Nowy rok rozpoczynamy tradycyjnie od głośnego i wartego przeczytania komiksu napisanego przez wybitnego scenarzystę. DCEASED: MARTWA PLANETA to spokojnie mógł być ostatni rozdział zombie sagi Toma Taylora, jaka wystartowała w maju 2019 roku. Szczęśliwe zakończenie, wzruszająca ostatnia scena, ale jednocześnie pozostawiona po drodze furtka, dzięki której bez problemu w każdej chwili można stworzyć jeszcze jeden rozdział. I z tej furtki Taylor z radością skorzystał, zaś ja, tak jak to podkreśliłem przy okazji recenzji poprzedniej części, bardzo chętnie powróciłem do tego alternatywnego świata, oczekując kolejnej dawki przedniej komiksowej rozrywki. A więc zajrzyjmy jeszcze ten jeden raz do świata DCEASED. Po raz ostatni. Ostatecznie. Definitywnie.
Lekarstwo zostało znalezione, dwa miliardy ludzi zamieszkujących Ziemię uwolnionych od wirusa - w tym również Clark, a Trigon zostaje pokonany. Niestety radość bohaterów zostaje zakłócona, gdy pojawia się Brainiac i przekazuje niepokojące informacje. Na Nowej Genezie pojawił się nieżyjący Darkseid, który infekuje równaniem antyżycia coraz więcej planet, bardzo szybko rozszerzając epidemię na cały wszechświat. Kto tak naprawdę odpowiada za powstanie wirusa, i czy jest sposób, aby raz na zawsze się go pozbyć? Kluczem do zwycięstwa okaże się heroiczna decyzja podjęta przez jedną z ważnych postaci, jaka wyszła cało z historii przedstawionej na kartach pierwszego tomu cyklu DCEASED.
Nie jest łatwo pozbyć się kury znoszącej złote jajka, a tak można określić ciepło przyjęty przez czytelników projekt zatytułowany DCEASED. Kiedy wydaje się, że wszystko zostało już powiedziane i pokazane, Tom Taylor wyciąga z rękawa kolejne postacie i rozpoczyna zabawę niemal od nowa. To on przecież dzieli i rządzi w tej piaskownicy zwanej uniwersum DC. Udowadnia, że zostało tam sporo interesujących herosów/złoczyńców, czy zagadnień, wobec których ma konkretny plan, i które wniosą coś wartościowego do zainicjowanej w 2019 roku intrygi. Tutaj przecież nie ma absolutnie żadnych ograniczeń i nikt nie ma immunitetu nietykalności. Każdego można w razie potrzeby wskrzesić i każdego z łatwością można pozbawić życia, czy zarazić wirusem (nawet mother box). I to jest fajne, ta totalna nieprzewidywalność odnośnie losu naszych bohaterów.
WAR OF THE UNDEAD GODS to wejście na kolejny poziom i podkręcenie skali zagrożenia, co wiąże się z wycieczką w różne zakamarki kosmicznego zakątka DC. Punktem wyjściowym jest powrót Darkseida, którego wątek został urwany w poprzednim tomie. Tym razem w rolę narratora wciela się Alfred, który przeżywa osobisty kryzys, kiedy część osób udaje się przywrócić do świata żywych, a dla zabitych przez niego Bruce'a, Dicka, czy Tima nie ma takiej opcji. Emocjonalne podejście do pisanych przez siebie postaci oraz wszystkie te mniejsze i większe dramaty, ponownie stanowią siłę napędową, odróżniając tę historię od zwykłej superbohaterskiej nawalanki. Scenarzysta zgodnie z przewidywaniem wrzuca na scenę nowych graczy, podkręcając i tak już gorącą atmosferę. Nie brakuje mocnych cliffhangerów, zaskakujących i trudnych do przewidzenia zwrotów akcji, nieoczywistych sojuszów, inteligentnych dialogów, fajnych one-linerów, poruszających, ale też i zabawnych scen. Za to wszystko polubiłem poprzednie odsłony.
Tempo jest dosyć szybko i dzieje się naprawdę dużo, ale nie wszystkie zabiegi scenarzysty przypadły mi tym razem do gustu. W pewnym momencie sięga po rozwiązania zbyt absurdalne i naciągane, trochę na siłę podkręcając epickość, wydłużając historię i doprowadzając jedna po drugiej do nietypowych konfrontacji. Wiem, że chciałby pokazać jak najwięcej spektakularnych starć i dorzucić jeszcze więcej osób, najlepiej przemieniając ich w zombie, ale trzeba wiedzieć, kiedy tą szaloną karuzelę wreszcie zatrzymać. Zdziwiłem się mocno dodaniem w pewnym momencie dużego twistu do kwestii związanej z tym, co tak naprawdę stanowi główne zagrożenie dla uniwersum DC. Nie będę spoilerować, ale po protu jakoś nie pasuje mi taki zwrot akcji do tego wszystkiego, co obserwowaliśmy do tej pory.
"I'm an eleven on the Guy Gardner greatness scale. And the scale only goes up to six. That's just how good I am".
Najbardziej z omawianego albumu wspominać będę niewątpliwie wszelkie sceny z udziałem Lobo oraz Guya Gardnera, którzy skradają cały show. Wymiana zdań wspomnianego Green Lanterna z Brainiacem, Lobo w starciu z Thanagarianami czy Lightrayem, albo dialog pomiędzy Green Arrowem i Aresem to przykłady takich małych perełek, jakie Taylor umieścił w tym rozdziale.
Ostatnia mini seria jest najdłuższa, gdyż liczy osiem numerów, jakie ukazywały się oryginalnie od sierpnia 2022 do kwietnia 2023. Udało się zatem zamknąć opowieść o zombiakach w niemal równo cztery lata, co z pewnością należy uznać za całkiem niezły wynik.
Wizualnie bez zmian, z czego akurat należy się tylko cieszyć. Nie wyobrażałem sobie, aby ktoś inny niż Trevor Hairsine mógł zilustrować ostatni rozdział. Artysta ten już wcześniej pokazał, że dobrze czuje się poruszając po wykreowanym przez Taylora świecie, odciskając niezapomniane piętno i gwarantując równy, solidny poziom. Jeśli ktoś do tej pory nie słyszał o tym brytyjskim twórcy, to teraz z pewnością będzie jego charakterystyczny styl kojarzył. Trzeba przyznać, że praca nad cyklem DCEASED przysporzyła mu popularności i jego kreska, choć nie w każdym komiksie by się sprawdziła, to akurat całkiem dobrze do takich zombie klimatów pasuje. Dodam jeszcze, że kilkanaście plansz stworzył Lucas Meyer, a raptem kilka Neil Edwards, także ich symboliczna cegiełka w tym projekcie jest raczej nieodczuwalna.
Nie wszystko w tym komiksie przypadło mi do gustu. Momentami niektóre rzeczy wrzucone zostały już na siłę, schemat z zarażaniem kolejnych postaci zaczął być nużący, a origin całego wirusa nawet rozczarowujący. Nie zmienia to jednak faktu, że komiks ten w większości czytało się z uśmiechem zadowolenia na twarzy, zapewnił solidną porcję naprawdę przyjemnej superbohaterskiej rozrywki, a sam finał wydaje się satysfakcjonujący, obfitujący w dramaturgię oraz napakowany dużym ładunkiem emocjonalnym. Okazuje się, że jednak warto było dotrwać do końca tej szalonej i widowiskowej przygody. Dzięki panie Taylor, znów pan nie zawiódł :)
Polecam zarówno ten tom, jak i cztery wcześniejsze - łącznie trzy główne mini serie plus dwa tie-iny. Tworzą one jedną zamkniętą całość, ukazując z różnej perspektywy i na przestrzeni kilku lat walkę świata DC z zagrożeniem w postaci śmiercionośnego wirusa zamieniającego bohaterów i złoczyńców w rządne krwi zombie. Alternatywny świat, z dala od kontinuum, napakowana po brzegi akcją, dramaturgią, humorem i ciekawymi scenami historia, a do tego przegląd niemal całego tego pięknego i różnorodnego świata DC. Historia, do której naprawdę chętnie się wraca.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DCEASED: WAR OF THE UNDEAD GODS #1-8.
Tą ostatnią opowieść z alternatywnego, opanowanego przez zombie świata DC, znajdziecie w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz