Tak jak wspominałem przy okazji poprzedniego tomu, w tle pojawiał się tam wątek Mr. Freeze’a i faktycznie w tym wydaniu zbiorczym znajduje on swój finał. Złoczyńcy udaje się bowiem ostatecznie przywrócić swą żonę do życia, co za sprawą pewnych nieprzewidzianych konsekwencji zmusza go do sprzymierzenia się przeciw niej z Batmanem. Album uzupełniony jest dwom krótszymi historiami. W pierwszej z nich Bruce stara się dowiedzieć czy w sierocińcu imienia jego matki dzieją się jakieś niepokojące rzeczy. W drugiej stara się rozwiązać sprawę dziwacznego rytualnego mordu mającego miejsce podczas świąt Bożego Narodzenia.
Mr. Freeze od czasu jego pojawień się w Batman: TAS był jednym z moich ulubionych przeciwników Gacka. Niejednoznaczny i tragiczny, o bodaj najlepszym originie spośród wszystkich gothamskich złoczyńców. I bardzo cieszę się, że próby jego zmiany szybko poszły w zapomnienie. Tomasi podszedł do sprawy od innej strony i zamiast mieszać w przeszłości postanowił wywrócić do góry nogami jego relację z Norą Fries. I musze przyznać, że wyszło mu to całkiem zacnie. W opowieści mamy sporo całkiem niezłych scen akcji, ale jej główną zaletą jest rozgrywka między trójką bohaterów, którzy starają się nawzajem wyprowadzić w pole. A zakończenie wprowadziło sporą zmianę w uniwersum Batmana (choć ciekawe czy na długo). Najwięcej jednak frajdy sprawiły mi epizodyczne pojawienia się Alfreda i Bullocka, których cięty język wprowadzał do historii nieco humoru.
Jednocześnie smutne i przerażające, ale zarazem podnoszące
na duchu jednozeszytowe „Sieroty” Toma Taylora to moja ulubiona opowieść z tego
tomu. Pozbawiona jest jakiegoś konkretnego wroga i w zasadzie wszystkie
postacie są w niej w ten czy inny sposób ofiarami. Z drugiej strony ma też
rozwalający tekst Damiana o domach dziecka należących do jego ojca: „To trochę
niepokojące, że dysponujesz całymi budynkami pełnymi potencjalnych zapasowych
Robinów.”
Najsłabiej natomiast wypada zamykająca album dwuczęściowa „Martwa
Zima”. Zaczyna się jeszcze dosyć intrygująco – tuż przed świętami ma miejsce
masowy mord dokonany przy użyciu metod średniowiecznych wikingów. Jednak w
drugiej części fabuła skręca w raczej absurdalne rejony i w efekcie kończy się
bardzo rozczarowująco. Na plus zaliczy należy za to ponownie obecność Bullocka
i jego permanentnej irytacji zachowaniem Batmana.
Główną historię zilustrował jak zawsze świetny Doug Mahnke.
A pewna różnica w jakości poszczególnych zeszytów wynika z nieustannie
zmieniającego się zestawu osób nakładających tusz. Z kolei najlepsza opowieść
ma najsłabszego ilustratora. Rysujący „Sieroty” Fernando Blanco wypada co
najwyżej przeciętnie. Sytuacja zdecydowanie poprawia się przy ostatniej
historii. Odpowiedzialny za jej zilustrowanie Scott Godlewski odwalił kawał
dobrej roboty i w efekcie rysunki ciągną w górę ocenę „Martwej Zimy”. Wydanie
zbiorcze tradycyjnie uzupełnione jest o okładki, zarówno „zwykłe” jak i
alternatywne i tym razem właśnie te drugie robią w większości zdecydowanie większe
wrażenie.
Mimo potknięcia przy okazji krótszej z dwóch napisanych
przez niego opowieści Tomasi wrócił do dobrego poziomu z początku serii, tym
razem dodatkowo podnoszonego przez obecność zeszytu napisanego przez Taylora. Dodatkowo
strona graficzna wypada w większości bardzo dobrze, więc ostatecznie mogę z
czystym sercem polecić ten tom wszystkim fanom gacka, zwłaszcza że wydarzenia z
głównej opowieści są dosyć istotne.
Tomasz Kabza
Opisywane wydanie zbiera materiał z DETECTIVE COMICS #1012-10019
Komiks jest do kupienia w sklepach Egmontu i ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz