wtorek, 8 maja 2018

WKKDC #45 – NOWA GRANICA cz.1


Dostępny obecnie w kioskach album Wielkiej Kolekcji Komiksów DC, jak i zresztą następny, będący jego kontynuacją, to kolejne duble na polskim rynku wydawniczym. W tym przypadku jednak można przymknąć na to oko. W końcu jeśli dzięki temu więcej osób będzie miało okazję, żeby zapoznać się z NOWĄ GRANICĄ, tym lepiej. Taki komiks jak ten, zdecydowanie jest tego warty.

Wydanie nowej edycji NEW FRONTIER zbiegło się niemal dokładnie z drugą rocznicą śmierci jego autora. Darwyn Cooke przegrał walkę z rakiem 14 maja 2016 roku, a jego historia wstrząsnęła całym komiksowym środowiskiem. Znakomity rysownik i równie utalentowany scenarzysta zostawił po sobie fantastyczne dzieła, z których to właśnie NOWĄ GRANICĘ należy traktować jako jego najprawdziwsze opus magnum.

Omawiany tom zbiera pierwsze trzy zeszyty mini-serii, wydawanej na przestrzeni 2004 roku. Komiks spotkał się ze znakomitym przyjęciem wśród fanów oraz krytyków i dziś, nie bez powodu, regularnie wymieniany jest w jednym szeregu z najwybitniejszymi tytułami w historii DC. O tym, że ciągle cieszy się szacunkiem i stanowi inspirację dla kolejnych autorów niech świadczy fakt, że całkiem niedawno Peter Tomasi i Patrick Gleason oddawali mu hołd na łamach „odrodzonego” SUPERMANA. Scenarzyści jednego z flagowych periodyków w ofercie wydawnictwa dedykowali Cooke’owi dwuzeszytowy story arc pt. Return to Dinosaur Island, który mogliście przeczytać w drugim tomie przygód Człowieka ze Stali opublikowanym kilka miesięcy temu przez Egmont.

NEW FRONTIER można nazwać lżejszą, pogodniejszą odpowiedzią na legendarnych WATCHMEN Alana Moore’a. Wbrew pozorom obie te pozycje naprawdę sporo łączy. Zarówno w jednej, jak i drugiej, trafiamy do pogrążonego w Zimnej Wojnie świata, w którym ludzie obawiają się superbohaterów i patrzą im na ręce. Podobnie jak Moore, i Cooke zdecydował się wprowadzić do swojego dzieła fragmenty fikcyjnych gazet, które nie tylko służą ekspozycji i opisaniu pewnych wydarzeń, ale także prezentują nastroje społeczeństwa i uwiarygadniają całość.

O ile jednak wizja w WATCHMEN była niezwykle pesymistyczna i dołująca, o tyle z komiksu Cooke’a bije wręcz trudna do opisania radość i nadzieja. U Moore’a czasy Zimnej Wojny stały pod znakiem atomowego zagrożenia, zaś w NOWEJ GRANICY, choć wciąż widać ich ciemne strony, jawią się poniekąd jako początek czegoś dobrego. Pewnego rodzaju wyjście z mroku, do którego znacznie przyczynia się zresztą nowa generacja herosów.

To lata, w których Justice Society of America, ustępuje powoli miejsca wielbionym przez tłumy Supermanowi i Wonder Woman czy też Batmanowi, będącemu jeszcze niczym więcej jak tylko miejską legendą. To również czas, w którym na Ziemię trafia tajemniczy przybysz z Marsa, mieszkańców Central City zadziwia bohater zwany „Flashem”, a młody Hal Jordan szkoli się na wybitnego pilota.

Na kartach NOWEJ GRANICY przewija się ogrom popularnych postaci ze świata DC, przez co całość, zamiast skupiać się na kimś konkretnym, utrzymana jest w formie krótkich, przeplatających się nowelek. Cooke przeskakuje z jednego wątku na drugi, prowadzi nas w kolejne miejsca i nie boi się w szybkim tempie przenosić akcji o parę lat do przodu. Nie oczekujcie zatem typowej, linearnej historii. NEW FRONTIER przypomina raczej skrótowy przegląd po epoce, która kształtowała dobrze nam znanych superbohaterów. Scenarzysta pozwala sobie wprowadzać pewne zmiany względem kanonu, zachowując przy tym charaktery postaci i klimat ich dawnych przygód.

Tak rwana narracja zapewne zgubiłaby niejeden komiks i niejednego autora, ale u Cooke’a wszystko gra tak, jak powinno. Wielka w tym zasługa oprawy graficznej, za którą zresztą sam odpowiadał. Jego urokliwa, prosta kreska cieszy oko i doskonale współgra z historią, będącą przecież jednym wielkim pokłonem w stronę komiksów z czasów Złotej i Srebrnej Ery. Każda postać, mimo że nakreślona przy pomocy zaledwie kilku pociągnięć ołówka, wypada niesłychanie charakterystycznie. Patrząc na NOWĄ GRANICĘ pod kątem ilustracji, śmiało można nazwać ją małym arcydziełem.

To słowo pasują zresztą do tego tytułu idealnie. NEW FRONTIER to prawdziwa perełka, której po prostu nie wypada nie znać. Niewiele jest takich komiksów, w których dosłownie można się zanurzyć i za ich pomocą w trakcie lektury przenieść do innego świata.  

5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DC: THE NEW FRONTIER #1-3 oraz ADVENTURE COMICS #466.1

2 komentarze:

  1. Po naprawdę długiej przerwie od komiksów o trykociarzach wróciłem do hobby jakoś kilka lat temu. Wtedy kupowałem większość Marveli i DC wydawanych przez Egmont. Pamiętam, jak po przebrnięciu przez kilka numerów Marvel Now i New 52 sięgnąłem po Nową granicę i jaki szok przeżyłem, że kreska/rysunki mogą relaksować oczy. Przez co pochłonąłem to (w wersji od Egmontu) tomiszcze raz dwa, a teraz z przyjemnością do niego wracam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak samo jak w przypadku Sprawiedliwości, wolę to duże, ekskluzywne wydanie, ale cieszę się, że jest wybór i dostępność. Ta kolekcja jest w takich cenach, że być może nawet szarpnę się na Cry for Justice jeśli wydadzą :)
    Udało mi się ostatnio dostać figurkę Flasha z The New Frontier właśnie (szyld sklepu wprowadzał w błąd, że tylko edukacyjne zabawki!) i mocno zaskoczył mnie timing, że pierwszy tom w tym samym czasie w Empiku, fajno.

    OdpowiedzUsuń