Niestety nie dam Wam na to żadnej gwarancji, lecz postaram się raz na +/- miesiąc wrzucać kolejne odsłony tej rubryki, a jej treścią będą komentarze dotyczące tego, co dzieje się wokół DC w USA jak i naszym kraju. Dajcie znać tu lub na naszym blogowym koncie na Facebooku czy taka forma ”Kąciku Komiksiarza” Wam pasuje? No to zapraszam do dalszej części posta.
Król drugiego planu
Tom King jest już w szeregach DC Comics od 2014 roku i przez ten czas udało mu się zbudować sobie status jednego z najważniejszych, o ile nie obecnie najważniejszego scenarzysty wydawnictwa. W momencie, gdy Scott Snyder oraz Geoff Johns wyraźnie spuścili z tonu, to właśnie były agent CIA zaczął być najmocniej eksploatowanym twórcą, lecz chwała mu za to, że robi to w pewnym sensie na własnych warunkach. King bowiem wyraźnie świetnie się czuje, gdy pracuje nad postaciami nieco zakurzonymi czy też z drugiego planu (no sorry, ale Rorschachowi bardzo daleko do statusu Batmana czy Supermana) i chyba wszyscy się ze mną zgodzicie, że jak dotąd dwa zdecydowanie najsłabsze projekty tego twórcy dla DC to te, w których udział brały największe armaty uniwersum DC, a więc BATMAN (przy czym dodam od razu, że maxi-serii z udziałem Catwoman nie śledzę) oraz KRYZYS BOHATERÓW. Jasne, przy tym drugim mocno namieszali mu edytorzy oraz Dan DiDio, niemniej autorem scenariusza wciąż jest King. Obecnie w ofercie DC znajdują się aż cztery komiksy sygnowane nazwiskiem tego twórcy, a więc wspomniane już BATMAN/CATWOMAN i RORSCHACH, a także STRANGE ADVENTURES oraz SUPERGIRL: WOMAN OF TOMORROW. O trzech ostatnich mogę wypowiedzieć się bardzo pozytywnie. Nie jestem jednym z wyznawców Alana Moore’a, któremu tyłek pęka na widok każdej kolejnej serii z postaciami ze STRAŻNIKÓW i dlatego mogę śmiało napisać, że King robi fajne rzeczy w swoim tytule nawiązującym do tego legendarnego dzieła, zaś w przypadku Adama Strange’a i ekipy to mam nieodparte wrażenie, że za rok komiks ten może wyłapać parę nominacji do Eisnerów. Dlatego też, gdy DC ogłosiło iż King bierze na tapet kolejną, nieco już zakurzoną postać, od razu się ucieszyłem.
Zwłaszcza, że tym razem wykopano Christophera Chance’a, znanego też pod pseudonimem Human Target. Jest to druga postać w historii DC Comics, która nosiła tę ksywę, zaś zdolnością owej postaci była tak duża specjalizacja w charakteryzacji oraz swoistym aktorstwie, że mógł on wcielić się w dowolną osobę. Zadebiutował on w komiksach w 1972 roku i przez dekadę pojawiał się epizodycznie w seriach ACTION COMICS czy DETECTIVE COMICS, aż w końcu ktoś dostrzegł w nim na tyle duży potencjał, że Chance otrzymał… serial telewizyjny. Ten zadebiutował na kanale ABC w 1992 roku i doczekał się tylko 7 epizodów. Tu wracamy do komiksów, ponieważ Chance zaliczył całkiem udany pobyt w Vertigo. Najpierw w 1999 roku ukazała się licząca 4 zeszyty miniseria, zaś w 2003 seria regularna, której udało się przetrwać przez 21 odsłon i była kawałkiem naprawdę udanego komiksu. W 2010 roku Chance powrócił do telewizji za sprawą kolejnego serialu i tym razem HUMAN TARGET ”zagryzł” nieco lepiej, ponieważ doczekał się dwóch sezonów i łącznie 25 odcinków, zanim stacja FOX skasowała tytuł. W tym samym czasie DC zdecydowało się wydać miniserię liczącą 6 numerów, lecz osadzoną w świecie znanym ze wspomnianego serialu. Dodać tu należy jeszcze, że kolejna już telewizyjna inkarnacja Christophera Chance’a zaliczyła dwa gościnne i całkiem przyjemne występy w serialu ARROW (sezony 5 i 6).
Nie oszukujmy się jednak, że jest to postać trzecioplanowa i w uniwersum DC nie odegrała praktycznie żadnej roli. Nowy komiks ze scenariuszem Toma Kinga wydany będzie pod szyldem DC Black Label, więc w zasadzie wszystko wskazuje na to, że scenarzysta będzie mógł sobie pofolgować, a ponieważ za rysunki odpowiedzialny będzie Greg Smallwood (m.in. ”Moon Knight” do scenariusza Jeffa Lemire’a), to ja już się jaram, ponieważ wydaje się być to projektem idealnie skrojonym pod to, w czym Tom King sprawdza się najlepiej. Premiera nowego komiksu HUMAN TARGET jesienią.
DC Comics w Pixel-Boxie
Nie wiem czy jesteście zainteresowani takimi rzeczami, lecz myślę iż warto wspomnieć, że tematyką kolejnego Pixel-Boxa będzie DC Comics. Miałem okazję zobaczyć na Instagramie zawartość wcześniejszego, który był poświęcony Marvelowi i… podziękuję. Zapłacenie 147 złotych za koszulkę, brelok, kubek i jakąś niedużą figurkę, nawet jeśli wszystko jest licencjonowane, jakoś mnie nie przekonuje. Zwłaszcza, że tematem przewodnimi ma być Batman. Jeśli Was już jak najbardziej interesują takie gadżety, to klikajcie TUTAJ.
HAAAAAAAND!
Byłem przedwczoraj w kinie na ”Czarnej Wdowie” (jest spoko, Scarlett jak zwykle cudowna, lecz show skradła Florence) i pomijając już fakt, jak przyjemnym uczuciem było posadzić cztery litery na sali kinowej, to jeszcze lepszym uczuciem było zobaczyć kolejny zwiastun filmu SUICIDE SQUAD: LEGION SAMOBÓJCÓW, do którego premiery został już niecały miesiąc (chociaż po drodze i po cichu przesunięto ją o tydzień). Znowu pojawiły się w nim nowe sceny, jak chociażby zaprezentowanie mocy T.D.K. (czyli postaci zagranej przez Nathana Fillona) i nieco więcej Kapitana Boomeranga. Trudno przez to nie odnieść wrażenia, że coraz łatwiej jest przewidzieć kto w trakcie filmu kopnie w kalendarz. Przy okazji wizyta na Filmwebie ujawnia, że w polskiej wersji językowej Ratcatcher została… Szczurołapką. No nic, trudno. Faktem jednak jest, że jaram się na myśl o tym filmie zdecydowanie bardziej, niż nakazuje logika. Panie Gunn, jeśli Pan tego nie zepsujesz, to gdzieś, kiedyś, przy okazji będę nosić pana na rękach.
Mam też nadzieję, że kin do tego czasu nie zamkną, a każdy DCManiak będzie szturmować sale, by obejrzeć co tam Gunn, DC i Warner znowu wymyślili.
Krzysztof Tymczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz