe kadrowanie i wyraziste postaci na trwałe zapadły mi w pamięć.

Pewnego dnia w Gotham City pojawia się tajemnicza postać - Anarky. Nie jest jednak „typowym” łotrem, w klasycznym tego słowa znaczeniu. Staje w obronie ciemiężonych i reaguje na problemy gnębiące społeczność. Opowiada się po stronie maluczkich którzy zgłaszają swoje obawy do lokalnej gazety. Za ich namową, Anarky rozprawia się z muzykiem rockowym, na koncertach którego sprzedawane są narkotyki. Wymierza sprawiedliwość przedsiębiorcy, który zatruwa miejską rzekę toksycznymi ściekami. Bierze na cel bankierów, którzy za bezcen wykupują od miasta tereny pod mieszkania komunalne. Niestety, nie przebiera w środkach. Muzyk trafia w ciężkim stanie do szpitala. Przedsiębiorca zostanie podtopiony w toksynach, które spuszcza do rzeki. Samozwańczy mściciel burzy fundamenty pod nową lokację banku. To wszystko sprawia, że Batman i komisarz Gordon rozpoczynają poszukiwania, które kończą się dramatycznym finałem.

Jak wspomniałem, Anarky nie jest typowym łotrem. To postać, którą niełatwo jednoznacznie ocenić. Choć zwolennicy filozofii anarchizmu nie będą mieli z tym raczej problemu – postać, która opowiada się po stronie ciemiężonych, walczy z kapitalistami, niweluje problemy części społeczeństwa, reprezentuje głos ludu.

- Pokrewny duch. Ten ktoś znajdzie duże poparcie w mieście – ocenia Alfred, kamerdyner Bruce’a Wayne’a. Batman jest jednak idealistą.  - Niech na mnie nie liczy. Jego sprawa może słuszna, ale te metody… Moje metody też nie zawsze są legalne, ale jest różnica. Uznaję przemoc jako konieczność, ale nie jako karę – mówi Wayne.

Ten akapit będzie zawierał spojler, więc jeśli nie czytaliście historii o Anarkym, możecie śmiało przeskoczyć do następnego. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Grant uczynił Anarchem młodego człowieka – dwunastolatka, który zdecydował się stanąć w obronie ciemiężonych [jego imię to Lonnie Machin]. Batman nie posiadający tej wiedzy (w końcu Anarch krył się pod maską, ze specjalnym stelażem) zdecydował się jednak podjąć walkę jak równy z równym. Jak nietrudno się domyślić, szybko znokautował młodego społecznika. Co ciekawe, autor opowieści chciał uczynić Anarky’ego jeszcze bardziej okrutnym. Chciał, by dwunastolatek świadomie zabijał, ale nie przeszło to przez tryby cenzury DC. - Cóż, nie robiliśmy tego w komiksach. Ale Denny [Dennis O'Neil, ówczesny redaktor Detective Comics – red.] był szefem – mówił w jednym z wywiadów Grant.

W sumie historia ma jednak swój happy end. I nawet wątki humorystyczne. - Nie był po stronie krzywdzących. Chciał naprawiać świat. I nie mam serca obwiniać go za to – podsumowuje Batman w rozmowie z Gordonem, po rozwikłaniu śledztwa. Nie wie jednak, że odlatując w ciemne zaułki Gotham City będzie miał wysprejowany znak anarchii na swojej pelerynie. Anarky stawia więc w tej historii ostatnie słowo.

Jeśli spojrzymy do Wikipedii i innych źródeł, to znajdziemy jeszcze kilka ciekawostek na temat tej historii. Wspomniałem już, że Grant to zadeklarowany anarchista. Ale był też pomysł na to, by np. z Lonnie Machina uczynić kolejnego Robina. Ostatecznie nie przeszedł, ale kto wie jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie inni scenarzyści? (Winny? Marv Wolfman) Grant miał też pomysł, by zrobić z Lonniego syna Jokera. To też nie przeszło. Anarky pojawił się jeszcze później w historiach m.in. z New52, ale to już opowieść na kolejny tekst.

 

Wojtek

blogokomiksach.blogspot.com

2 komentarze:

  1. Fajna recenzja, dzięki 👌😉 tak się składa,że mam w pdfie wszystkie (albo prawie wszystkie) Batmany z TM Semic😉. Zerknę sobie na ten komiks 👌 Może być,że za dzieciaka już go przeczytałem. BTW podobieństwo Anarky do V rozumiem nie jest przypadkowe?;) Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki Bin Laden. Anarchiści to tacy sami idealiści jak Talibowie

    OdpowiedzUsuń