czwartek, 2 maja 2024

PRZEWODNIK PO ASTRO CITY TOM 1

- Astro City wita. Prosimy o ostrożną jazdę - 

Kolejny komiks o przygodach superbohaterów w kolorowych i cudacznych kostiumach, jakich na co dzień mamy od groma na rynku? Oj nie panie i panowie, zdecydowanie nie. ASTRO CITY to coś znacznie więcej. To wrzucenie nowej jakości do superbohaterskiego worka pełnego przewidywalności, powtarzalności, czy jechania na oklepanych od wielu lat przez DC czy Marvela schematach. Seria wymyślona przez Kurta Busieka narodziła się co prawda w roku 1995 pod szyldem Image Comics (gdzie zresztą niedawno ponownie trafiła), ale większość czasu spędziła jako część imprintu Wildstorm, a później Vertigo. I ku mojej uciesze wreszcie ukazała się po polsku nakładem Mucha Comics, które to wydawnictwo planuje opublikować wszystkie sześć grubych tomów. PRZEWODNIK PO ASTRO CITY TOM 1 to nie tylko ładnie prezentujący się grubasek (niemal 500 stron) w twardej oprawie i w powiększonym formacie, tylko kawał świetnego komiksu, po który prędzej czy później powinniście również i Wy sięgnąć.

Poznajcie wyimaginowaną metropolię, zamieszkiwaną przez zmagających się z różnymi problemami oraz zadaniami superbohaterów, a także równie ciekawych - zwykłych ludzi. Jak wygląda typowy dzień z życia Samarytanina? Co spotkało w młodości pewnego dziennikarza? Co zrobi drobny przestępca, kiedy pozna sekret jednego z herosów? Na czym polega specyfika dzielnicy Shadow Hill? O czym marzy najmłodsza członkini Pierwszej Rodziny? Co robi za dnia Spowiednik, a także czy uda się zapobiec inwazji kosmitów? Oto jedne z wielu pytań, na które warto będzie poznać odpowiedzi. Zapnijcie pasy i czujcie się ostrzeżeni - ten komiks uzależnia.

ASTRO CITY to jedna z tych niepozornych serii, o których można było nie słyszeć do tej pory, albo też celowo odkładać jej sprawdzenie na później. Jakie jest potem zdziwienie, że zwlekało się z przeczytaniem i obejrzeniem czegoś tak zaskakująco dobrego i wciągającego. Pewnie nie napiszę nic odkrywczego w tym temacie, ale to prawda, że kiedy już raz zajrzysz do miasta zwanego Astro City, to już nie będziesz chciała/chciał tego miejsca opuścić. Nie dziwi też wtedy fakt, że komiks ten zyskał uznanie krytyków i zgarnął kilka statuetek Eisnera.

Busiek, Anderson oraz Ross stworzyli od podstaw całe miasto, a także nakreślili sylwetki poszczególnych bohaterów. Akcja umiejscowiona jest teoretycznie w połowie lat 90-tych, ale widać wyraźnie, że jest to bardziej unowocześniona, wyidealizowana, pozbawiona wielu negatywnych elementów charakterystycznych dla tamtej epoki, Ameryka z przełomu lat 40-tych i 50-tych ubiegłego stulecia. Jedna dzielnica przykładowo przypomina bardziej Metropolis, inna natomiast Gotham City. Dużą rolę odgrywa tutaj ambitne, stawiające tylko i wyłącznie na prawdę dziennikarstwo. Liczne, czasem mniej, a czasem bardziej widoczne nawiązania do wszelkich postaci, czy miejsc jest jak najbardziej celowe. Fani komiksów DC oraz Marvela szybko zorientują się, że Kurt Busiek bazował większość swoich herosów oraz złoczyńców właśnie na znanych, lubianych oraz sprawdzonych postaciach z tych dwóch wydawnictw. Wykorzystał ich jednak do ukazania i podkreślenia czegoś nowego, obierając oryginalną, unikalną, własną drogę, a taki Samarytanin, czy Gwardia Honorowa nie są stawiani za wszelką cenę ponad zwykłymi obywatelami, jako nieskazitelne wzory do naśladowania. Nikt nie jest idealny, każdy ma jakieś problemy, słabości czy grzechy. 

Przewodnik to niezwykle trafne określenie, jeśli chodzi o sytuację, z jaką mamy do czynienia w tym komiksie, a zwłaszcza w jego pierwszej części. Inauguracyjne sześć rozdziałów to odrębne, zamknięte i luźne historie, niczym w antologii, takie ASTRO CITY: POCZĄTEK, gdzie w ramach rozgrzewki wrzuceni zostajemy w sam środek tego nowego uniwersum. Nie stanowi jednak większego problemu, aby szybko połapać się w panujących tutaj realiach. Niektóre rozdziały skupiają się na ukazaniu ludzkiej strony jakiegoś bohatera, zaś inne koncentrują się na zwykłych, pozbawionych nadprzyrodzonych mocy mieszkańcach. Ich perypetie i problemy pozwalają lepiej przybliżyć czytelnikowi świat wykreowany przez scenarzystę, a nawet niepozorne na pierwszy rzut oka wydarzenia okazują się jakoś powiązane z innymi, co zostanie pokazane w drugiej części. Każda z tych opowieści jest inna, unikatowa, a ich poziom jest albo dobry, albo bardzo dobry. 

W drugiej części albumu scenarzysta odchodzi od pojedynczych epizodów na rzecz nieco dłuższych opowieści poświęconych Astrze, Jack-in-the-Box, a także zajmującej najwięcej miejsca intrygi skupionej wokół Spowiednika oraz inwazji obcych. Ta ostatnia w połączeniu z kilkoma one-shotami z początku zbioru, stanowi najmocniejszy moim zdaniem punkt omawianego albumu. Samarytanin, Skrzydlata Wiktoria, Jack-in-the-Box, Wisielec, Pierwsza Rodzina, Spowiednik, Ministrant, Dżentelmen, czy nawet głupawy Crackerjack - za wszystkimi kryje się jakaś ciekawa historia, jakaś tajemnica, osobisty dramat, inna motywacja oraz inne spojrzenie na wykonywaną "pracę" i mieszkańców Astro City. Równie ważne i ciekawe, a może nawet i ciekawsze, są wątki skoncentrowane właśnie wokół randomowych postaci wyjętych z tłumu. Kogoś można polubić, kogoś innego niekoniecznie, ale wszędzie aż kipi od emocji, przeżyć, różnych punktów widzenia. Nie brakuje zwrotów akcji i widowiskowych pojedynków z udziałem superbohaterów, ale w tym wypadku stanowią one miły dodatek i schodzą gdzieś na dalszy plan. Nie jest to szybka lektura, ale to absolutnie nie przeszkadza, gdyż dłużej można delektować się przedstawionymi wydarzeniami.

Twórcy wywiązali się ze swojego zadania, kiedy postanowili odświeżyć, tchnąć nowe życie w balansujące na granicy upadku medium, jakim był w pewnym momencie komiks. ASTRO CITY to spojrzenie na tematykę superbohaterską z innej perspektywy, a także list miłosny Busieka do Złotej i Srebrnej Ery komiksu. Wyczuwalna jest ta tęsknota i nostalgia za czasami, gdy komiksy nie były po brzegi wypełnione epickimi wymianami ciosów, tylko niosły ze sobą pewne konkretne i ważne przesłanie. Autor sam wielokrotnie podkreślał, że pragnął stworzyć coś dla dojrzalszego i bardziej wyrafinowanego czytelnika. I faktycznie, od samego początku czuć, że ma się styczność z czymś wyjątkowym, od czego nie sposób łatwo się oderwać.

Za warstwę plastyczną odpowiada Brent Anderson, którego nazwisko dla wielu osób pewnie nic nie mówi, zwłaszcza jeśli nie miało się nigdy styczności z ASTRO CITY. I nie ma co się dziwić, gdyż zasłynął właśnie ze współpracy z Busiekiem na tym tytułem, stając się nieodłącznym kompanem wspomnianego scenarzysty, ilustrując na przestrzeni lat niemal wszystkie zeszyty cyklu ASTRO CITY. Piękne okładki to z kolei robota Alexa Rossa, który przyłożył swoją rękę do designu poszczególnych miejsc oraz postaci. Kreska Andersona należy do tych realistycznych, które stosunkowo dobrze oddają emocje na twarzach poszczególnych bohaterów. Można przy okazji zauważyć ewidentne, rzucające się w oczy inspiracje tego artysty pracami Neala Adamsa. Dużą rolę odgrywa tutaj sposób nakładania tuszu, co Anderson często osobiście wykonuje, i co stanowi ważny, charakterystyczny element jego warsztatu. Podobnie jak dbałość o szczegóły i drugi plan, gdy jest to akurat wymagane. Nie wszystkie rozdziały są jednakowo dopracowane i wyraźne, zwłaszcza kilka pierwszych wygląda na mniej czytelne i "brudne", ale może akurat taki był  zamysł artysty. W każdym razie jest w jego kresce jakaś magia, która akurat w przypadku ASTRO CITY zdaje w miarę dobrze egzamin. Można się szybko do takiego stylu przyzwyczaić. 

Czy czegoś w tym albumie brakuje? Jedynie jakichkolwiek dodatków, gdyż tych związanych z ASTRO CITY powstało całkiem sporo. Byłbym skłonny spokojnie dopłacić za garść szkiców, czy mapek, jakie można znaleźć np. w trejdach wydawanych kiedyś przez Vertigo. Niestety Image w swoim cyklu ASTRO CITY METROBOOK żadnych bonusów nie umieściło, stad też i w polskim wydaniu takowych zabrakło.

Sorry, że tyle przynudzam, ale już kończę pochwały na cześć tego dzieła :) PRZEWODNIK PO ASTRO CITY TOM 1 to wspaniała i wciągająca lektura. Komiks zdecydowanie warty swojej niemałej ceny i zasługujący właśnie na takie wydanie, jakie zaproponowała polskiemu czytelnikowi Mucha Comics. Jest to tytuł skierowany do osób znudzonych mainstreamem, tzw. masówką i powtarzającymi się cyklicznie, wywracającymi wszystko do góry nogami, epickimi przygodami tych samych, oklepanych już i wałkowanych co rusz od nowa superbohaterów. To pozycja dla tych, którzy szukają czegoś bardziej ambitnego, nieszablonowego, oryginalnego, napakowanego emocjami i powodującego pewne głębsze refleksje. Po tym, czego doświadczyłem delektując się pierwszym tomem nie mam wątpliwości, że kolejne albumy tej serii również wylądują na mojej półce. Oby jak najszybciej. I oby więcej takich komiksowych perełek było wydawanych w naszym kraju.

- Astro City żegna. Prosimy o ostrożną jazdę -

 

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ASTRO CITY #1 - 6, ASTRO CITY v2 #1 - 12 oraz WIZARDS PRESENTS ASTRO CITY #1/2.

Dawid Scheibe

1 komentarz:

  1. Dzięki za recenzję! Nie słyszałem o Astro City,ale wydaje się mega ciekawe👌💪. Czy potrzebna jest znajomość Astro City: Początek przez Przewodnikiem? Dzięki i pzdr!

    OdpowiedzUsuń