Recenzja oparta na wydaniach zeszytowych.
Wspominałem niedawno o historii, jaką Phillip Kennedy Johnson napisał na potrzeby serii SUPERMAN, teraz nadszedł czas na ocenę tego, co ten sam twórca postanowił zaoferować czytelnikom drugiego tytułu z udziałem Kal-Ela, czyli ACTION COMICS. O ile zeszyt #1029 był jeszcze częścią historii "The Golden Age" (zawarty w tomie SUPERMAN: THE ONE WHO FELL), o tyle sześć kolejnych to już osobny story arc wpychający chcąc nie chcąc głównego bohatera na drogę, jaka prowadzi prosto do Świata Wojny i czekającego tam wymagającego przeciwnika w postaci Mongula. I jak wskazuje sam tytuł tej serii, na brak efektownej akcji zdecydowanie nie będzie można narzekać. Ale czy tak samo będzie pod kątem jakościowym?
Clark musi zaakceptować fakt, że jego moce słabną, i że wkrótce będzie trzeba pożegnać się z rolą głównego obrońcy planety. A jak na złość ta zostaje właśnie zaatakowana przez statki ze Świata Wojny. Flota z Warworldu ściga kierujący się na Ziemię pojazd z uciekinierami, którzy okazują się mieć powiązania z rodzinną planetą Kal-Ela. Czy jest szansa na to, że część Kryptonijczyków jednak żyje? W tym samym czasie mieszkańcy Atlantydy odkrywają we wraku kosmicznego statku uchodźców niezwykłe źródło mocy, co doprowadza do konfliktu pomiędzy ludem Aquamana, a rządem USA.
Zanim Johnson przejął stery nad supermanowym zakątkiem DCU, miał okazję pokazać próbkę swoich możliwości w ramach eventu FUTURE STATE. To właśnie tam zateasował m.in. pewne przyszłe wydarzenia dotyczące wizyty eSa w Warworldzie, do których konsekwentnie w trakcie swojego runu w ACTION COMICS zamierza dążyć. Przystępując do czytania/oglądania omawianych w tej recenzji wydarzeń nie trzeba jednak w żadnym wypadku znać przebiegu FUTURE STATE: SUPERMAN WORLDS OF WAR oraz SUPERMAN: HOUSE OF EL. Nie są to historie porywające i przyjemne, zresztą jak zdecydowana większość komiksów wydanych pod szyldem FS, ale jeśli mimo wszystko chcecie się o tym przekonać na własnej skórze, to droga wolna. Ale jakby co ostrzegałem. Już lepiej w ramach wstępu zaznajomić się z dwuczęściową historią z SUPERMAN #29 i AC #1029.
Wszystkie drogi i wszystkie prologi prowadzą do Mongula. W tomie THE ONE WHO FELL zobaczyliśmy początek kłopotów Clarka z mocami i przygotowywanie Jona jako jego zastępstwo. Wątek ten jest oczywiście po części obecny również w pierwszym story arcu w ramach serii AC, gdzie następuje już oficjalna zmiana warty, na którą od dłuższego czasu DC nas przygotowywało. Rozmowa Clarka z Jonem, rozmowa Jona z Damianem oraz pożegnanie Clarka z Lois i dyskusje z Ligą Sprawiedliwości są ukazane z dużym wyczuciem i odpowiednio dobranym ładunkiem emocjonalnym, przez co również i czytelnik może wczuć się w sytuację, z jaką musi zmierzyć się superrodzina. Pewien etap się dla nich kończy, pewien nowy się zaczyna, a zmianom tym towarzyszy spora niepewność i znaki zapytania. Superman odlatuje wraz ze swoją nową drużyną w kierunku Warworldu zdając sobie doskonale sprawę, że bierze udział w niebezpiecznej grze Mongula, że to może być prowokacja oraz pułapka, i że może z tej misji już nie wrócić. Bohater ten ma jednak ryzyko oraz troskę o innych wpisaną w swoje DNA, stąd nie dziwi fakt, że jeśli tylko jest iskierka nadziei, to trzeba podjąć ryzyko.
Akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony obserwujemy główny, obfitujący w sporo dramatycznych i emocjonalnych wydarzeń wątek z udziałem kosmicznych uchodźców, zaś z drugiej jesteśmy świadkami eskalacji konfliktu na linii Atlantyda - siły zbrojne Stanów Zjednoczonych. Ten drugi akurat uznaję za słabszy punkt historii, trochę wrzucony na siłę, a równie dobrze można go było przenieść do bardziej adekwatnej serii DC (AQUAMAN, czy JUSTICE LEAGUE).
Johnsonowi nie można mieć za złe, że wzorem wielu swoich poprzedników postanowił dodać od siebie coś nowego do i tak już bogatej supermanowej mitologii. Jeszcze niedawno namieszano mocno z postacią Jor-Ela, czy też wprowadzono wątek Rogola Zaara, co niestety nie można było zaliczyć do udanych eksperymentów/modyfikacji. Zaserwowane w tym komiksie rewelacje dotyczące Kryptonijczyków wydają się czymś - przynajmniej na tym etapie - ciekawszym i sensowniejszym, dlatego też czekam na pełne wyjaśnienie wątku Phaelosian. Jeszcze mocniej natomiast oczekuję na ubogacenie i rozwinięcie historii Świata Wojny i jego mieszkańców, co ma być prawdziwą rewolucją, w tym oczywiście ujawnienie tożsamości oraz motywów, jakimi kieruje się tajemnicza zakapturzona postać.
Poziom z każdym kolejnym rozdziałem idzie delikatnie, ale jednak w górę, całość zaczyna nabierać przyjemnego kształtu i co najważniejsze (w moim przypadku oczywiście) stanowi zachętę, aby sięgnąć po kontynuację.
Za narysowanie pięciu z sześciu rozdziałów odpowiada Daniel Sampere, który jest raczej znany większości miłośników komiksów wydawanych przez DC. Od kilku ładnych lat artysta ten udziela się przy okazji różnych projektów, głównie pełniąc rolę tzw. fill-in artist, zastępujący w razie potrzeby innego, dysponującego bardziej znanym nazwiskiem twórcę. Moim zdaniem od dawna zasługiwał na to, aby być tym pierwszym wyborem i dostać w swoje ręce jakiś liczący się miesięcznik, co stało się właśnie w przypadku AC i wyszło temu komiksowi tylko na dobre. Sampere nie ma wprawdzie jakiegoś wyrazistego i oryginalnego stylu, ale dysponuje wystarczająco dokładną i przyjemną do śledzenia kreską, idealnie nadającą się do wizualizacji komiksów superbohaterskich. Jedna odsłona przypadła w udziale Christianowi Duce (ten od FLASHA Williamsona), którego plansze są troszkę mniej efektowne, ale i tak prezentują się zadowalająco. Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo podoba się taka warstwa graficzna i nie miałbym nic przeciwko, aby Daniel Sampere na dłużej zakotwiczył przy serii AC.
WARWORLD RISING to solidnie napisana i bardzo dobrze zilustrowana historia, stanowiąca jeden długi prolog do poważniejszych wydarzeń, jakie czekają na Supermana już za rogiem. Coś dla siebie znajdą tutaj zarówno miłośnicy dynamicznych i obfitujących w potężne wybuchy oraz efektowne wymiany ciosów scen, ale także osoby szukające przemyślanych dialogów i zrozumienia/wyczucia głównego bohatera przez scenarzystę. Chociaż lektura tych kilku zeszytów niczego mi nie urwała z wrażenia, to jednak wyczuwalny jest od początku pewien przemyślany, konsekwentnie realizowany pomysł dotyczący Supermana. Mój apetyt w każdym razie udało się pobudzić i oczekuję większych emocji po WARWORLD SAGA, która od dłuższego czasu zapowiadana jest jako wydarzenie pokroju ŚMIERĆ SUPERMANA.
Recenzja historii zawartej na kartach ACTION COMICS #1030 - 1035.
Wydanie zbiorcze ACTION COMICS: WARWORLD RISING można przedpremierowo nabyć w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Uwielbiam komiksy. Zbiorcze wydania są bardzo opłacalne, przyjemnie się czyta.
OdpowiedzUsuńhttps://radhal.pl/