"We could ask this guy. But, I mean, he headbutted Superman, so he's clearly not the cleverest"
Po fenomenalnym starcie runu Toma Taylora w ramach serii NIGHTWING okazało się, że strasznie polubiłem postać, która do tej pory była przecież dla mnie mocno neutralna. Patrząc jednak na to, w jak prosty, przyjemny, przystępny i przyjazny sposób Taylor i Redondo nakreślili nowy rozdział w życiu Nightwinga, wręcz trudną sprawą wydaje się, aby ktoś nie dołączył do grona fanów tej serii oraz pierwszego Robina, wyczekując co miesiąc kolejnych rozdziałów i tego, czym tym razem zaskoczą nas twórcy. Dziś kilka słów na temat drugiego wydania zbiorczego, gdzie ponownie można już w ciemno spodziewać się wielu powodów do zadowolenia, a wysoki poziom zostaje zachowany.
Kiedy Dick Grayson ujawnia swoje plany
dotyczące stworzenia fundacji Alfreda Pennywortha i tym samym pomocy bezdomnym
dzieciom w Blϋdhaven, nie wszystkim ta decyzja się podoba. Zwłaszcza wściekłemu
Blockbusterowi, który czuje, że władza oraz kontrola nad miastem ucieka mu z
rąk, dlatego też wyznacza nagrodę dziesięciu milionów dolarów za głowę
Graysona. Złoczyńca nie zdaje sobie jednak sprawy, jak wielu przyjaciół posiada
Dick, i że zadarł z niewłaściwą osobą. Dodatkowo porwana zostaje ukochana psina
Graysona, główny bohater zalicza team-upy z Supermanem (Jon Kent) oraz Flashem
(Wally West), a gdzieś w tle Heartless wykonuje kolejny mały krok w kierunku
zdetronizowania Rolanda Desmonda.
Pierwszy tom zakończył się na zeszycie 83, zaś drugi rozpoczyna się od zeszytu 87, co tylko w teorii wygląda, jakby coś ważnego miało nas ominąć. Obawy są jednak niepotrzebne, gdyż brakujące numery stanowią swego rodzaju przerywnik/interludium, część batmanowego crossovera FEAR STATE i zostały zebrane w osobnym albumie wraz z annualem. O ile ten ostatni one-shot fajnie pokazuje relacje pomiędzy Dickiem i Jasonem Toddem - warto przeczytać, o tyle trzyczęściowa, gościnna wizyta Graysona i Barbary w Gotham wydaje się wymuszona i raczej niepotrzebna. Szkoda, że Taylor musiał na chwilę porzucić to, co tak ciekawie zaczął budować dla Nightwinga w Blϋdhaven i dostosować się do crossoverowych wytycznych, ale takie są stety/niestety od dawna realia w DC czy Marvelu. Jeśli jesteście ciekawi przebiegu walki z Magistratem, to oczywiście możecie sięgnąć po NIGHTWING: FEAR STATE, ale jak pominiecie ten komiks i przejdziecie od razu do NIGHTWING: GET GRAYSON, to w mojej aż tak wiele nie stracicie.
Zeszyt 87 to kolejna perełka, jakie skrywa w sobie seria NIGHTWING. W rzeczywistości numer ten to jedna duża plansza, gdzie pierwsze skrzypce gra rewelacyjny Bruno Redondo. Artysta ten nie przestaje się rozwijać, zaskakiwać, eksperymentować i zarzucać czytelnika nowymi pomysłami oraz urozmaicając szatę graficzną. Każda jego okładka ma w sobie jakąś magię i przykuwa uwagę, a to jak ukazuje Nightwinga w ruchu, czy też wyraża emocje na twarzach postaci to wręcz prawdziwa uczta dla oczu. Zachwycają nie tylko te duże plansze, ale również te znacznie mniejsze, niepozorne kadry i sposób, w jaki wszystko jest rozplanowane. To właśnie głównie dzięki Redondo nawet takie krótkie historie, gdzie Dick ucieka przed płatnymi zabójcami oraz rusza na ratunek swojej kochanej psinie mają w sobie wiele uroku, chociaż w teorii przecież niewiele się tutaj dzieje.
Redondo rysuje także trzy kolejne
zeszyty wchodzące w skład tego tomu, aby w dwóch ostatnich zostać zluzowanym na
chwilę przez Geraldo Borgesa. Ten drugi rysownik pojawi się jeszcze gościnnie w
późniejszych numerach serii. Brazylijczyk oczywiście daje z siebie wszystko
zapewniając całkiem solidną oprawę wizualną, ale nie oszukujmy się, to nie ta
sama liga co Bruno Redondo. Dzięki daniu Hiszpanowi odrobiny odpoczynku widać
jeszcze wyraźniej, jak wiele wnosi do tego komiksu i jak dużą jego prace robią
różnicę.
Tom Taylor dalej konsekwentnie przeobraża na swoją modłę zakątek DCU skupiony wokół Dicka Graysona pokazując, jak ważny dla DC Comics jest to bohater, a także jak piękne, naturalne, ludzkie relacje utrzymuje z innymi bohaterami. Blockbuster zdecydowanie nie docenił swojego przeciwnika i nie przewidział, jak wielu przyjaciół posiada Grayson, i jak bardzo gotowi są oni dla niego się poświęcić. I z wzajemnością. Można pozbawić przykładowo Dicka dachu nad głową, a on i tak zamiast o siebie, w pierwszej kolejności będzie martwił się o los innych pokrzywdzonych.
Mini crossover z Supermanem, gdzie obaj próbują rozwikłać zagadkę mordowanych w Metropolis, obdarzonych supermocami nastolatków, czy też wspólna akcja z Wallym, w ramach której udaje się schwytać wielu płatnych zabójców to nie są żadne wymuszone team-upy, tylko sensownie wplecione w serię NIGHTWING elementy, które jeszcze lepiej i głębiej pokazują ludzką stronę głównego bohatera. Historie te obfitują w całą masę jakichś one-linerów, easter eggów, zabawnych sytuacji (chociażby 'na barana' u Flasha, obrona maskotką, czy też odblokowywanie telefonu KGBeasta), trafnych spostrzeżeń, pamiętanych na dłużej kadrów, a przede wszystkim ciekawych dialogów, w których pisaniu Taylor jest przecież prawdziwym mistrzem, co zresztą zaobserwować można w innych pisanych przez niego seriach. A wszystko trafione w punktu, podkreślając zalety i wady konkretnej postaci, wyśmiewając to, co zasługuje na wyśmianie, ale zachowując powagę sytuacji, kiedy jest to konieczne i warte podkreślenia.
Czy są tutaj jakieś minusy do dostrzeżenia? Wydarzenia w Blϋdhaven toczą się w dosyć wolnym tempie, co część osób może oczywiście denerwować, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię Heartlessa. Z jednej strony wkurza takie częste przełamywanie fabuły i skupianie się na jakichś wątkach pobocznych, ale z drugiej te przerywniki są przecież tak genialnie napisane i ukazane, dają tak wiele frajdy z czytania, że w moim odczuciu spokojnie można przymknąć oko na tempo panujące w tym komiksie.
Żadnych obaw o spadek formy duetu
Taylor/Redondo ani przez moment nie miałem, stąd też nie jestem zaskoczony, że
obaj panowie ponownie dostarczyli mi komiks napakowany rewelacyjnymi dialogami,
pięknie zilustrowany, wciągający i strasznie uzależniający. Mocno wyczuwalna
jest radość, jaką twórcy czerpali wymyślając kolejne przygody Dicka i jego
przyjaciół, dzięki czemu również i ja czerpałem ogromną przyjemność czytając
GET GRAYSON. Jest to lektura, do której aż chce się później wracać. NIGHTWING
to bez dwóch zdań najlepszy komiks ukazujący się aktualnie z logo DC na
okładce, o czym sami pewnie dobrze wiecie, także Ameryki tutaj żadnej nie
odkryłem. Jeśli jeszcze jakimś trafem nie zdecydowaliście się go sprawdzić, to
żałujcie, bo nie wiecie co tracicie.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów NIGHTWING #87-91 oraz SUPERMAN: SON OF KAL-EL #9.
Powyższy komiks można znaleźć w ofercie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Pięć gwiazdek dla recenzji :)
OdpowiedzUsuńCzy będzie recenzja najnowszego tomu Bohaterowie i Złoczyńcy - LS: Ścieżka Tornada? To jest nowy materiał czy dubel?
OdpowiedzUsuńJest to nowy materiał, ale recenzji nie będzie, bo celowo tego tomu nie zakupiłem. Znam oryginał i akurat tak się złożyło, że nie do końca są to moje klimaty, chociaż wiele osób tą historię poleca.
Usuń